Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dlatego powiadam: Wojna i sprawiedliwość. Felieton Jacka Borkowicza

Jacek Borkowicz
East news

Śpiewałem dla Jana Pawła w jego rezydencji w Castelgandolfo. Oczywiście nie solo, tylko z chórem akademickim. Było lato 1982 roku, w Lubinie władza strzelała do strajkujących robotników. Śpiewaliśmy papieżowi wiersz księdza Jana Twardowskiego, który kończy się strofą „i porucznik jak laleczka”. Zakłopotany dyrygent przeprosił Ojca Świętego „za militarny akcent” w pieśni. „Za co tu przepraszać?” - zdziwił się papież. - „Ja urodziłem się w 1920 roku, kiedy mój ojciec walczył z bolszewikami, ochrzcił mnie kapelan wojskowy. Zawsze będę o tym pamiętał”.

Przypominam tę historię sprzed lat właśnie teraz, gdy za naszą granicą - także w sensie dosłownym, bo tuż za nią - padają pociski rosyjskiego najeźdźcy. Gdy setki tysięcy ludzi, dzień w dzień, ponoszą niecodzienny, heroiczny wysiłek odparcia napastnika. A ten ich wysiłek jest także wysiłkiem duchowym. W każdym razie powinien nim być, tak jak każde ludzkie zmaganie. Po to właśnie mamy mózgi i sumienia.

Tę starą prawdę do niedawna odsuwano na bok. Świat uwierzył w złudzenie, że zamiast walczyć ze złem, lepiej jest zaklinać je słowami. Zamiast mierzyć się z rzeczywistymi reliktami rasowej segregacji w Ameryce Północnej, lepiej jest zburzyć kilka pomników, klęknąć na murawie stadionu i zakazać słowa „Murzyn”. Zamiast czynnie przeciwstawiać się wojnie, lepiej jest totalnie wykląć samo jej pojęcie.

Ta iluzja, dla niektórych bardzo sugestywna, runęła w gruzy rankiem 24 lutego. Dziś dla wszystkich ludzi rozsądnych jasnym się stało, że o ile hasło „nigdy więcej wojny!” ma sens jako postulat zapobiegawczy, o tyle mechaniczne powtarzanie go bez wskazania przyczyny, gdy już ta wojna wybuchnie, gdy jeden kraj bez powodu atakuje drugi - jest zwykłym chowaniem głowy w piasek. Każdy nawigator stara się tak sterować okrętem, aby uniknąć morskiej nawałnicy, ale kiedy już znajdzie się w środku huraganu, nie będzie krzyczał: „nigdy więcej sztormów!”, bo wtedy liczyć się będzie tylko mocne trzymanie steru, a także - jeśli zajdzie potrzeba - pospieszne wylewanie wody i łatanie dziurawego kadłuba.

Hasło niet wojnie!, wykrzykiwane przez rosyjskich demonstrantów na Placu Czerwonym, brzmi podobnie, ale jakże odmienną wyraża postawę! Wszyscy doskonale wiedzą za kim i przeciwko komu jest kierowane. A głoszenie go dzisiaj w Rosji naprawdę dużo kosztuje.

W tym kontekście warto ocenić postawę papieża Franciszka, który przez cały swój pontyfikat przedstawiał się światu jako zdecydowany obrońca pokoju. Dziś milczy w podstawowej kwestii: kto na kogo napadł. Ale skoro wcześniej ogłosił że każdy, „kto prowadzi wojnę”, czyni źle, teraz, potępiwszy z imienia Rosjan, musiałby potępić też i Ukraińców. A to już byłoby jawnym absurdem. W ten sposób papież wpadł w sidła skonstruowanej przez siebie samego doktryny. Na szczęście nie ma ona rangi dogmatu, katolicy nie mają więc obowiązku jej podzielać.

Pacyfiści twierdzili dotąd, że skoro nie ma czegoś takiego jak „wojna sprawiedliwa”, wystarczy powiedzieć że napadnięci nie toczą wojny, lecz prowadzą „akcję obronną”. Ale dziś tym właśnie językiem posługuje się propaganda Putina, próbując usprawiedliwić militarną agresję Rosji! Za samo używanie słowa „wojna” grozi w tym kraju 15 lat więzienia.

Pojęcie „wojny sprawiedliwej” było i będzie nadużywane, ponieważ jest wielką pokusą. Czy nie ulegają jej Ukraińcy? Zapewne ulegają, wszak są tylko ludźmi. Ale jako całość, broniąc ojczyzny, biorą udział w walce po stronie dobra.

Autor jest historykiem, eseistą i publicystą

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski