Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grzegorz Kurczuk. Z SLD do Twojego Ruchu Palikota [SYLWETKA]

Aleksandra Dunajska
Kurczuk nie wyklucza, że z list TR wystartuje do sejmiku. - A do PE tylko wtedy, gdy partia nie znajdzie lepszych kandydatów - mówi.
Kurczuk nie wyklucza, że z list TR wystartuje do sejmiku. - A do PE tylko wtedy, gdy partia nie znajdzie lepszych kandydatów - mówi. Jacek Babicz
Grzegorz Kurczuk był posłem, senatorem, ministrem. Teraz zaczyna od początku - w lubelskich władzach partii Palikota.

"Kto nie z Grzesiem, tego wyniesiem" - mawiali kilkanaście lat temu działacze SLD. Był jednym z najbardziej wpływowych polityków w regionie. Z czasem, z kolejnymi porażkami Sojuszu, zgasła i jego gwiazda. Dziś, za sprawą innej partii, znowu może być o nim głośno.

Politykiem miota złość

Spekulowano o tym co najmniej od 2011 r., ale dopiero niespełna dwa miesiące temu Grzegorz Kurczuk oficjalnie wstąpił do Twojego Ruchu. - Moja decyzja w tej sprawie to był dłuższy proces. W 2012 r. odszedłem z SLD. Stworzyłem z przyjaciółmi klub dyskusyjny ludzi lewicy przy Stowarzyszeniu Inicjatyw Samorządowych. Nie ukrywam: po tylu latach w polityce czułem pewne zmęczenie i wewnętrzną niechęć do działania stricte partyjnego - przyznaje. - Z drugiej strony, kiedy patrzę w telewizji na to, co się dzieje w Polsce, np. na niemoc organów państwa podczas wydarzeń 11 listopada, na falę głupoty i fanatyzmu, miota mną złość. I pojawia się chęć, żeby jednak do tej aktywności wrócić i próbować coś zmieniać. I tak, z ponad setką osób ze środowiska skupionego wokół SIS, przyłączyliśmy się do TR - wyjaśnia Kurczuk. Dlaczego akurat ta partia? - Ujęła mnie świeżość ugrupowania Palikota, której innym dawno brakuje. Byłem dwukrotnie na zjazdach tej partii i tam było 4/5 młodych ludzi. Oni stanowią o przyszłości i powodzeniu TR - mówi Kurczuk.

Od senatora do ministra

64-letni polityk skończył prawo na UMCS. Ma aplikację sędziowską, pracował jako radca prawny. Pierwsze kroki w polityce stawiał w PRL-u, działał w ZSMP i w PZPR. W latach 90. był szefem SdRP, a w 1999 r. stanął na czele lubelskiego SLD. W 1993 roku został senatorem, cztery lata później - po raz pierwszy posłem. Sojuszem rządził żelazną ręką, niektórzy zarzucali mu despotyzm. - Nie uznawał sprzeciwu, większość decyzji, także personalnych, podejmował sam - opowiada były polityk SLD, ale prosi, by nie podawać jego nazwiska. Inni wspominają jego umiejętności organizacyjne. - Pod przewodnictwem Kurczuka lubelski SLD działał bez zarzutu. Mieliśmy w tym czasie (okolice 2000 r.) solidne struktury, najwięcej członków. Później były wygrane wybory w 2001 r. - wspomina Krzysztof Szydłowski, były senator i wicemarszałek, od 1990 r. w SdRP, potem w SLD i SdPl, teraz w TR.

W tym czasie Kurczuk stał się jednym z najbardziej wpływowych polityków w regionie. W kraju był mało znany aż do lipca 2002 r., kiedy zaczął kierować resortem sprawiedliwości w rządzie Leszka Millera. Jako minister był dobrze oceniany. Na początku pracy udało mu się znacząco zwiększyć budżet wymiaru sprawiedliwości, szybko przygotował m.in. nowelizację kodeksu postępowania karnego. Nie pracował jednak długo - 2 maja 2004 r. rząd Millera ustąpił.

