Przedsiębiorcy mogą starać się o dopłaty za przestój lub skrócony czas pracy. Kilka dni temu na spotkaniu urzędników i przedsiębiorców u wojewody Genowefy Tokarskiej okazało się, że w naszym regionie tylko jedna firma skorzystała z pomocy – dostała 33 tys. zł za zmniejszenie czasu pracy. Na weryfikację czeka wniosek kolejnej firmy.
– To tragiczna sytuacja, żeby przez pół roku działania ustawy nic się u nas nie działo – nie ukrywa Grażyna Łobejko z lubelskiego Business Centre Club. Dodaje: Inne województwa są bogatsze i jeszcze potrafią ściągnąć więcej publicznej pomocy.
W kraju umowy na pomoc podpisało 66 firm. Po jednej firmie tylko w województwach lubelskim i dolnośląskim. Dla porównania na Mazowszu sześć spółek dostanie 2,4 mln zł, a w województwie wielkopolskim jedenaście spółek 2,7 mln zł.
– Wygląda na to, że urzędnicy, którzy odpowiadają za wprowadzenie pakietu, prawdopodobnie nie dotarli do przedsiębiorców – ocenia Dariusz Jodłowski, przedstawiciel Związku Prywatnych Pracodawców Lubelszczyzny „Lewiatan”.
Kraśnicka Fabryka Łożysk Tocznych, która niedawno zwolniła 340 pracowników, zastanawiała się nad rządową pomocą.
– Skorzystanie z dopłat i tak nie uchroniłoby zakładu przed redukcją zatrudnienia. Wybraliśmy inne rozwiązanie – mówi prezes Grzegorz Jasiński. Państwo za pośrednictwem Agencji Rozwoju Przemysłu zamierza wesprzeć kraśnicką fabrykę pożyczką w wysokości 12,5 mln złotych.
– Fabryce każda pomoc się przyda. Jednak załoga boi się, z czego w przyszłości będzie spłacana tak wysoka pożyczka – podkreśla Ryszard Bodziuch z NSZZ „Solidarność” przy FŁT.
Firmy narzekają, że wymogi postawione przez rząd są zbyt wygórowane.
– Przedsiębiorcy zgłaszają się do nas, ale nie wszyscy spełniają kryteria. To nie jest tak, że pieniądze leżą na półce i każdy może je wziąć – podkreśla Jerzy Greszta, kierownik Biura Terenowego Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych w Lublinie.
I wylicza niektóre warunki: produkcja czy sprzedaż firmy musi spaść przynajmniej o 25 proc., przedsiębiorca musi dogadać się z załogą, nie może mieć zaległości w ZUS i skarbówce oraz nie może przekroczyć limitu 500 tys. euro pomocy publicznej. Pracodawca nie może zwolnić pracownika po otrzymaniu dopłat.
– To nie jest logiczne, że na 154 tys. przedsiębiorstw z Lubelszczyzny tylko jedno kwalifikuje się do pomocy. Może zabrakło zachęty, informacji – ocenia Genowefa Tokarska. Dlatego pod koniec kwietnia zorganizuje spotkanie dla szefów firm.
Pakiet antykryzysowy ma działać do końca 2011 r.
Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?