- Ksiądz rozpoczyna wizytę około godziny 10 rano. W tym czasie dzieci są w szkole, a my w pracy. W ten sposób wizyta omija nas już czwarty rok z rzędu - mówi Beata z Lublina. Są też inne tłumaczenia. Młodzi twierdzą, że podejmują księży u rodziców lub nie mają czasu na przygotowania.
- Nic na to nie możemy poradzić. Przybywamy z radosną nowiną i nie dopytujemy, nie spieramy się, nie prosimy też o żadne wyjaśnienia - podkreśla ks. Ryszard Jurak, proboszcz parafii pw. św. Rodziny na lubelskich Czubach.
Proboszcz zapewnia, że kapłani nie są też w stanie zmienić godzin wizyty. Stosują więc inne metody. - Co roku zmieniamy harmonogram kolędy. Za każdym razem zaczynam z innej strony osiedla- mówi ksiądz Ryszard Jurak.
W tej parafii średnio 78 procent mieszkańców podejmuje kapłanów. Proboszcz Jurak zapewnia, że w ostatnich latach lawinowych spadków jednak nie zauważył.
Sytuacja zdecydowanie lepiej wygląda na wsiach.
- Nie odczuwam żadnych zmian - zapewnia ks. Jan Kiełbasa, proboszcz parafii w Niedrzwicy Kościelnej.
W małych miejscowościach po kapłanów tradycyjnie wychodzi się przed dom. Po modlitwie jest kawa, herbata albo mały posiłek. Są też rozmowy. - W ten sposób można bliżej poznać swoich parafian - mówi ks. Kiełbasa.
Nieraz wizyta duszpasterska pomaga też w rozwiązaniu problemów. - W tym roku pomogłem jednej z parafianek załatwić pracę, innym razem wesprę duchowo, dodam otuchy. Takie kapłańskie życie - dodaje ksiądz Kiełbasa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?