Początek końca

Nadeszły trudne czasy dla SLD. Działacze zaczęli odchodzić do nowo powstałej SdPl. - Z Grzegorzem Kurczukiem świetnie współpracowaliśmy w latach 1997-2003, byłem wtedy jego pierwszym zastępcą, potem trochę rywalizowaliśmy w latach 2003-2004. Wtedy m.in. z Izabellą Sierakowską odeszliśmy do SdPl - nasze drogi rozeszły się na kilka lat. Chodziło o błędy partyjnej centrali, czyli działania władz SLD po 2001 r., które, jak przewidywaliśmy, doprowadzą do klęski w 2005 r. - wspomina Szydłowski.

Rozłamowcy mieli być wówczas straszeni przez Kurczuka utratą pracy, jeśli nie wrócą do Sojuszu. - To bzdury, nikogo nie szantażowałem. Oczywiście uważałem, że tworzenie wówczas SdPl to był błąd, byłem zdania, że trzeba Sojusz zmieniać od wewnątrz - wyjaśnia Kurczuk. - Tak czy inaczej, zawsze byłem zwolennikiem współpracy partii lewicowych. Razem m.in. z SdPl szliśmy przecież do wyborów samorządowych w 2006 r. Dzisiaj jesteśmy w Twoim Ruchu m.in. z Moniką Wac i Krzysztofem Szydłowskim, co pokazuje, że znaleźliśmy wspólny język.

W 2005 r. Kurczuk po raz ostatni został posłem. Dwa lata później przegrał z Izabellą Sierakowską, mimo "jedynki" na liście Lewicy i Demokratów. W 2008 r. zaczął usuwać się w cień. Zrezygnował z kandydowania na szefa SLD w regionie, zastąpił go Jacek Czerniak. - Kurczuk stchórzył. Odsunął się, bo było wiadomo, że przed nami ciężkie lata - ocenia działacz SLD, który chce być anonimowy.

Kiedy w 2008 r. w województwie powstała koalicja PO-PSL wspierana przez SLD, Kurczuk został z-cą dyr. oddziału Agencji Nieruchomości Rolnych. W 2011 r., po tym jak Jacka Czerniaka wybrano posłem, zajął jego miejsce w sejmiku. Do klubu SLD jednak nie wstąpił. Porzucił partyjne funkcje, rok później zrezygnował w członkostwa w SLD. - Nie zgadzałem się z Napieralskim, nie podobało mi się, że zamiast tworzenia solidnego programu dominuje walka wewnętrzna i wykańczanie ludzi w partii oraz polityka gadżetowa, jak np. rozdawanie jabłek. Kiedy zobaczyłem, że mimo wyborczej klęski, w 2012 r. wybory wewnętrzne wygrywają w regionach ci sami ludzie, zdecydowałem ostatecznie, że odchodzę - wspomina.

- Trudno mi to komentować, to była jego decyzja - ucina Jacek Czerniak. Anonimowo działacze SLD wypowiadają się ostrzej: - Mówił o integrowaniu lewicy, a sam wprowadził wtedy dodatkowe podziały. Był ojcem lubelskiego SLD, to fakt. Ale co to za ojciec, co porzuca własne dzieci?

- Iza Sierakowska była matką, moim zdaniem dobrą, i też odeszła. Podobnie jak Janusz Malinowski, pierwszy przewodniczący SdRP w regionie czy Ania Czechowska, współtwórczyni SLD. To daje do myślenia, że wszystkie czołowe postaci opuściły SLD - odpiera Kurczuk.

- Nie sposób nie przypomnieć Grzegorzowi Kurczukowi, że to on "rozłożył" lubelską lewicę. To jego polityka zwalczania konkurencji spowodowała odejście wielu wartościowych ludzi z SLD - oceniał zaś na swoim blogu Jacek Gallant, były samorządowiec, działacz SLD i SdPl.

Kurczuk na prezydenta?

Były minister sprawiedliwości jest wymieniany jako kandydat TR na włodarza Lublina. - Nie mam wpływu na spekulacje. W TR nie odbyło się statutowe spotkanie, na którym ta sprawa byłaby dyskutowana. Nie aspiruję do żadnych eksponowanych stanowisk, już je piastowałem - podkreśla zainteresowany. - Jest inteligentny, zorganizowany, ma duże doświadczenie społeczne i polityczne. Uważam, że będzie świetnym kandydatem lewicy (TR i SLD) na prezydenta Lublina, a ja będę go wspierał - zachwala Krzysztof Szydłowski. SLD nie wyklucza, że poprze jego kandydaturę. - Do jesieni jeszcze dużo czasu, ale nie mówimy "nie" - zaznacza Czerniak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski