- Sąd Apelacyjny prowadził już w tej sprawie postępowanie, niestety, na skutek zdarzeń losowych nie doszło do ogłoszenia wyroku, w związku z powyższym sąd w świetle obowiązujących przepisów procedury karnej, zobligowany jest prowadzić rozprawę od początku, a zatem wszystkie czynności muszą zostać powtórzone – wyjaśniał sędzia Leszek Pietraszko.
Przypomnijmy, sprawa trafiła do apelacji, bo prokuratura chciała dla Moniki S. kary dożywotniego więzienia, z kolei jej obrońca wnosił o nadzwyczajne złagodzenie kary.
Rozprawa w Sądzie Apelacyjnym (tak jak wszystkie w tej sprawie) jest niejawna i odbywa się bez udziału mediów. Stało się tak na wniosek pełnomocnika oskarżyciela posiłkowego.
- Wnoszę o wyłącznie jawności ze względu na interes prywatny oskarżyciela posiłkowego, który nie chce by informacje postępowania przedostały się do mediów – argumentowała pełnomocniczka.
Zarówno prokurator, jak i obrońca Moniki S., przychylili się do tego wniosku.
Sprawa, nad którą po raz kolejny pochyla się apelacja dotyczy wydarzeń sprzed 3,5 roku. Ciało chłopca znaleziono w październiku 2019 r. w hostelu przy ul. Orlej w Lublinie. Policjantom najpierw udało się przesłuchać ojca chłopca. Szybko wykluczyli jego udział w zdarzeniu. Śledczy ustalili, że ostatnią osobą, która miała kontakt z dzieckiem, była jego matka. Ruszyły poszukiwania. Monika S. została zatrzymana dzień po odkryciu zwłok, w Puławach. Kobieta już podczas śledztwa przyznała się do zamordowania syna.
Z ustaleń prokuratury wynika, że Monika S. wzięła ręcznik i zawiązała go na szyi dziecka. Następnie, unieruchamiając własnym ciałem klatkę piersiową chłopca, doprowadziła do uduszenia. Z aktu oskarżenia wynika, że na ciele dziecka znaleziono liczne obrażenia między innymi wybroczyny, wylewy i rozedmę płuc.
W pierwszej instancji Sąd Okręgowy w Lublinie uznał Monikę S. winną zabójstwa 10-letniego syna. Kobieta została wówczas skazana na 25 lat więzienia.
Sprawa zabójstwa to nie jedyny proces jaki ma na swoim koncie Monika S. Kobieta odpowiadała też za przestępstwa finansowe na niekorzyść Bractwa Miłosierdzia im. św. Brata Alberta. Do nieprawidłowości miało dochodzić w latach 2017-2018.
W listopadzie 2022 roku sąd skazał Monikę S. na sześć lat więzienia i 4,5 tys. zł grzywny. Zgodnie z tamtym orzeczeniem kobieta ma też zapłacić 183 tys. zł na rzecz Bractwa Miłosierdzia im. św. Brata Alberta.
W tamtej sprawie Monika S. także przyznała się do zarzutów. Tłumaczyła, że pieniądze były jej potrzebne do spłaty wcześniej zaciągniętych kredytów.
Oprócz niej w sprawie oskarżonych było pięć innych osób. Dwie z nich poddały się karze i zostały skazane przez sąd w październiku 2020 r. Chodzi m.in. o byłą księgową z Bractwa, która usłyszała wyrok roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata, 4,5 tys. zł grzywny, dozór kuratora i pięcioletni zakaz wykonywania zawodu. Pozostałe osoby także usłyszały wyroki więzienia w zawieszeniu.
Paweł Szrot ostro o "Zielonej Granicy"."To porównanie jest uprawnione"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?