Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kaszana w Sosnowcu. Felieton Jacka Borkowicza

Jacek Borkowicz, historyk, pisarz i publicysta
Dymisja biskupa sosnowieckiego Grzegorza Kaszaka nie zaskakuje, choć warto odnotować z uznaniem prędkość decyzji podjętej przez papieża Franciszka. Z uznaniem i pewną ulgą, jako że w niniejszym cyklu felietonowym głowa Kościoła nie miała ostatnio dobrej opinii.

Ale zostawmy papieża i zajmijmy się pokłosiem orgiastycznego skandalu w Dąbrowie Górniczej. Opisano go już dokładnie, podobnie jak poprzednie homoseksualne afery z udziałem księży tej diecezji, ciągnące się już od ponad dekady. W sumie robi to wrażenie, jakby cała diecezja – młodziutka, bo zaledwie trzydziestoletnia – skażona została duchem zepsucia. Tak jednak nie jest. Można tylko współczuć tym sosnowieckim kapłanom, którzy zachowując przyzwoitość nadal pełnią duszpasterską posługę, starając się nie zważać na zalew oburzenia, a także uogólniającego szyderstwa, które spływają na nich ze wszystkich stron kraju. Wystarczy wspomnieć liczne memy o „obolałych kapłanach”. Te uogólnienia, jak każde stereotypy, są krzywdzące, ale też trudno się dziwić że rodzą się jak grzyby po deszczu. Bo postarał się o to sam ordynariusz.

Owoce jego zarządzania diecezją jak ulał pasują do powiedzenia że ryba psuje się od głowy. To są, niestety, zgniłe frukta kościelnego centralizmu. Biskup który toleruje zło, ba, promuje księży temu złu się oddających, tworząc ochronny parasol nad swego rodzaju klerykalną mafią, jak nikt inny ma moc psucia nie tylko własnego otoczenia, ale i całej struktury, którą zarządza. Mówiąc inaczej: jeśli w dobrze funkcjonującej diecezji kiedykolwiek pojawi się marny biskup, to na pewno z czasem coś w tejże diecezji zacznie się psuć. I to we wszystkich jej najogólniej pojętych strukturach.

Tak też się stało w Sosnowcu. Ten korowód zepsucia bierze początek właśnie z momentem objęcia katedry przez biskupa Kaszaka.

Ale wspomniany centralizm ma także dobrą stronę. Katolicka ryba to taki dziwny stwór, który nie tylko od głowy się psuje, lecz także potrafi naprawiać. A także tworzyć, czego przykładem był także Sosnowiec. Pierwszy ordynariusz tej diecezji, biskup Adam Śmigielski, od konsekracji w 1992 roku aż do śmierci w szesnaście lat później budował jej zręby w sposób budzący uznanie, a nawet podziw. Efekty olbrzymiej pracy, którą wykonał, przejęte zostały przez następcę. Tym większa wina tego ostatniego, im więcej dobra zmarnował. Bo przecież wiadomo że łatwiej jest burzyć niż budować. Szczególnie w duszpasterstwie.

Nie wiadomo kto zostanie nowym ordynariuszem diecezji, jaka – wbrew emocjonalnym opiniom – nie zasłużyła przecież na to, by ją w całości poddawać kasacji. Zamiast jej kasacji nastąpiła, nazwijmy to, dekaszyzacja, i bardzo dobrze. Należy jej tylko życzyć, aby pod rządami nowego biskupa okazała się jedną z tych ryb, których zdrowie zaczyna promieniować od głowy. Pełno ich było w historii Kościoła i nie ma powodu by wykluczać, że tak się stanie i tym razem.

od 7 lat
Wideo

Krzysztof Bosak i Anna Bryłka przyjechali do Leszna

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski