Mirosław Hajdo (trener Motoru Lublin): Na pewno jadąc do Sandomierza zdawaliśmy sobie sprawę, że będzie to dla nas najtrudniejsze spotkanie jak do tej pory. Ciężko się gra z zespołami, które prowadzi Rafał (Wójcik, trener Wisły Sandomierz – red). Wiedzieliśmy, ze ten mecz w naszym wykonaniu musi być na bardzo wysokim poziomie wolicjonalnym, jeżeli chcemy wywieźć stąd korzystny wynik. Gdy graliśmy jedenastu na jedenastu było to wyrównane spotkanie. Jeden i drugi zespół dążył do strzelenia goli. My mieliśmy sytuacje i Wisła też, po strzale głową jednego ze swoich graczy. Gdy zawodnik gospodarzy został ukarany czerwoną kartką, grało nam się łatwiej, lepiej operowaliśmy piłką. Szybko też strzeliliśmy bramkę na początku drugiej połowy. Mieliśmy jeszcze dwie, trzy sytuacje, które mogliśmy lepiej zakończyć. Nie udało się i do końca była nerwówka.
Wiadomo, że gdy gra się w dziesięciu to zawsze zespół grający w liczebnym osłabieniu jeszcze bardziej się mobilizuje i ciężko jest, mimo wszystko, grać przeciwko takiej drużynie. Mieliśmy tego przykład chociażby w Kraśniku. Prowadziliśmy 1:0, a Stal grając w dziesiątkę strzeliła dwa gole i wygrała mecz z nami. Mieliśmy świadomość, że jak nie strzelimy drugiego gola, to w każdej chwili rywal może mieć okazję do jakiejś kontry i doprowadzić do wyrównania. I taką Wisła miała, ale zawodnikowi z Sandomierza piłka niefortunnie odskoczyła. Gdyby było inaczej, podejrzewam, że byłoby bardzo gorąco. Cieszymy się, ponieważ wygraliśmy na bardzo trudnym terenie, na którym niejedna drużyna straci punkty. Wisła to bardzo niewygodny rywal do gry.
Rafał Wójcik (trener Wisły Sandomierz): Smutek z naszej strony, ponieważ nie tak wyobrażaliśmy sobie ten mecz i jego wynik. Ubolewam, ponieważ moim zdaniem graliśmy nie przeciwko jedenastu, lecz trzynastu rywalom. Stąd te kartki, które się posypały. Wydaje mi się, że gdyby nasz bramkarz nie dostał czerwonej kartki, to spotkanie byłoby ciekawsze, a wynik byłby pewnie sprawą otwartą. Natomiast mam trochę żalu do swoich zawodników, że w tak łatwy sposób, zaraz po przerwie straciliśmy bramkę i wszystko na nowy sposób trzeba było przemodelować. Wiadomo, że wynik 0:0, w takiej sytuacji był dla nas wynikiem korzystnym. A tak nasz rywal mógł spokojnie operować sobie piłką. Ale wiedzieliśmy o przegranej Motoru w Kraśniku. Przeprowadziliśmy kilka kontr, ale pod bramką przeciwnika zabrakło nam "pazura". Można było pewne rzeczy inaczej rozwiązać.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?