Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ewa Wilczek: Moja praca została uhonorowana złotym medalem

Krzysztof Nowacki
Krzysztof Nowacki
Ewa Wilczek, jako piłkarka ręczna przez ponad dekadę zdobywała z MKS Lublin tytuły mistrza Polski. W sobotę, już w roli trenerki, cieszyła się ze złotego medalu zdobytego przez jej zespół UKS Roxa. Młode lublinianki wygrały mistrzostwo Polski juniorek w piłce ręcznej.

Mistrzostwo Polski juniorek to ogromny sukces, więc i radość oraz satysfakcja musi być duża?
Finał kosztował dużo stresu, bo był to mecz o najwyższą stawkę. Nie było już miejsca na błąd, wynik tego jednego meczu decydował, czy zdobywasz mistrzostwo, czy nie. Ale z perspektywy czasu mogą powiedzieć, że dużo większym obciążeniem było przygotowanie zespołu i opracowanie taktyki na półfinał z Gdynią. Wygranie tego meczu dawało już co najmniej srebrny medal, a przegrana skazywała na walkę o trzecie miejsce, po której można wrócić do domu z niczym. Przed finałem rozmawiałam z dziewczynami, że zrobiliśmy już swoje i teraz decydować będzie dyspozycja dnia i trochę szczęścia. Mieliśmy małą przewagę, że byliśmy już mistrzem Polski, a ten rocznik od kilku lat idzie jak burza. Trzon zespołu przez te lata był utrzymany, dziewczyny rosły w siłę i zgrywały się ze sobą, chociaż na co dzień nie trenują ze sobą, bo kilka zawodniczek uczy się w SMS Płock.

Finał był trudny, długo nie udawało się odskoczyć rywalkom, ale mecz zakończył się zwycięstwem.
Moją filozofią piłki ręcznej jest granie do przodu. Taktyka jest na drugim miejscu. Chodzi o indywidualne wyszkolenie, grę jeden na jeden, przewidywanie i czytanie gry oraz obrona. Tak prowadziliśmy tę drużynę.

Złote dziewczyny z Lublina. Piłkarki ręczne UKS Roxa mistrze...

Jako zawodniczka zdobyłaś z MKS Lublin wiele tytułów mistrza Polski. Czy da się porównać tamtą radość z satysfakcją, jaką odczuwa się po wywalczeniu mistrzostwa w roli trenerki?
Będąc zawodnikiem jest zdecydowanie łatwiej i prościej zdobyć mistrzostwo Polski. Z ławki trenerskiej nie mam bezpośredniego wpływu na to, co dzieje się na boisku. Mogę przekazać pewne rzeczy, ale to one są wykonawcami. Nauczyło mnie to dużo pokory. Natomiast radość z sukcesu jest ogromna, bo moja praca została uhonorowana złotym medalem. Pracowałam z tymi dziewczynami osiem lat, z przerwą na urodzenie dziecka. Widziałam więc, jak zawodniczki się rozwijają i jest to piękne. Ogromna radość i satysfakcja, że mogłam im przekazać miłość do piłki ręcznej.

Sama również miałaś okazję w przeszłości grać w finałach rozgrywek młodzieżowych?
Tak, w juniorce zdobyłam srebrny medal z Varsovią Warszawa. W finale przegraliśmy jedną bramką z Sośnicą Gliwice.

Skoro tak dobrze to pamiętasz, to znaczy, że taki sukces jest bardzo ważny dla młodego sportowca?
Dziewczyny kończą przygodę juniorską i ten sukces da im jeszcze większą motywację do ciężkiej pracy. Przeskok do kategorii seniorskiej nie jest łatwy i potrzeba czasu, żeby się tam przebić. Ale one teraz wiedzą, że to co robią ma sens. Doskonale wiedzą ile już poświęciły dla tego sportu, a ja im mogę podpowiadać, co ich czeka w przyszłości. Gdy byłam w ich wieku i zaczęłam grać w seniorskiej piłce, to praktycznie nie uczestniczyłam w żadnych rodzinnych uroczystościach. Wszystko odbywało się beze mnie, bo byłam na meczu albo na zgrupowaniu. Trzeba się wtedy poświęcić jeszcze bardziej, ale mając złoty medal mistrzostw Polski, to poświęcenie mniej boli.

Co możesz podpowiedzieć zawodniczkom, które kończą wiek juniorski?
Część z nich jest już przygotowana na pożegnanie się z domem rodzinnym, bo uczą się w Płocku. Ja do Lublina przyjechałam w wieku 19 lat. Zostawiłam rodzinę i musiałam sobie radzić. Wiem, że dziewczyny, które w tym roku zdają maturę, otrzymały kilka propozycji. Powiedziałam im, żeby przy wyborze klubu kierowały się szansą grania i nabierania doświadczenia na boisku. Pójść do mocnego zespołu i siedzieć na ławce, obserwować, jak inne grają, nie będzie wróżyło dobrej przyszłości. Wchodząc w wiek seniorski trzeba grać. Nawet w pierwszej lidze. A co dalej, to życie pokaże. Sport jest bardzo brutalny i boisko szybko wszystko weryfikuje.

Jesteś jedna z kilku zawodniczek mistrzowskiej drużyny MKS, które po zakończeniu kariery zawodniczej zajęły się pracą z młodzieżą. Nie zostałaś jednak w klubie, tylko poszłaś swoją drogą, chociaż w MKS na pewno łatwiej o pieniądze i warunki do trenowania. Ale to ty, jako jedyna, odniosłaś tak duży sukces. Czujesz taką osobistą satysfakcję?
Nigdy nie patrzę, czy mi się udało, a innym nie. Nie buduję swoich sukcesów na czyjejś krzywdzie. Dziewięć lat temu dostałam od prezesa Tadeusza Więcka propozycję pracy w UKS Roxa i z niej skorzystałam. Dzisiaj mogę powiedzieć, że jestem wygrana. Miałam później propozycje z MKS, ale związałam się z tym zespołem, któremu poświęciłam wiele pracy i zaangażowania. Z roku na rok budowała się wielka rodzina, a złoty medal jest także dużym sukcesem rodziców, którzy pomagali i wspierali swoje dziewczyny. Sama wiem, jako mama córki która wybrała pływanie, ile czasu zajmuje wspieranie dziecka, zawożenie i przywożenie z treningów. Rodzice tych zawodniczek byli bardzo zaangażowani, często też wspierali finansowo. Tak, że wygrałam los na loterii, bo takich dziewczyn, z taką wolą walki, można ze świecą szukać.

Pewien etap pracy trenerskiej się zakończył, więc do dalej?
Już wcześniej zaczęłam trenować młodszą grupę, aczkolwiek na razie muszę trochę odpocząć i nabrać do tego wszystkiego dystansu. Mam swoją rodzinę, dwójkę dzieci, z których młodsze ma 2,5 roku, a ostatnie lata to były ciągłe wyjazdy i poświęcanie się pracy tutaj na miejscu. Mój mąż powiedział kiedyś, że nasza rodzina powiększyła się o kilkanaścioro dzieci, bo faktycznie non stop były telefony, rozmowy i zaangażowanie w sprawy tej młodzieży. Zaczynając od chłopaków, przez zawody szkolne, naukę i inne wydarzenia w ich życiu. Muszę teraz trochę odpocząć i skupić się na własnych dzieciach. Natomiast ten sukces na pewno mobilizuje mnie do dalszej pracy.

Ogromny sukces piłkarek ręcznych UKS Roxa Lublin. To ich trz...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski