W Szczecinie gracze z Puław pokazali swoją pełną moc w drugich 30 minutach. Do przerwy Azoty prowadziły różnicą tylko trzech trafień (15:12). - Poprzednie dwa nasze pojedynki w Szczecinie wyglądały podobnie. Pierwsza połowa była ciężka, męczyliśmy się i gra toczyła się bramka za bramkę. W drugiej potrafiliśmy jednak wyjść i zagrać dużo lepiej. To cieszy, bo widać, że początki drugiej połowy mamy lepsze, praktycznie w każdym meczu. To bardzo ważny moment dla nas – podsumował Łukasz Rogulski, kołowy Azotów.
Niemal połowę bramek dla Pogoni rzucił Piotr Rybski, który puławskich bramkarzy pokonał aż 10 razy. – Dobrze się czułem i przełożyłem to na dobrą grę. Ale liczy się wynik końcowy drużyny, więc nie możemy być zadowoleni. W pewnym momencie chcieliśmy szybko zdobyć bramkę, a Puławy grały twardo w obronie, zeszli do 6-0 i mieli w bramce Bogdanowa. Powstrzymali nas – mówi rozgrywający Pogoni.
Azoty są jednym z dwóch, obok Łomży Vice Kielce, zespołów który w tym sezonie jeszcze nie stracił punktów. W każdym meczu puławianie rzucają średnio 35 bramek. – Szczecin od zawsze gra bardzo mocno i wiedzieliśmy, że od początku czeka nas ciężkie zderzenie. Ale jesteśmy na to przygotowani. Wystarcza nam sił na bieganie przez 60 minut. Za każdym razem w obrony ciągniemy kontrę. Z naszej drużyny możemy złożyć dwa silne zespoły i to jest naszym dużym atutem – uważa Rafał Przybylski, rozgrywający Azotów.
W piątek puławianie podejmą w swojej hali Górnika Zabrze.
Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?