Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kamil Majkowski (Motor Lublin): Niech nasza seria trwa jak najdłużej

Marcin Puka
Fot. Łukasz Kaczanowski
Rozmawiamy z Kamilem Majkowskim, pomocnikiem zajmującego drugie miejsce w tabeli, trzecioligowego Motoru Lublin.

Ostatnio odnieśliście pięć zwycięstw z rzędu i awansowaliście na pozycję wicelidera. Skąd taka dobra postawa zespołu?
Myślę, że jak na Motor, to normalna passa. Efektowne wygrane i długa seria zwycięstw rozpoczęła się już w rundzie wiosennej poprzedniego sezonu. Faktycznie mieliśmy teraz nieudany początek rozgrywek i chcieliśmy, jak najszybciej odrabiać straty. Mamy dobrą drużynę, musimy i chcemy awansować do drugiej ligi. Jesienią paru zawodników odeszło z zespołu, dołączyło kilka nowych twarzy. Początkowo brakowało nam zgrania i była też delikatna presja. Teraz jest wszystko w porządku i niech ta seria trwa jak najdłużej. Najlepiej do końca kampanii.

Ty też nie masz na co narzekać. Imponujesz formą, mając po dziewięciu spotkaniach dwa gole i aż sześć asyst.
Czuję się dobrze i potwierdzam to na boisku. W każdym meczu daję z siebie wszystko. Zostawiam na murawie wszystkie swoje umiejętności i oddaje całe serce. Zawsze wierzyłem w siebie, nawet kiedy grałem w wyższych ligach. Oby tak dalej.

Wydaje się, co potwierdzają statystyki, że dobrym posunięciem Marcina Sasala, trenera Motoru, było przesunięcie cię z ataku na skrzydło. Jak się czujesz na nowej pozycji?
Myślę, że to dobra zmiana i nie ma już sensu robić kolejnych roszad. Oczywiście, zagram tam, gdzie mnie widzi trener. Na boku pomocy grałem już w Legii Warszawa, a także w pierwszej lidze.

Bardziej cieszysz się z bramek, czy ostatniego podania, dającego kolegom szansę na pokonanie bramkarzy rywali?
Dla mnie asysty są tak samo ważne jak bramki.

W ostatniej, wygranej potyczce z MKS Trzebinia 5:0, otworzyłeś wynik. I to w jakim stylu. Ładnie zabrałeś się z piłką, ośmieszając przy tym obrońcę i w sytuacji sam na sam pokonując bramkarza. Taki był zamiar?
Tak chciałem zrobić. Na szczęście się udało, ponieważ na dziesięć takich zagrań, osiem razy pewnie by nic z tego nie wyszło. Szczęściu czasem trzeba pomagać.

Kibice Motoru bardzo długo czekają na awans na wyższy poziom rozgrywkowy. Czy wreszcie po paru latach będą mogli w końcu, razem z wami unieść ręce w geście triumfu?
To tylko sport i tylko piłka nożna. My wiemy, że takie mamy postawione zadanie i chcemy je zrealizować. A jak będzie, pokaże czas. Zgadzam się jednak z tym, że to my jesteśmy zdecydowanym faworytem. Wiemy z czym to się wiąże i postaramy się tym wymaganiom sprostać. Musimy, po prostu nie mamy innego wyjścia.

W ostatniej serii spotkań przegrał lider tabeli, Resovia. Punkty stracił też wasz inny rywal w walce o promocję, Stal Rzeszów. Patrzycie na poczynania przeciwników, czy raczej skupiacie się na sobie?
Powiem tak: powinniśmy się skupiać na swoich występach i wynikach, ale wiadomo, jaki jest człowiek. Czasami popatrzymy na rezultaty innych zespołów, choć staramy się koncentrować na sobie. Ważne, że inne drużyny też tracą punkty, ale my bez względu na to, chcemy kontynuować naszą passę.

Przed wami sobotni, wyjazdowy mecz z Sołą Oświęcim, która ostatnio pokonała Resovię. Jakiego meczu się spodziewasz?
Trudnego. W Oświęcimiu jest małe i nierewelacyjne boisko. Soła to groźny przeciwnik, szczególnie u siebie. Trener już nas przed nim przestrzegał, ale my zawsze, mimo szacunku do rywala, jesteśmy pewni siebie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski