Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ilya Grubert dał koncert w Lublinie na skrzypcach Wieniawskiego (FOTO)

PAF
Ilya Grubert zagrał w niedzielę na Festiwalu im. Braci Wieniawskich.
Ilya Grubert zagrał w niedzielę na Festiwalu im. Braci Wieniawskich. Jacek Babicz
Rozmawiamy Ilyą Grubertem, który w niedzielę w Lublinie zagrał koncert na skrzypcach należących kiedyś do Henryka Wieniawskiego.

To Pana pierwszy pobyt w Lublinie?
Tak.

Jak wyobrażał sobie Pan miasto Wieniawskiego?
Właściwie, to wyobrażałem sobie, że wyglądać będzie właśnie tak. Ale jest znacznie piękniejsze niż myślałem, że będzie.

Ach, pewnie wszędzie Pan tak mówi…
Skądże. Jest tu naprawdę pięknie.

W jaki sposób nabył Pan skrzypce należące do Wieniawskiego. Przecież nie wszedł Pan do sklepu.
A czemu nie?

Serio? Po prostu w sklepie?
No, może nie w supermarkecie, ale jest to możliwe w sklepie specjalistycznym.

Czy to był prosty zakup, czy wymagał wielu starań?
Och, zajęło to wiele czasu i nie było łatwe.

Co jest w nich wyjątkowego?
To skrzypce, które wykonał Pietro Guarneri. Są z trzeciej generacji lutników z włoskiej rodziny Guarnerich. W świecie skrzypiec pierwszą ligą są stradivariusy i del Gesu, stworzone przez Bartolomeo Giuseppe Guarneriego, brata Pietro. Ale istnieją prace innych twórców, które w niczym nie ustępują instrumentom mistrzów, są po prostu mniej znane. I właśnie te skrzypce do takich należą. To dzieło Pietro dorównuje dokonaniom jego brata. To jak z malarstwem. Mieliśmy Rembrandta, ale i szkołę Rembrandta. I bywało, że niektóre obrazy były równie wspaniałe jak Rembrandta.

Zdradzi Pan cenę?
Wolałbym nie.

Nie wiem, czy słyszał Pan o badaniach z 2012 roku, kiedy to 21 skrzypków testowało z zamkniętymi oczami sześć instrumentów. Trzy z nich wykonano przed tygodniem, a trzy miały kilkaset lat i zrobione były przez Guarneriego lub Stradivariego. Okazało się, że profesjonalni muzycy nie słyszeli różnicy.
To całkiem możliwe. Chodzi o to, że różnice między dobrze wykonanymi współczesnymi instrumentami, a dobrze wykonanymi starymi skrzypcami, są minimalne. Ale nie zapominajmy o aspekcie emocjonalnym podczas obcowania ze starymi skrzypcami.

Jaka jest historia tego instrumentu?
Dokładnie nie wiem. Zanim zakupił je Wieniawski, leżały w czyjejś prywatnej kolekcji w Antwerpii.

Wieniawski dostał je w prezencie? Bo miał przecież dwa guarneriusy i dwa stradivariusy - jedne podarowali mu mieszkańcy Petersburga, inne dał mu car Mikołaj I.
Wiem tylko, że nie dostał ich, ale zakupił.

Zdaje sobie Pan sprawę, że Wieniawski nie traktował skrzypiec zbyt dobrze? Służyły mu chociażby jako zastaw w grze w karty.
No cóż, skrzypce zawsze były czymś drogim. Zwłaszcza te najlepsze. Ale za czasów Wieniawskiego nie kosztowały aż tyle, co dzisiaj. Nie było tak wielkiej dysproporcji między zarobkami a ich ceną.

Jakie to uczucie: grać koncert na festiwalu imienia braci Wieniawskich, w mieście Wieniawskiego, na instrumencie Wieniawskiego?
Wspaniałe. Czuje się dotyk historii.

Rozmawiał Paweł Franczak

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski