Póki co żółto-biało-niebiescy zajmują ósme miejsce w tabeli eWinner 2. Ligi. Do szóstego, uprawniającego do gry w barażach o awans, tracą trzy oczka. Strata mała, ale zważywszy, że do końca rozgrywek zostało tylko sześć kolejek, margines błędu jest jeszcze mniejszy. W niedzielę o zwycięstwo łatwo jednak nie będzie.
– Od kiedy w Hutniku pojawił się nowy szkoleniowiec, ten punktuje dobrze. Dzięki temu nasi najbliżsi rywale wygrzebali się z trudnego położenia i mają teraz pewną pozycję w lidze – zauważa szkoleniowiec Motoru, Gonçalo Feio.
Zespół z Krakowa od października prowadzi Bartłomiej Bobla, który na stanowisku zastąpił Andrzeja Paszkiewicza. I choć rundę jesienną jego podopieczni kończyli w strefie spadkowej, to przed początkiem 29. serii gier mieli nad nią już siedem oczek zaliczki. Piłkarze ze stolicy województwa małopolskiego w trzech ostatnich meczach zdobyli komplet punktów.
– Hutnik dobrze adaptuje się pod konkretnego przeciwnika. Od tego choćby, w niektórych meczach, uzależnia czy gra trójką czy czwórką stoperów. Ma również swoją broń w ataku, dlatego musimy być do tego meczu przygotowani kompleksowo – mówi Feio, który na ławce Motoru debiutował 25 września ubiegłego roku, podczas meczu z… Hutnikiem. Wtedy ekipa z Lublina wygrała 3:1.
– Zimą w Krakowie miało miejsce dużo transferów, zmienił się też trener. Porównując zatem z wrześniem, jest to już inny zespół. Mogę powiedzieć, że gramy z tym samym klubem, ale nie z tą samą drużyną – twierdzi trener Motoru.
Portugalczyk obejmował żółto-biało-niebieskich, gdy ci byli na ostatnim miejscu w stawce. Teraz walczą o awans. Za Feio zespół przegrał tylko trzy z siedemnastu ligowych potyczek. W tym, tydzień temu, w Puławach z Wisłą (0:1).
– Przykro mi to mówić, to moja odpowiedzialność, ale uważam, że z punktu widzenia mentalnego po raz pierwszy ten zespół był zablokowany. Wiem z czego to wynikało. Jednak fakt, że zbliżamy się do awansu nie może nas blokować, a powinien nas napędzać. Dzisiaj tak nie było. To moja wina, więc całą odpowiedzialność biorę na siebie. Trzeba wziąć to na klatę i ja nie mam z tym problemu – komentował szkoleniowiec Motoru tuż po meczu.
W piątek zapytany o tę kwestię odpowiedział już zgoła inaczej. – Po tygodniu pracy, charakterze i energii które w nim zobaczyłem, nie mam obaw co do podejścia mentalnego. Znam swój zespół. On ciągle chce więce – deklaruje. – Wypatrujemy awansu, jako czegoś pięknego dla nas, dla klubu i kibiców. To nas napędza, ale przyznam, że my z drużyną nie rozmawiamy o miejscu w tabeli. Skupiamy się głównie na naszych najbliższych przeciwnikach i swoich założeniach. Tylko zwycięstwa w każdych kolejnych meczach mogą dać na koniec sezonu awans – dodaje.
Jak Motor spędził mikrocykl po Wiśle a przed Hutnikiem? – Zawsze pracujemy w ten sam sposób. I po zwycięstwach i po porażkach. Jesteśmy jak maszyna. Maszyny bowiem nie mają emocji i my właśnie tak chcemy podchodzić do piłki. Gdy wchodzimy na boisko, staramy skupić się na swoich zadaniach i powtarzalnych zachowaniach w każdej formacji. To zmniejsza emocje. Inna sprawa, że piłka sama w sobie jest grą emocji – wyjaśnia trener.
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?