Kamil Kiereś (trener Górnika Łęczna): Radość trzeba przekuć w dalszą pracę i pokorę

- Moim zdaniem, poza końcówką, kibice obejrzeli wyrównany mecz - ocenił Kamil Kiereś. - Było sporo gry na poziomie taktyki, a oba zespoły dobrze funkcjonowały w defensywie. Do 70 minuty, zarówno my jak i rywale staraliśmy się skonstruować skuteczną akcję, ale obu zespołom trudno było przedrzeć się przez obronę przeciwnika. Jednak brakowało jakości poszczególnych graczy w ofensywie. Doceniam Resovię za to, że przyjechała na mecz wyjazdowy i pokazała piłkarską jakość. W II lidze przydałoby się takich meczów jak najwięcej, bo to rozwija poziom taktyczny i techniczno-taktyczny zawodników, szczególnie młodych. Resovia postawiła nam trudne warunki, ale nie uważam, że była drużyną od nas lepszą. Rzeszowianie szukali momentów, w których mogą nas ukłuć i to się przydarzyło. Ważne dla mnie jest to, że mój zespół po straconej bramce się nie poddał. W długich fazach meczu brakowało nam jakości na skrzydłach, wygrania pojedynku biegowego czy pojedynku jeden na jeden oraz celnych dorzutów. W końcówce podjęliśmy ryzyko zmieniając ustawienie na grę dwoma napastnikami w systemie 4-4-2. Była w nas wiara. Zmiennicy kolejny raz pokazali się z dobrej strony, dali dobry impuls i w efekcie wygraliśmy. Cieszymy się, ale daleko nam do euforii, bo w naszej grze jest jeszcze sporo mankamentów. Ta drużyna wciąż się dociera. Budujemy nowy system i funkcjonowanie w nim. Radość trzeba przekuć w dalszą pracę i pokorę. W tym kierunku musimy podążać. Myślę, że Resovia to drużyna, która będzie liczyć się w walce o najwyższe lokaty. My też chcemy się włączyć do tej walki, ale o tym będzie decydowała przyszłość i odcinek długofalowy - dodał szkoleniowiec.