Jak pan ocenia mecz z Widzewem?
Dla nas stawką tego meczu była gra o fotel lidera i z takim założeniem przystąpiliśmy do niedzielnego spotkania. Musieliśmy przygotować drużynę do starcia na szczycie tabeli po niemiłej niespodziance z Elaną, dlatego ta skala była dla nas potrójnie trudna. Moim zdaniem, z perspektywy tego tygodnia udało się odbudować w drużynie pewność siebie. Założyliśmy sobie pewne cele, chcieliśmy odpowiednio wejść w mecz i w pierwszych minutach dobrze to wyglądało. Częściej byliśmy przy piłce, tworzyliśmy sytuacje, objęliśmy prowadzenie i to powinno nas napędzić do jeszcze lepszej gry. Jednak niestety, ta runda charakteryzuje się jednak tym, że tracimy łatwe bramki. Przy wyniku 1:0 mieliśmy jeszcze strzał tuż nad poprzeczką Tymosiaka, ale później optyczna przewaga była po stronie Widzewa. Rywale potrafili wykorzystać nasze słabsze momenty i zdobyć dwa gole. Patrząc na to, jak nasza drużyna potrafiła grać w defensywie, to te bramki były dla mnie zbyt łatwo tracone. I to jest na pewno problem. Po przerwie chcieliśmy jak najszybciej odmienić losy spotkania, doprowadzić do remisu i zdobyć zwycięskiego gola. Moim zdaniem drużyna pokazała w drugiej połowie dużo dobrej piłki. Osiągnęliśmy dużą przewagę i zepchnęliśmy Widzew do defensywy. Mieliśmy pięć-sześć sytuacji, po których było blisko bramki. Na pewno trzeba wyróżnić Pawłowskiego, który kilka razy pokazał wysokiej klasy kunszt bramkarski. Szkoda, bo z mojej perspektywy remis byłby bardziej sprawiedliwy. Niestety, tak się nie stało i mamy na koncie dwie porażki na wiosnę. Nie zamierzam jednak zwieszać głowy i szukać tanich usprawiedliwień. Wciąż gramy o bezpośredni awans, a być może o pierwsze miejsce w tabeli.
Jak pan skomentuje to, że trójka pretendentów do awansu dała sobie strzelić w pierwszych dwóch kolejkach aż 15 goli? Górnik stracił siedem bramek, GKS Katowice pięć, a Widzew trzy.
Zdobywanie punktów w rozgrywkach drugoligowych nie jest łatwą sprawą. Jeżeli pracuje się z drużyną na przełomie dłuższego czasu, to wcześniej lub później pojawi się może nie kryzys, ale słabszy moment. Wtedy traci się bramki w łatwy sposób. Poprawiliśmy pewne rzeczy jeśli chodzi o funkcjonowanie, w porównaniu do spotkania z Elaną Toruń. Nie zrobiliśmy tego jednak w takim stopniu, by zapunktować z Widzewem. Gdybyśmy to bardziej rozgryźli, to punkty na pewno zostałyby w Łęcznej.
ZOBACZ TAKŻE:
Górnik Łęczna - Widzew Łódź 1:2. Lider pokonał wicelidera. Z...
“Bodyguard” lekiem na hejt?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?