Kiedy Lublin stawał się przemysłową potęgą (ZDJĘCIA)

O perypetiach lubelskich przemysłowców piszemy w pierwszym numerze "Naszej Historii", nowego miesięcznika Kuriera, który już w czwartek znajdą Państwo w kioskach.

"Dobre, bo lubelskie - taką opinię miało wiele wyrobów i produktów przedwojennego przemysłu lubelskiego. Co ciekawe, ich producenci zyskali tę dobrą markę dużo wcześniej (...). Tak było np. z bawarskim piwem i słodem od Vettera, wagami od Hessa i Księżyckiego, płużycami lubelskimi i innymi maszynami i narzędziami rolniczymi od Moritza i Wolskiego, kotłami parowymi i gorzelnianą aparaturą od Plagego i Laśkiewicza, drożdżami od Wrzodaka , mąką z młyna Krauzego, eternitem od Rylskich, lubelskim cukrem czy produktami z Gorzelni i Rektyfikacji Czarnieckiego" - wyliczała Marta Denys w albumie "Lublin między wojnami. Opowieść o życiu miasta 1918-1939".

Jak doszło do tego, że inżynier Kazimierz Arkuszewski w dawnej fabryce kotłów zaczął produkować samoloty pod szyldem Zakłady Mechaniczne E. Plage i T. Laśkiewicz? I dlaczego niektóre z tych samolotów dorobiły się przydomka "latające trumny"?

Konkurencja była ostra, dlatego na reklamie z 1934 roku po-za ofertą działu budowy samolotów znajdujemy informację, że fabryka robi kotły parowe, aparaty dla cukrowni i "wszelkie konstrukcje żelazne". Firma pod koniec swojego istnienia wzięła się nawet za produkcję karoserii.

Urodę wyrobów z marką Plage Laśkiewicz możemy podziwiać na przedwojennych zdjęciach reklamowych, które obecnie znajdują się w zasobach Archiwum Państwowego. Żadnego z samolotów wyprodukowanych w Lublinie nie zobaczymy w polskich muzeach.
Przemysłowy Lublin końca XIX i początku XX stulecia to także szereg zapomnianych fabryk i zakładów, po których nie zostały nawet budynki. Tylko nieliczne nazwiska największych potentatów przeszły do historii.