- Mama pojechała o 7 rano ze skierowaniem i bólem nerek do szpitala przy ul. Biernackiego. Lekarz pojawił się o godz. 9. Następnie podłączyli kroplówkę i pobrali krew. Kazali czekać na wyniki i lekarza, który przepadł i zapomniał o pacjentach - relacjonuje kobieta. Jej córka zapytała pielęgniarkę, jak długo matka ma jeszcze czekać na lekarza. - Oburzona pielęgniarka zadzwoniła na oddział i co się dowiedziała? Że pan doktor już poszedł do domu i zakończył dyżur, a pacjentów miał przejąć ktoś inny. Oczywiście też nie przyszedł - relacjonuje kobieta.
Z zarzutami nie zgadza się szpital im. Jana Bożego w Lublinie. - Lekarz zlecił komplet badań laboratoryjnych oraz prześwietlenie jamy brzusznej i USG. Zlecono także leczenie farma-kologiczne w postaci kroplówki. Nadmieniam przy tym, że wykonanie badań diagnostycznych, podobnie jak obserwacja działania zastosowanych leków, wymaga pewnego czasu - wyjaśnia Bartosz Jencz, rzecznik prasowy szpitala im. Jana Bożego.
Córka pacjentki zaznacza w rozmowie z nami, że w związku z brakiem pomocy ze strony lekarza, zdecydowała o opuszczeniu izby przyjęć. - Myślę, że to nie wina systemu służby zdrowia, ale właśnie podejścia do pacjenta z pełnym zrozumieniem i empatią. Człowiek chory wymaga uwagi, a nie lekceważenia - podkreśla nasza rozmówczyni.
Rzecznik szpitala zaznacza, że podobne sytuacje na izbie przyjęć się nie zdarzają. - W związku z czym nie można w tej sprawie mówić o jakimkolwiek lekceważeniu obowiązków przez lekarzy, skoro były one realizowane w sposób prawidłowy, z zachowaniem wszelkiej troski o dobro pacjenta - dodaje Bartosz Jencz, rzecznik szpitala.
Do rzeczników praw pacjenta w lubelskich szpitalach coraz częściej trafiają skargi pisemne i ustne dotyczące zachowania lekarzy. Pacjenci mają pretensje o brak zainteresowania i zbyt mało czasu poświęcanego im przez lekarzy, długie oczekiwanie na oddziale, zbywające traktowanie i niekulturalne zachowanie.
Dyrektorzy lubelskich szpitali zaznaczają, że nie jest to zjawisko dotyczące całej grupy zawodowej, ale sporadycznych lekarzy. - Dotyczy to głównie młodszych specjalistów, którzy w pogoni za pieniędzmi zapominają czasem o dobru pacjenta. Takich lekarzy charakteryzuje brak empatii. Są to sporadyczne przypadki. Takie sytuacje staramy się rozwiązywać na bieżąco i szybko interweniować - mówi Zenon Górniewski, z-ca dyrektora ds. lecznictwa w szpitalu przy al. Kraśnickiej.
Marta Podgórska, rzeczniczka prasowa szpitala przy ul. Jaczewskiego, zaznacza, że w związku ze wzrostem świadomości wśród pacjentów, zwiększyła się też liczba skarg dotyczących konkretnych lekarzy z imienia i nazwiska. - Naszym obowiązkiem jest przeprowadzenie procedury wyjaśniającej - dodaje.
Skargi trafiają również do Lubelskiej Izby Lekarskiej. - Potwierdzam, że otrzymujemy takie zgłoszenia od pacjentów. Należy pamiętać, że w każdej skardze jest źdźbło prawdy, ale też przesady, ponieważ pacjent pisze list pod wpływem emocji. Mogę też powiedzieć, że zdarza się też tak, że to lekarz podszywa się pod pacjenta i wysyła donos na swojego kolegę lekarza - zauważa Marek Stankiewicz, rzecznik Lubelskiej Izby Lekarskiej.
Czy współczucia i empatii można się nauczyć na studiach? - Służą temu zajęcia dydaktyczne w ramach przedmiotów, m.in. psychologii, etyki, socjologii. Uczymy studentów przekazywania medycznych informacji pacjentowi, ukazujemy socjologiczny wymiar zdrowia i choroby, mówimy o prawach pacjenta, problemach komunikacyjnych - wyjaśnia prof. Andrzej Drop, rektor Uniwersytetu Medycznego w Lublinie.
Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową.
Zapisz się do newslettera!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?