Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ewa Wilczek, SPR Lublin: To był ostatni mecz w pucharach. Po sezonie kończę karierę

Krzysztof Nowacki
Jakub Hereta/Archiwum
W miniony weekend szczypiornistki SPR Lublin dwukrotnie przegrały w Skopje z miejscowym Metalurgiem i odpadły z Pucharu Zdobywców Pucharów. - Po meczu było mi podwójnie przykro, bo był to prawdopodobnie mój ostatni mecz w europejskich pucharach. Jestem już na końcu sportowej kariery - twierdzi Ewa Wilczek, kołowa SPR Lublin.

Po porażce z Metalurgiem Skopje bardziej boli Was odpadnięcie z Pucharu Zdobywców Pucharów, czy fakt, że przez problemy finansowe byłyście zmuszone dwukrotnie grać w Macedonii?
Frustracja z konieczności grania dwóch spotkań w Skopje pojawiła się już przed wyjazdem. Przykro nam było, bo deklaracje, które słyszałam w czerwcu, przed rozpoczęciem sezonu, były inne. Zapewniano nas, że zespół będzie wspierany, że będziemy miały wszystko zapewnione, a jest listopad i jesteśmy w tym samym punkcie. W kasie wciąż brakuje pieniędzy i gramy tak naprawdę dla siebie, dla kibiców, dla samej idei.

A mecze w Skopje pokazały, że był to rywal w Waszym zasięgu.
Śmiem twierdzić, że grając rewanż u siebie, awansowałybyśmy do kolejnej rundy. Po meczu było mi podwójnie przykro, bo był to prawdopodobnie mój ostatni mecz w europejskich pucharach. Szkoda, że ta przygoda tak szybko się skończyła. Wierzyłam, że stać nas na zajście naprawdę daleko. Mimo że jest nas niewiele, to nasza gra wygląda dobrze. Jesteśmy niepokonane w lidze i w pucharach mogłyśmy powalczyć. Od strony sportowej zrobiłyśmy wszystko. Dawno nie byłam tak poobijana i nie czułam się tak źle, jak po meczach w Skopje.

Waszym przeciwnikiem był nie tylko zespół Metalurga, ale, niestety, również sędziowie z Azerbejdżanu?
Jestem w szoku, że w obecnych czasach można jeszcze gwizdać w ten sposób i tak pomagać gospodarzom. Cały czas kontrolowali wynik. Grałam już w wielu miejscach i bywało różnie, ale takich cudów nie widziałam. Jest to przykre, bo gdybyśmy przegrały wysoko, to czapki z głów przed przeciwnikiem. Byłyby po prostu lepsze. Ale prawda jest taka, że klub ze Skopje po to płacił za nasz przyjazd, żeby awansować dalej. Na pewno też zabrakło czegoś w naszej grze. Gdybyśmy wykorzystały jedną - dwie sytuacje, to mecz ułożyłby się inaczej.

W 43 min niedzielnego meczu prowadziłyście 18:15 i nagle wszystko się zacięło.
Dali o sobie znać sędziowie. Spojrzeli na zegarek, zobaczyli, co się dzieje i zaczęli wygwizdywać cuda. Ala Wojtas dostała karę, gdy była faulowana przez rywalkę. Mnie prawie rękę wyrwały, gdy próbowałam odwrócić się w stronę bramki, a sędziowie odgwizdali tylko rzut wolny. Nas wyrzucali z boiska, a rywalki mogły rozgrywać akcje aż do pewnej piłki, nawet przez dwie minuty! Szkoda, bo sportowo stać nas było na awans. Ale może nie dla wszystkich stało się źle, może niektórzy po cichu cieszą się, że odpadłyśmy.

Czujecie się oszukane? Przed sezonem na pytanie, czy macie grać w europejskich pucharach, usłyszałyście zapewnienie, że tak.
Do tej pory wydawało się, że na dwukrotne granie na wyjeździe zgadzają się tylko kluby mało profesjonalne. Takie, które jadą, aby tylko rozegrać mecze. My miałyśmy szansę zajść dużo dalej. W Lublinie gram od 15 lat i ciągle słyszę te same obietnice. A wciąż są zaległości i nie pamiętam już, kiedy otrzymałam wypłatę na czas. To jest odbieranie nam chęci do treningu i pracy. Nie jest wesoło, a przed nami walka o mistrzostwo Polski, którego nikt nam łatwo nie odda.

Twierdzisz, że to Twój ostatni sezon w SPR?
Jestem już na końcu sportowej kariery. Po tym sezonie prawdopodobnie zakończę grę, ale szkoda pozostałych dziewczyn, które jeszcze długo mogą walczyć dla tego klubu. A sportowo gra w Lublinie dała im bardzo dużo. Tylko, czy to wystarczy? Myślę, że ciężko będzie je tutaj zatrzymać.

Przed Wami kolejny mecz w lidze, w sobotę zagracie w Piotrkowie. Uda się Wam pozbierać do tego czasu?
Najbliższe dni pokażą, co się wydarzy. Czekamy na decyzje ludzi, którzy decydują o strukturze klubu. Nie wiemy, czy nastąpi zmiana prezesa i kiedy dostaniemy zaległe pieniądze. Musimy pozbierać się psychicznie, bo jeszcze w Macedonii rozmawiałyśmy ze sobą i obiecałyśmy sobie, że zrobimy wszystko, aby złoto wróciło do Lublina.
Rozmawiał Krzysztof Nowacki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski