Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jagiellonia Białystok - Górnik Łęczna: Dobrze wejść w finały

DH
Wojciech Wojtkielewicz
Piłkarze Górnika Łęczna zaczynają rundę finałową w nie najlepszych nastrojach. Jeśli chcą myśleć o utrzymaniu, muszą dać z siebie wszystko. W niedzielę rozpoczynają batalię o utrzymanie meczem w Białymstoku.

Podopieczni Jurija Szatałowa nie wygrali już od sześciu spotkań. W tym czasie aż pięciokrotnie schodzili z boiska pokonani. Do siatki trafili zaledwie raz, w przegranym 1:2 spotkaniu z Termalicą Bruk-Bet Nieciecza. Przez fatalne wyniki stali się jednym z głównych pretendentów do spadku.

W decydującą fazę sezonu wchodzą więc jako outsider. – Kiedyś musimy przełamać impas. W Krakowie pokazaliśmy już, że potrafimy grać agresywnie, blisko siebie, stwarzać sytuacje – zwracał uwagę Sergiusz Prusak, golkiper Górnika.
W pierwszej, finałowej potyczce zielono-czarni staną w szranki z Jagiellonią Białystok (niedziela, godz. 15.30). Niedawno Górnik wyjeżdżał z Podlasia bez punktów, po bezbarwnej grze przegrywając 0:1.

Ale po meczu z Górnikiem zespół Michała Probierza również wpadł w dołek i przegrał trzy kolejne spotkania, łącznie tracąc aż 10
bramek. Białostoczanie mają najgorszą defensywę w lidze i dali sobie wbić już 54 bramki. Trener Probierz przed meczem z łęczyńskim klubem zapowiedział więc gruntowną przebudowę w defensywie. Między innymi, od pierwszej minuty na środku obrony wystąpić ma zaledwie 20-letni Dawid Szymonowicz, który dotychczas uzbierał na boiskach ekstraklasy tylko 18 minut.

Eksperymentalna defensywa Jagiellonii to dla górników szansa na podreperowanie fatalnego w ostatnich tygodniach wyniku strzeleckiego. – Nasza skuteczność woła o pomstę do nieba. Jeśli chcemy się utrzymać, musimy nad tym pracować – przyznawał trener Górnika Jurij Szatałow. Właśnie nad tym elementem przede wszystkim skupiali się łęcznianie w ostatnich dniach przed wyjazdem do Białegostoku.

Na terenie Jagiellonii będzie o co walczyć, bo ewentualna wygrana da spokój przed kolejnymi meczami i pewne wyjście ze strefy spadkowej. – Sześć meczów bez zwycięstwa na pewno boli. Teraz musimy pokazać „cojones”, mamy do rozegrania siedem finałów. W każdym meczu musimy dać z siebie nie 100, a 120 procent – motywuje popularny „Serek”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski