AZS miał przecież w tym sezonie tylko się ogrywać i wczuwać w klimat seniorskiej koszykówki. Tymczasem dziewczyny wszystkich zaskoczyły. Nie będę tu truł, że mieliśmy do czynienia z widowiskowym, pięknym basketem, wysokim poziomem i efektowną grą, bo tak nie było (nomen omen w moim odczuciu trudno o to na jakimkolwiek poziomie kobiecej koszykówki). Ale to nie o to chodzi. Dla mnie nasze dziewczyny były bohaterkami już po kilku meczach. Gdy się okazało, że do końca sezonu nie będzie grać Jurkowska, która miała być mentorką tej nieopierzonej grupy, przewodniczką stada, z czystym sumieniem można było stawiać na lubliniankach minus. Tymczasem one, te 16- i 17-letnie wojowniczki (Trzeciak i Koperwas), cudem przywrócone do zdrowia weteranki (Cybulak) pokazały taką ambicję i wolę walki, że aż chciało się na to patrzeć. Owszem, często raziły nieudolność, brak doświadczenia, banalne błędy. Ale ja, pisząc przez cały sezon relacje, uparcie powtarzałem: są młode, dajmy im szansę. Jeszcze rok, a nawet dwa. Potem rozliczajmy. Nie znam sportowca, który rzucony na głęboką wodę, nie popełnia prostych błędów. Na tym polega nauka. Dlatego tym bardziej apeluję o wyrozumiałość i cierpliwość. Pewnie, że apetyt rośnie w miarę jedzenia, ale poczekajmy jeszcze trochę. Norma na ten sezon została praktycznie wyrobiona. Nowe cele postawimy sobie w nowym, a jak wróbelki ćwierkają, może on przynieść wiele budujących zmian. Ale o tym już kiedy indziej. Tymczasem pochylmy czoła nad pracą, którą wykonali Cezary Nowak i jego dziewczyny. Brawo.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?