Fundacja "My Pacjenci" apeluje do pacjentów, by nie zwlekali z leczeniem chorób przewlekłych, nie ignorowali niepokojących objawów, nie stosowali „samoleczenia” i z niepokojącymi objawami w pierwszej kolejności zgłaszali się do lekarzy rodzinnych. Sami lekarze w rozmowie z nami podkreślają, że nie wiedzą co się dzieje obecnie z częścią ich pacjentów chorych przewlekle.
- Do mnie takie sygnały dochodzą również z woj. lubelskiego. Dlatego podjęliśmy działania i zwróciliśmy się z prośbą do NFZ i Ministerstwa Zdrowia o analizę w tej sprawie. Być może uda się wychwycić z iloma faktycznie pacjentami urwał się nam kontakt w czasie trwania epidemii. U lekarzy rodzinnych raczej nie ma takiego problemu, bo to są nasi pacjenci od lat, większy problem prawdopodobnie jest w poradniach specjalistycznych - wyjaśnia lek. Tomasz Zieliński, prezes Lubelskiego Związku Lekarzy Rodzinnych-Pracodawców.
Fundacja "My Pacjenci" razem z zespołem ekspertów obserwuje załamanie systemu nadzoru nad zdrowiem pozostałych Polaków, tych niezakażonych. - Ofiary „niecovidowe” pandemii mogą być liczniejsze niż COVID-19. Do gabinetów lekarskich pacjenci często trafiają zbyt późno, podczas gdy wcześniejsza interwencja byłaby o wiele bardziej skuteczna. Potrzebne jest wprowadzenie pilnych zmian w systemie ochrony zdrowia, które - uwzględniając epidemię - pozwolą na przywrócenie pełnej, stałej i starannej opieki nad chorymi nie zakażonymi SARS-CoV-2 w naszym kraju - tłumaczy Ewelina Nazarko – Ludwiczak z Fundacji "My Pacjenci".
Podobne spostrzeżenia mają sami lekarze z Lublina: - Konsekwencją tych ograniczeń związanych z epidemią może być "przegapienie" nowych rozpoznań np. raka jajnika. Jeśli pacjentki z niepokojącymi objawami będą się zgłaszać do lekarzy z opóźnieniem, to choroba zostanie zdiagnozowana na późniejszym etapie, a to znaczy, że będą mniejsze szanse na pełne wyleczenie - zauważa prof. Jan Kotarski, prezes Polskiego Towarzystwa Ginekologii Onkologicznej.
Szpital w Chełmie odmroził poradnie dla pacjentów, ale wciąż część tych osób woli korzystać z teleporad.
- Muszę powiedzieć, że mamy co prawda więcej porad bezpośrednich niż to było w szczytowym okresie epidemii (kwiecień-maj), ale na pewno jeszcze mniej niż to było przed ogłoszeniem stanu epidemii. Nie ma tłumów pacjentów na korytarzach - wyjaśnia Kamila Ćwik, dyrektor szpitala w Chełmie.
Wyjątkowa jest sytuacja w pow. bialskim, bo jest tam najwięcej ognisk i najwięcej zakażeń koronawirusem. W związku z tym szpital w Białej Podlaskiej zmuszony został do wprowadzenia ograniczeń dla innych pacjentów.
- Obecnie na terenie powiatu bialskiego i miasta Biała Podlaska aktywnych jest kilka ognisk COVID-19, obejmujących ponad 100 chorych. Jest to najtrudniejsza sytuacja epidemiologiczna w rejonie działania naszego szpitala od początku pandemii. Dlatego zachęcamy do korzystania z teleporad. Oczywiście tam, gdzie jest to konieczne, pacjenci mogą przychodzić osobiście - informuje Magdalena Us, rzecznik bialskiego szpitala.
Na przykład w przychodni ograniczono przyjęcia bezpośrednie do przypadków pilnych, a inne porady realizowane są w formie teleporad. Podobne ograniczenia dotyczą rehabilitacji ambulatoryjnej oraz przyjęć na oddział stacjonarny rehabilitacji, gdzie przyjmowani są tylko osoby dla których rehabilitacja stanowi niezbędny element planu leczenia.
- Oto najbardziej nieposłuszne rasy psów
- Podtopienia i połamane drzewa. Krajobraz po burzy
- Piękna i gorąca sobota. W taką pogodę to tylko do Okuninki
- Bitwa o Margot w Lublinie. Pojawiły się tłumy! Zobacz
- Więcej kibiców, więcej zabawy. Zobacz fanów żużla
- Jezioro z Lubelskiego jednym z najczystszych w kraju. Zobacz
Czy Polacy boją się Legionelli?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?