Docent Henryk Stefanek: Internet nie zastąpi nauki

Ekonomia i finanse, organizacja i zarządzanie. Uczelnia prowadzi wiele kursów na platformie e-learningowej. Jakie zajęcia można przenieść z sali wykładowej do internetu?
Mogą być przez nią obsługiwane tylko te przedmioty, które nie wymagają części praktycznej. Nie da się nauczyć zaocznie np., jak wykonać masaż lub jakiś inny element rehabilitacji.

Internetowa metoda prowadzenia zajęć sprawdza się?
Na pewno, ale nie można też z tym przesadzać.

Pracownikom uczelni nauka przez internet odpowiada?
Tak, szczególnie młodym na-ukowcom. Jest to też pewna oszczędność czasu. Wielu starszych profesorów uważa natomiast, że elektronika gryzie (śmiech) i wolą tradycyjne metody nauczania.

A czy w związku z tą platformą pomoce naukowe również są udostępniane w sieci?
Niekoniecznie. Wolimy jednak, aby nasi studenci sięgali do tradycyjnych książek. Mimo iż niektórzy twierdzą, że internet zastąpi klasyczną naukę, w niektórych dziedzinach to się po prostu nie sprawdza. Internet nie jest źródłem naukowym. Zwalczamy wręcz z umiesz-czaniem w opracowaniach, pracach naukowych naszych studentów odniesień do stron internetowych. Informacje zamieszczane w sieci są często anonimowe i nie muszą być wiarygodne.

Pan kanclerz częściej sięga po artykuły internetowe czy raczej papierowe wydanie ulubionych gazet?
Myślę, że na równi. Jeżeli wyjeżdżam, wtedy częściej zdarza mi się zaglądać na strony lokalnych gazet w sieci.

Co Pan myśli o pobieraniu opłat za treści udostępniane w internecie?
To zależy od tego, czy dana informacja jest nam niezbędna, poszukujemy jej. Wtedy, owszem, płacenie ma sens.

Myślę jednak, że nasze dochody są i tak niskie, i wydawanie dodatkowych pieniędzy na płacenie za artykuły wydaje się wątpliwe. Chyba, że ktoś nam zaproponuje na tyle atrakcyjną cenę, że prawie jej w portfelu nie odczujemy.