– Na liście mięliśmy znacznie więcej osób. Niektóre z nich przestraszyły się egzaminu i po prostu do niego nie podeszły. W gronie kandydatów znalazło się też 30 osób, które posiadały brązową, srebrną lub nawet złotą odznakę jeździecką i były zwolnione z egzaminu praktycznego – wyjaśnia prof. Anna Stachurska, z katedry hodowli i użytkowania koni. To właśnie ci kandydaci wyczerpali wszystkie miejsca, które uczelnia przewidziała na hipologii.
– Na szczęście, władze uniwersytetu zwiększyły limit o 10 miejsc. Walka o nie była bardzo zacięta – dodaje prof. Anna Stachurska.
Kandydaci mogli wybrać kategorię egzaminu do której podchodzili. Na początku maturzyści musieli podejść do konia, wsiąść na niego i po prostu się nie bać. Później wymagana była jazda kłusem i stępem. Trzeci etap to już kłus, stęp i galop. Ta ostatnia część była najtrudniejsza, ale i można było zdobyć za nią najwięcej, bo aż 99 punktów.
O studiowaniu hipologii w Lublinie marzy Kasia Truszkowska z Warszawy. Na egzaminie kibicowała jej mama. – Konno jeżdżę już od ośmiu lat, to moja pasja. Hipologia to jedyny kierunek studiów na który złożyłam dokumenty. Mam nadzieję, że się dostanę – przyznaje Kasia. Dziewczyna już od trzech lat jest właścicielką konia Emira.
– Wiem, że gdybym została przyjęta to mogłabym zabrać Emira do Lublina i na nim jeździć podczas studiów. To byłoby fantastyczne – zapewnia Kasia.
W tym roku o jeden indeks na hipologii walczą ponad cztery osoby.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?