ŁKS Łódź - Olimp-Start 75:59. Łódzka lekcja basketu

Była to trzecia porażka z rzędu Startu, brzemienna w skutkach. Oznacza ona bowiem, że zamrożone wcześniej 25% październikowych pensji zawodników przepadło (warunkiem ich odmrożenia były dwie wygrane w listopadzie, a zwyciężyć udało się tylko raz). Jednocześnie, jak informował już Witold Czarnecki, prezes Startu, swoiste ultimatum automatycznie przeniosło się na grudzień.

Wracając do wczorajszego meczu; niestety, nie można powiedzieć wiele dobrego o postawie naszych zawodników. Nie zawiódł na pewno Michał Sikora, który zaliczył 15 pkt. O dwa oczka gorszy był Łukasz Kwiatkowski, który jednak znowu się nie popisał, jeśli chodzi o zbiór-ki (tylko trzy). W tym elemencie zresztą należy upatrywać przyczyn stosunkowo wysokiej porażki. Start miał na koncie 26 zbiórek, podczas gdy gospodarze o dwanaście więcej. Warto odnotować, że aż siedemnaście piłek łodzianie zebrali na atakowanej tablicy.

Mimo że Start przegrywał przez większość meczu, w pierwszej połowie była jeszcze nadzieja na dobry wynik. Nie tylko ze względu na dobrą dyspozycję Sikory, ale też na problemy z faulami Michała Krajewskiego, najlepszego strzelca ŁKS (15 pkt). Krajewski jeszcze w drugiej kwarcie złapał trzecie przewinienie i musiał usiąść na ławce. Nie odbiło się to niestety na grze łodzian.

Start zwietrzył swoją szansę na początku czwartej kwarty, gdy zmniejszył straty do dwunastu oczek (48:60), ale od tej chwili ŁKS przejął kontrolę nad wydarzeniami.

W spotkaniu nie wystąpili kontuzjowany Paweł Kowalski, zagrał za to rekonwalescent Przemysław Łuszczewski, który zdobył 6 pkt.

ŁKS - Start 75:59 (21:15, 17:14, 20:11, 17:19)
ŁKS: Krajewski 15 (3x3), Sulima 14, Szczepaniak 11 (1x3), Kalinowski 10 (2x3), Dłuski 6, Salamonik 5, Kenig 5, Trepka 5, Bartoszewicz 4.
Start: Sikora 15 (2x3), Kwiatkowski 13, Jagoda 7 (1x3), Szymański 7 (1x3), Aleksandrowicz 4 (1x3), Prażmo 3 (1x3), Prostak 2, Myśliwiec 2.