Do Wrocławia jechaliście z nadziejami na wygraną w pierwszym meczu ćwierćfinału fazy play-off. Gospodynie pokazały się jednak z bardzo dobrej strony, odnosząc pewny triumf. Co, Pana zdaniem, zadecydowało o przegranej Pszczółki?
Niestety, Ślęza od początku do końca kontrolowała ten mecz. Był taki moment, że osiągnęła nawet w trzeciej kwarcie 21-punktową przewagę. Mój zespół zdołał się jeszcze poderwać, zmniejszając w połowie czwartej kwarty starty do siedmiu punktów. Wtedy była jeszcze szansa na dogonienie rywalek, ale oddaliśmy dwa niecelne rzuty, a wrocławianki udanie skontrowały i praktycznie było po meczu.
W Ślęzie punktowała każda z dziewięciu zawodniczek, które pojawiły się na parkiecie. Każda z nich potwierdziła przy tym, że jest bezcenna dla zespołu z Dolnego Śląska. Czy jest Pan szczególnie zawiedziony postawą którejś z lubelskich koszykarek?
Zawiedliśmy jako cały zespół i nie chciałbym wyróżniać albo krytykować poszczególnych zawodniczek. Nie da się wygrać na wyjeździe z takim zespołem jak Ślęza, jeśli popełnia się 21 strat, w tym kilka niewymuszonych, po których rywalki zdobyły łatwe punkty.
Jak trzeba zagrać w niedzielę w lubelskiej hali MOSiR, żeby przedłużyć serię i nie odpaść z dalszej rywalizacji?
Na pewno musimy zagrać bardziej zespołowo, poprawić grę zarówno w ataku, jak i w obronie. Jeżeli chcemy wrócić do Wrocławia na trzeci mecz, a taki mamy plan, to musimy poprawić w zasadzie te wszystkie elementy, które nas zawiodły w środę. Uważam, że na pewno nie stoimy na straconej pozycji, a ja nadal bardzo wierzę w swoją drużynę i lubelską publiczność.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?