Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Konflikt z Solidarną Polską? Premier Mateusz Morawiecki odpowiada na zarzuty Zbigniewa Ziobry ws. KPO

Lidia Lemaniak
Lidia Lemaniak
Adam Jankowski/Polska Press
„Jeżeli ktoś doradza mi, żebym wziął dla Polski chwilówkę i zwiększył ryzyko gospodarcze dla naszego kraju, to uważam, że jest to bardzo zła rada. No chyba, że krytykom chodzi o to, żeby w ogóle zrezygnować z inwestycji i jakichkolwiek pieniędzy dla Polski. Ale to już nie jest polityka, lecz antypolityka” – mówi w wywiadzie dla polskatimes.pl, pytany o zarzuty Solidarnej Polski ws. KPO, premier Mateusz Morawiecki. „O przyszłość Polski nie chcę się zakładać. Wolę o nią zadbać” – odpowiada na pytanie, czy przyjmie zakład Zbigniewa Ziobry. Rozmawiali Lidia Lemaniak i Tadeusz Płużański.

Powiedział Pan niedawno, że „99 proc. kamieni milowych jest w interesie Polski”. Innego zdania jest Solidarna Polska, Wasz koalicjant w ramach Zjednoczonej Prawicy. Z części ust posłów Zbigniewa Ziobry słyszałam stwierdzenie „kamienie u szyi”. Jak to jest naprawdę?

Wystarczy popatrzeć na to, jakie są wskaźniki, jakie są cele Krajowego Planu Odbudowy. Otóż tam przede wszystkim mamy różnego rodzaju inwestycje w badania, rozwój, drogi, obwodnice, szpitale, przedszkola, komputery dla dzieci w szkołach. To wszystko rzeczy, które są bardzo potrzebne. Dziś to raczej pożyczenie przez Polskę pieniędzy na rynku międzynarodowym w takiej skali, mogłoby się okazać „kamieniem u szyi”. A to takie skrajnie nierozsądne „propozycje” padają ze strony osób, które niewiele rozumieją z natury rynków. Konieczność pożyczenia obecnie na rynku stu kilkudziesięciu kolejnych mld zł na 7 proc., bo po tyle Polska pożycza dzisiaj na rynkach międzynarodowych, mogłoby stanowić ogromne zagrożenie. Mamy więc po jednej stronie pieniądze z grantów, plus super tanie pożyczki gwarantowane przez jeden z najpotężniejszych układów gospodarczych świata, a po drugiej stronie mamy „chwilówki”. Jeżeli ktoś doradza mi, żebym wziął dla Polski chwilówkę i zwiększył ryzyko gospodarcze dla naszego kraju, to uważam, że jest to bardzo zła rada. No chyba, że krytykom chodzi o to, żeby w ogóle zrezygnować z inwestycji i jakichkolwiek pieniędzy dla Polski. Ale to już nie jest polityka, lecz antypolityka.
 
Zdaniem Solidarnej Polski wcześniej rząd przyjął zupełnie inny dokument w sprawie KPO, niż ten zaakceptowany przez Brukselę. I czy przyjmie Pan zakład, zaproponowany przez Zbigniewa Ziobrę?

W wyniku dokumentu przyjętego przez rząd ministrowie poszczególnych resortów zostali upoważnieni do określania wskaźników, bardzo dobrych dla Polski, wskaźników i inwestycji. W taki sposób został skonstruowany ten dokument.
 
A zakład?

O przyszłość Polski nie chcę się zakładać. Wolę o nią zadbać.
 
W KPO zostało zapisane wprowadzenie podatku od samochodów spalinowych. Z ust przedstawicieli rządu słyszę jednak, że nie zgodzicie się na takie podatki. Ale jednak jest to na piśmie, zgodziliście się na to, więc?

Nie ma co ulegać propagandzie osób mających złą wolę. W zapisach chodzi o to, aby pojazdy, które emitują mniej spalin i szkodliwych substancji, miały większe preferencje. Już dzisiaj tak jest. Możemy zatem kontynuować to, co jest obecnie, i już więcej nie będziemy musieli nic zrobić. Możemy też udzielić jeszcze wyższych preferencji na auta emitujące mniej trujących substancji. Już dziś jest tak, że od samochodów powyżej dwóch litrów pojemności skokowej silnika jest dużo wyższa akcyza i podatek niż ten, który jest nakładany na auta poniżej dwóch litrów pojemności skokowej silnika. Podobnie jest, jeśli chodzi o dopłaty i preferencje. Mamy prawo konstruować taki system ulg, jaki uważamy za stosowny. Już dziś dokonujemy dopłat do samochodów elektrycznych. Za 2-3 lata będzie taki system, który będzie jeszcze bardziej odpowiadał na te potrzeby. Nie widzę zatem tutaj żadnego zagrożenia dla użytkowników pojazdów spalinowych w Polsce.
 
Czyli może Pan powiedzieć jasno, że ktoś, kto posiada samochód spalinowy, nie będzie płacił żadnych nowych podatków?

Tak. Żadnych nowych podatków dla posiadaczy aut spalinowych nie planujemy.
 
Czytając „kamienie milowe” mam wrażenie, że znaczna z nich część jest nieprecyzyjna. Zresztą, to nie jest tylko moje zdanie, mówią tak także niektórzy politycy PiS. Nie obawia się Pan, że może to się stać narzędziem szantażu Komisji Europejskiej? Czyli np. rząd będzie twierdził, że coś wykonał, a KE, że nie i zwyczajnie będą kłopoty z wypłatą kolejnych transz pieniędzy, a co najmniej ich opóźnianie?

Problem KPO jest mocno fetyszyzowany. Główna część środków unijnych, która służy do budowy dużej infrastruktury, na dopłaty dla rolników, rozwój obszarów wiejskich, na naukę i badania, to ponad 500 mld zł. I rezygnacja z takich pieniędzy to po prostu samobójstwo. Wiem coś o rynkach finansowych, więc wiem też, że dziś pożyczenie takich pieniądzach byłoby kompletnie niemożliwe dla Polski. W czwartek podpisaliśmy umowę partnerstwa i wieloletnie ramy finansowe z Komisją Europejską. Bez kompromisu w sprawie KPO nie byłoby to możliwe. Przypomnę, że również we wcześniejszych umowach partnerstwa były różnego rodzaju warunki, zapisy, cele, wskaźniki. Podobnie jest w Krajowym Planie Odbudowy. Tutaj też zapisane są warunki, cele, wskaźniki. I nagle dziś opozycja, a także pewni sceptycy wewnątrz naszej Zjednoczonej Prawicy, usiłują wskazać problem z tym, z czym i wcześniej również bywały problemy. Przedstawiają normalną sytuację, jakby to było coś nowego, niespotykanego. Dla mnie najważniejsze jest to, aby środki do Polski zaczęły w końcu płynąć. To, czy potem będziemy się kłócić z Unią Europejską, czy jakiś cel został wykonany w 100 proc., czy w 80 proc., i wypłatę dostaniemy w marcu czy w lipcu, jest rzeczą drugorzędną. Najważniejsze jest to, żeby w tej geopolitycznej zawierusze, w jakiej funkcjonujemy, rynki finansowe zobaczyły, że Polska jest bezpieczna finansowo i że otrzymujemy środki na następne kilka lat, co pozwoli nam znacząco zwiększyć potencjał wzrostu gospodarczego. Taka jest charakterystyka tego, co parę dni temu podpisaliśmy, ale taka jest również charakterystyka KPO. KE będzie patrzeć na wydawanie tych środków z aptekarską dokładnością, ale my się tego nie boimy, bo po prostu Polska inwestuje je bez większych zarzutów.
 
Kiedy do Polski trafią pierwsze pieniądze z KPO? Początkowo niektórzy mówili, że we wrześniu, teraz słyszymy o początku przyszłego roku. Z czego to wynika, skoro kryteria są jasne?

Gdyby decydowały kryteria merytoryczne - te środki byłyby już w Polsce. A że decyduje polityka i do tego jeszcze dochodzą brudne gierki opozycji, to KE opóźnia przekazanie tych środków, ile może. Zachowujemy cierpliwość, nie czekamy na pieniądze unijne, inwestujemy własne środki, a oliwa, powoli, ale wypłynie na wierzch i fundusze UE spłyną do Polski. Uważam, że na przełomie tego i kolejnego roku trafią do nas pierwsze środki z nowych perspektyw unijnych - z umowy partnerstwa lub KPO.
 
Kolejny fragment wywiadu z premierem Mateuszem Morawieckim opublikujemy w niedzielę. Całość rozmowy z szefem rządu w poniedziałek na polskatimes.pl, w magazynie „Polska Times” oraz innych gazetach lokalnych Polska Press.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Konflikt z Solidarną Polską? Premier Mateusz Morawiecki odpowiada na zarzuty Zbigniewa Ziobry ws. KPO - Portal i.pl

Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski