- Obawiam się trochę o pogodę - nie ukrywa Michał Chaciński, dyrektor artystyczny festiwalu. - W tym roku pogoda była w maju fantastyczna. Goście zza oceanu, którzy przyjechali najpierw do Gdyni, a potem wybrali się na festiwal do Cannes, mówili mi, że opaleniznę zawdzięczali pobytowi nad Bałtykiem, bo w Cannes wciąż padało.
Kiedy festiwal był przenoszony na maj, posługiwano się argumentem, że zmiana terminu poprawi szansę polskich filmów w międzynarodowej rywalizacji, bo na przykład będzie więcej czasu na wypromowanie zwycięzcy Gdyni w staraniach o nominację do Oscarów. Jest jednak prawdą, że - jak pokazuje przeszłość - niekoniecznie zdobywca Złotych Lwów stawał się polskim typem w walce o nominację. Od drugiej zaś strony - majowy termin utrudniał polskim twórcom udział w festiwalach europejskich, przede wszystkim w Wenecji. - Nieoficjalnie wiadomo - ujawnia Chaciński - że organizatorzy festiwalu w Wenecji przyjmują do konkursu tylko te zgłoszone filmy, które nie miały wcześniej swojej premiery krajowej.
Termin jesienny pozwoliłby najlepszym polskim reżyserom wysłać kopie swojego filmu najpierw do Wenecji, a potem do Gdyni.
Nie wiadomo, czy na maj zdążyłaby ekipa realizacyjna filmu "Wałęsa", bo produkcja opóźnia się z racji trzymilionowej dziury w budżecie, powstałej, gdy producent zdeponował w banku pieniądze otrzymane od spółki Amber Gold. Kto wie zatem, może film Andrzeja Wajdy będzie miał swoją premierę w Gdyni?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?