Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dodatkowe zajęcia dla dzieci? Tak, jeśli dziecko się po nich uśmiecha

Dorota Krupińska
Obciążanie dziecka kolejnymi obowiązkami może spowodować efekt odwrotny, czyli niechęć do nauki
Obciążanie dziecka kolejnymi obowiązkami może spowodować efekt odwrotny, czyli niechęć do nauki 123rf
Dzieci są wożone z angielskiego na balet, z baletu na etykietę i fortepian. Mają możliwości rozwoju, tylko rzadko widują rodziców.

Na angielski można zapisać już trzymiesięczne niemowlaki. Na zajęcia teatralne można przyjść z czterolatkiem. Cel: wyeliminować nieśmiałość i nauczyć dzieci autoprezentacji.

Można też posłać dziecko na jogę z medytacją. Takie zajęcia m.in. świetnie korygują wady postawy - czytamy w ogłoszeniu. Do wyboru jest jeszcze balet, taniec nowoczesny, skrzypce, żonglerka i jazda konna. Jeśli chcemy wychowywać i nauczać dziecko tak, jak robiono to w czasach dworków szlacheckich, można zapisać je na francuski, fortepian, savoir-vivre, haft, kurs wiedzy o sztuce, muzyce i literaturze. Te dzieci, które lubią zajęcia manualne, skorzystają z warsztatów nowoczesnego rękodzieła artystycznego, a tam będą wycinać, modelować, szyć, sklejać i tkać. By odkryć talenty techniczne dziecka, warto zapisać je na kurs młodego badacza, inżyniera czy konstruktora. W ofercie są również warsztaty bębniarskie, język angielski, "ruch rozwijający" metodą Weroniki Sherborne (czyli specjalny zestaw ćwiczeń wspomagających rozwój), warsztaty kulinarne, angielski czy hiszpański z native speakerem. W jednym z lubelskich prywatnych przedszkoli są nawet dwujęzyczne zajęcia adaptacyjne dla dwulatków.

Szkoły podstawowe kuszą różnorodnymi zajęciami pozalekcyjnymi, by przyciągnąć jak największą rzeszę uczniów. Pierwszoklasiści mogą się zapisać do kółka lekarskiego i tam tworzyć modele komórek, z kolei przyszli 6-letni prawnicy poznają podstawy prawa. W ofercie są również kursy rysunku i malarstwa, obowiązkowo szybkie czytanie, robotyka, warsztaty dziennikarskie czy skałka wspinaczkowa albo akrobatyka. Czyli edukacyjny zawrót głowy. Popołudniowy grafik dziecka można ułożyć tak, by nie miało czasu na nudę. I miało zapewniony rozwój. Tylko czy ta nuda jest taka zła? I w którym momencie zajęcia dodatkowe to jeszcze przyjemność, a kiedy zaczyna się tresura i zaspokajanie rodzicielskich ambicji? Ile czasu dziecko powinno się uczyć, a ile biegać po placu z rówieśnikami i drzeć spodnie?

VIP sieroty, czyli osamotnienie w aksamitnych rękawiczkach
Andrzej, rocznik 74, studia techniczne, własna firma: - W moich czasach nie było tylu kółek i zajęć dla dzieci. W przedszkolu miałem rytmikę i tyle. Ze szkoły pamiętam kółko sportowe. Poza szkołą było jeszcze ognisko muzyczne. Po lekcjach szło się na plac zabaw, grało z chłopakami. Wspinało po drzewach. Andrzej ma 8-letnią córkę. Zapisał ją dwa razy w tygodniu na angielski, robotykę raz w tygodniu, raz w tygodniu basen i taniec towarzyski. Zimą dojdzie nauka jazdy na nartach, ale tylko w weekendy. - Mała będzie miała czas zajęty popołudniami. Mniej będzie bajek oglądać. Niech się wdraża do pracy i obowiązków, będzie miała jak znalazł w dorosłym życiu. Poza tym ośmieli się, bo jest skryta - cieszy się.

Agnieszka, rocznik 76, pracuje w biurze. Mama siedmioletniego Kuby. - Jak byłam dzieckiem, nie było takiej oferty zajęć jak teraz. W szkole były tylko kółka z biologii, polskiego czy innych przedmiotów. A słabsze dzieci miały kółka wyrównawcze - mówi.

Agnieszka wozi syna na karate, piłkę nożną i basen. Zastanawia się, czy nie zapisać go od października jeszcze na hip-hop. - Kuba interesuje się sportem. Wypełniam mu czas. Zapisałam go, bo wiem, że te zajęcia będzie poważnie traktować - wyjaśnia.

Przyczyn, dla których rodzice zapisują pociechy na zajęcia pozalekcyjne, jest wiele. Dzięki nim można odkryć talenty dziecka, które w przyszłości mogą się okazać jego ścieżką zawodową. Muzyka, lekarza, a może sportowca. Dzieci uczy się m.in. empatii, efektywnego myślenia, podejmowania decyzji. Zdarza się, że rodzice kierują się również modą, własnymi ambicjami i presją otoczenia.

- Żyjemy w czasach, w których należy się wykazywać wciąż nowymi umiejętnościami - mówi dr Paweł Fortuna, psycholog społeczny. - Kolejny powód posyłania dzieci na różne zajęcia to lęk rodziców, którzy obawiają się, że ich dziecko nie będzie miało wystarczających kompetencji, by poradzić sobie we współczesnym świecie. Boją się, że ich dziecko będzie odstawać od rówieśników, a w przyszłości nie znajdzie dobrej pracy - tłumaczy. - Jestem za rozwojem i kształceniem, ale w tym wszystkim nie zapominajmy o potrzebach najmłodszych. Jest takie określenie VIP sierota. Te dzieci mają możliwości rozwoju, rodzice zapisują je na języki, sport itd. Są wożone z zajęć na zajęcia. Tylko rodziców te dzieci nie mają. Bo oni nie znajdują czasu, by pobawić się ze swoimi dzieciakami i porozmawiać z nimi. Obawiam się, że przyjdą wreszcie takie czasy, że nastąpi segregacja dzieci po względem tego, ile zajęć dodatkowych zaliczyły i na co chodzą - zastanawia się psycholog.

Tymczasem nie jest ważne ile zajęć dziecko zaliczy, ale co z nich wyniesie. Jak przy-swoi i przetworzy tę wiedzę. I czy rodzice będą dbali o to, aby dziecko wykorzystało umiejętności opanowane podczas kursu.

Dodatkowe zajęcia - tak, jeśli dziecko się po nich uśmiecha
Zajęcia dodatkowe niosą wiele korzyści. Wzmacniają poczucie wartości dziecka, jeśli ma osiągnięcia, uczą pracy zespołowej, dyscypliny. Wiedzę, którą zdobyło na różnych kółkach, wykorzysta w przyszłości. Dziecko poznaje rówieśników. Szczególnie jest to ważne dla jedynaków.

- Wszelkie zajęcia są dobre, pod warunkiem, że wywołują u dziecka uśmiech i sprawiają mu przyjemność. Jeśli widzimy przemęczenie, to wtedy wszelkie formy dodatkowego kształcenia stają się przykrym obowiązkiem - mówi Paweł Fortuna. Psycholog zaznacza, że dziecku służą tylko takie zajęcia, które nie zniechęcają go do nauki i nie zabierają mu czasu na zabawę. Przeciążenie dodatkowymi obowiązkami może spowodować, że dziecko nie będzie chciało się uczyć w przyszłości. Dziecku po prostu potrzebne są zabawa, ruch i nuda, która, według ekspertów, jest kreatywna.

- Programowanie czasu wolnego od rana do wieczora nie jest dziecku potrzebne - mówi Beata Kostrubiec-Wojtachnio, psycholog z Katedry Psychologii Wychowawczej i Rodziny KUL w Lublinie. Dziecku potrzebne jest dzieciństwo, czyli poznawanie w sposób ciekawy świata, w szkole i po lekcjach. Potrzebna mu jest także zabawa, spontaniczna, z rówieśnikami. Zabawa może mieć różny charakter, może być samodzielna i zorganizowana, np. w gry planszowe, gry z regułami, ale także zabawa rodzinna. Dziecku potrzebna jest co jakiś czas nuda. Oczywiście nie może być ona zbyt długa. Dzięki nudzie dziecko może odkryć, czego potrzebuje, jakie są jego potrzeby, zainteresowania. Dzięki epizodom ciszy i braku gotowego scenariusza do zabawy czy nauki rośnie kreatywność dziecka. Znam wielu rodziców, którzy boją się, gdy ich dziecko mówi: "mamo, tato, ja się nudzę!". Jest to szansa dla rodziców, aby porozmawiali z dzieckiem, jakiego typu zajęcia potrzebuje. W co mógłby się sam pobawić, a może wymyśli grę lub zabawę? - tłumaczy Kostrubiec-Wojtachnio.

Nauka to nauka, a zabawa to zabawa, czyli zdrowe proporcje
Zanim zafundujemy dziecku kilka dodatkowych zajęć pozalekcyjnych, zastanówmy się, czy podoła nowym obowiązkom, ile zajmie mu to czasu, włączając w to godziny lekcyjne i pracę domową. Należy zachować zdrowe proporcje między czasem wolnym ucznia a ilością zajęć dodatkowych. Nawet jeżeli ich organizatorzy usilnie przekonują nas, że zajęcia pozalekcyjne to nauka poprzez zabawę.

- Robiliśmy badania w naszej katedrze nad ilością czasu wolnego dziesięciolatków i okazało się, że w niektórych rodzinach dzieci są tak bardzo zajęte, a rodzice tak zapracowani, że aby porozmawiać z rodzicem dzieci wstawały wcześnie rano, bo tylko wtedy mogły zobaczyć mamę, zanim ona pójdzie do pracy. W innych rodzinach dzieci nudziły się całymi popołudniami, samotnie chodziły po ulicach lub bawiły się z rówieśnikami i rodzeństwem, ale rodzicom nie przychodziło na myśl, że to zadanie dla nich, aby zaproponować swoim dzieciom odpowiednio ciekawe zajęcia pozalekcyjne. Żadne skrajności dzieciom nie służą. Tu potrzeba umiaru - mówi Kostrubiec-Wojtachnio.

Dziecko ma prawo wybrać, pomóżmy mu
Specjaliści radzą, by aktywność pozalekcyjna dobrana była zawsze do zainteresowań dziecka. Na dodatkowe zajęcia zapisać można przede wszystkim te dzieci, które tego chcą, które mają motywację. - Sens mają zajęcia zgodne z pasjami, takie, na które dziecko chce chodzić. Zapisaliśmy syna na piłkę nożną i harcerstwo. Na inne nie zamierzam go posyłać, bo o innych syn nie chce słyszeć - mówi Anna, mama 10-letniego Kuby.

Dzieci powinny zatem same decydować, czego chcą się uczyć. Ale ponieważ często wybierają zajęcia pod wpływem emocji, reklamy, ciekawego filmu czy rozmowy z rówieśnikami, to warto ten wybór z nimi spokojnie przedyskutować. - Należy poświęcić nieco czasu na rozmowę z dzieckiem, zapytać, co go w tych zajęciach pociąga, co o nich wie, dlaczego mama i tata powinni je zapisać do danej grupy - mówi Beata Kostrubiec-Wojtachnio.

A kiedy już rodzicie wybiorą dziecku zajęcia, to powinni trzymać swoje aspiracje na wodzy. - Ambicje rodzica są dziecku potrzebne, ale nie mogą zastąpić zdrowego osądu, czy zajęcia pozalekcyjne dziecku służą, czy go rozwijają i czy są mu naprawdę potrzebne, czy też wręcz przeciwnie - radzi psycholog.
***

Zabawy w domu też kształcą

Psychologowie radzą: z dziećmi można świetnie bawić się w domu. Te zajęcia dają maluchowi, ale i starszemu dziecku, znacznie więcej niż kółka zainteresowań. Dzieciaki nie tylko rozwijają się, ale mają po prostu kontakt z rodzicem.

Z cztero- czy pięciolatkiem można się bawić w smaki i aromaty. Do plastikowych pojemników wkładamy np. skórkę z cytryny, ogórek kiszony, sól czy kawę. Dziecko zamyka oczy, próbuje, po czym zgaduje smaki i zapachy.
Inną propozycją jest zabawa w zwierzątka. Dziecko i rodzic wyobrażają sobie, że ręce i palce u rąk to są małe zwierzątka. Dziecko nazywa je i daje im tożsamość, cechy zachowania, maluje je i ubrania dla nich.
Można przy tym tworzyć opowieści, rysować przygody poszczególnych zwierząt.

***

Felieton: Dzieci, które nic nie robiły

Był lepszy od drabinek i wręcz genialny w swojej prostocie. Na trzepak dawało się wspinać, pokonywać go, a także z niego zwisać. Stał idealnie z boku bloku, troskliwie poza zasięgiem okien, tak aby żadna matka nie dostała zawału, gotując zupę. Tak oto, zupełnie na własną rękę, odbywaliśmy kursy wymyślnej akrobacji - w wakacje od rana do wieczora, w każdy inny dzień jak najszybciej po szkole.

Raz na jakiś czas rozlegał się pod balkonami wrzask: "Ma-mo! Picie!!!", "Ma-mo! Swe-ter!", ma-mo, cokolwiek innego. Były z nas dobre dzieciaki, pomagaliśmy sobie. Żeby było lepiej słychać, "ma-mo" często wyrykiwało parę gardziołek jednocześnie. Zdarzało się, że wreszcie wyszła nie ta matka, co trzeba, albo kilka naraz, albo wręcz żadna, włącznie z tą, która była wołana, bo w żaden sposób nie połapała się, że to o nią chodzi. Wrzeszczeliśmy, bo szkoda było czasu, żeby iść w tę i z powrotem do domu po jedną rzecz. Czas dla dziecka jest cenny, chociaż tydzień to dla niego wieczność.

Półkule mózgowe stymulowaliśmy koordynując ruchy podczas gry w gumę i klasy. Kurs estetyki odbywaliśmy komponując widoczki. W naszym kółku botaniczno-zoologicznym znaliśmy nazwy wielu polnych roślin i odmian motyli. Oczywiście zdarzało się, że "nic" nie robiliśmy, na przykład wylegując się na kocykach, wolni od strachu przed psią kupą. Z tego, co pamiętam, żadne z tamtych dzieci nie umarło na tróje w szkole. Nasz czas był cenny, ale nikt nam nie mówił, że czas to pieniądz.

Sylwia Hejno


Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową.
Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski