Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lubelskie imprezowiczki. Damy za dnia, postrach w nocy

Jacek Słowik
zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne 123rf
Imprezowiczki upijają się, klną i wszczynają awantury. Zdarza im się również zdewastować lokal albo zwyzywać obsługę. Ochroniarze załamują ręce, bo nie godzi się używać siły wobec kobiet.

Męska toaleta jest zapychana raz na rok, damska co dwa tygodnie. Drzwi w męskiej toalecie są wyrywane raz na dwa lata, w damskiej raz na trzy miesiące - taka przykra statystyka pojawiła się na fanpage’u jednego z lubelskich klubów. I niestety, klubowe toalety nie są jedynym miejscem, gdzie złe zachowanie kobiet zdecydowanie dogoniło to męskie. Panie regularnie wdają się w bójki, awanturują się, kradną i się upijają. Ten problem wcale nie dotyczy marginesu społecznego.

„Chodź na solo”

- Halo, kolego! Tu obowiązuje kolejka. Nie przepychaj się! - słyszę od przypadkowej dziewczyny, gdy próbuję wejść do lokalu. Nic nie pomaga tłumaczenie, że idę na służbowe spotkanie. Dwie, elegancko ubrane, dziewczyny zastawiają mi drogę. Gdy się muszę między nimi przecisnąć, słyszę rzucone pod nosem „cham”.

W środku czeka na mnie Adam, jeden z ochroniarzy. Mijamy kilku postawnych mężczyzn. To bramkarze odpowiedzialni za bezpieczeństwo w klubie. To oni interweniują, gdy któryś z gości zachowuje się nieodpowiednio. Tym „którymś” coraz częściej bywają kobiety. - Na bramce pracuję kilkanaście lat. Z perspektywy czasu widzę, że zachowanie kobiet jest dużo gorsze niż parę lat temu - odpowiada Adam. Najbardziej razi go u klientek brak kultury, roszczeniowość i - notoryczna - nietrzeźwość.

Kiedyś burdy wśród kobiet dotyczyły jedynie tzw. marginesu, teraz często wszczynają je eleganckie, zadbane panie, które w żaden sposób nie przypominają osób z patologicznych środowisk. Ochroniarze są wyraźnie poruszeni tematem. Wedle ich obserwacji, zdecydowaną większość awantur wywołują dziewczyny. Mówią też o języku, którym operuje w nerwach płeć piękna, a który często jest gorszy niż u mężczyzn. „Chodź na solo” - te słowa można usłyszeć z ust niejednej podchmielonej imprezowiczki. Wyzwiska i bluzgi to chleb powszedni. Często dochodzi też do rękoczynów. I to kobiety pierwsze wyciągają ręce.

- Być może czują się bardziej bezkarne niż mężczyźni - zastanawia się Przemek, jeden z ochroniarzy. Pijanego i awanturującego się delikwenta wystarczy stanowczo przywołać do porządku. W najgorszym wypadku można go wyprowadzić. W stosunku do kobiety jest to problematyczne. - Nie rozumieją odmowy. I często w starciu wykorzystują przewagę swojej płci. Nie przyjmują żadnych racjonalnych argumentów - żalą się ochroniarze. Kobiety nie tylko nie przyjmują do wiadomości tłumaczeń. Ubliżają, rzucają torebkami, telefonami, biją. Niektóre nawet grożą utratą posady albo dzwonią na policję. A w sytuacji, kiedy bramkarze, doprowadzeni do ostateczności, próbują taką panią wziąć pod ramię, słychać „Nie dotykaj mnie! Jestem kobietą!”.

Torebką po głowie

W przypadku mężczyzny interwencja trwa średnio kwadrans. W przypadku kobiety - godzinę. Awantura u ochrony to często ostatni etap konfliktu, który zrodził się dużo wcześniej. Magda i Kamila są menedżerkami dwóch wiodących lubelskich klubów. Przypadki „trudnych” klientek mogą przywoływać praktycznie bez końca. W czasie ostatniej imprezy pewna dziewczyna została przyłapana na rozsmarowywaniu mydła na zlewach w damskiej toalecie. - Sprzątaj to dzi*ko! - krzyknęła do pani zajmującej się sprzątaniem łazienek, gdy ta zwróciła jej uwagę.

Zresztą, jak się okazuje, toalety są częstym miejscem awantur. Zwykle zaczyna się od błahostek. Choćby papieru toaletowego. Tę historię Kamila pamięta do dziś. Do klubu przyjechały dwie różne dostawy papieru. W związku z tym w jednej kabinie był jeden rodzaj, w drugiej inny. Jedna z dziewczyn, już zamknięta w kabinie, zaczęła walić w drzwi i wykrzykiwać, że żąda takiego papieru, jaki ma jej koleżanka.

Regułą jest też zapychanie sedesu podpaskami czy chusteczkami. Zaskakuje natomiast historia Kacpra, lubelskiego DJ-a. Podczas imprezy jedna z klientek zaatakowała drugą w toalecie. Gdy nieświadoma ofiara robiła sobie selfie w lustrze, druga dziewczyna zaszła ją od tyłu, złapała za włosy i uderzyła jej głową o umywalkę. Innym razem to Kacprowi się oberwało. Poszło o muzykę. Panie chciały, żeby zagrał dla nich utwór na życzenie. Nie zgodził się. W konsekwencji został zwyzywany i popchnięty tak mocno, że o mały włos nie skończył na podłodze razem z konsoletą.

Z klubów często znikają shakery, szklanki, poduszki z kanap i wiele innych rzeczy. Pewnego dnia z baru wyparowało martini. Dwie dziewczyny przyłapane na gorącym uczynku i zaproszone na rozmowę do biura, nie czuły cienia zażenowania czy wstydu. Po obejrzeniu nagrania z monitoringu stwierdziły, że skoro butelka stała na barze, to znaczy, że mogą ją zabrać. Nie zgodziły się oddać alkoholu ani też za niego zapłacić. Menedżerka załamana ich postawą, zdecydowała się wezwać policję. - To wcale nie pomogło. Panie zaczęły wyzywać policjantów, legitymować ich i zasłaniać się znajomościami. Historia miała swój finał na komendzie, bo zmęczeni wyzwiskami i krzykami mundurowi zabrali panie „na dołek” - opowiada Magda.

Policjanci znają problem agresywnych imprezowiczek. Chociaż ze względu na niewielki kaliber, ich dokonania nie trafiają do policyjnych statystyk. - Takie interwencje zdarzają się częściej niż w ubiegłych latach. Większość z nich kończy się pouczeniem - mówi Andrzej Fijołek, rzecznik lubelskiej policji.

Takie mało kulturalne zachowanie nie dotyczy, jak by się wydawało, pijanych małolat. Podobne sensacje wywołują kobiety dojrzałe i zamożne. Magda wspomina pewną sytuację. Siedziała na patio klubu, w którym pracuje. Dwie klientki chciały zająć jej miejsce. - Wyp****alaj - usłyszała. Zapytała spokojnie, czy mają tutaj rezerwację. Potwierdziły. Szybko jednak się okazało, że kłamią. Skończyło się wyzwiskami i szarpaniną. Interwencja ochrony spotkała się z jeszcze większą agresją. W ruch poszły torebki i telefony. W lokalu aż zawrzało.

- Cała przepychanka trwała blisko godzinę - podsumowuje Magda. - I to chyba dlatego, że ochroniarze nie wiedzieli, jak zareagować. Przecież to kobiety. Z facetami poszłoby szybciej.

Wulgarny język i drogie szpilki

Katarzyna jest selekcjonerską z doświadczeniem. To ona decyduje, kto wejdzie do lokalu. Odmowa z jej ust jest dla wielu kobiet podwójnym poniżeniem. - Nawet nie próbuję liczyć, ile razy zostałam nazwana „kur*ą” czy „szmatą”. Oczywiście z ust kobiet. Nie wiem, jak mężczyźni rozmawiają z selekcjonerami, ale zauważyłam, że kiedy widzą kobietę, to nawet ci niezadowoleni zwracają uwagę na odpowiednie słownictwo. Kobietom włącza się agresja - opowiada Katarzyna.

Wulgarny język najbardziej kłuje w zestawieniu z elegancką sukienką i drogimi szpilkami. Katarzyna na pierwszy rzut oka rozpoznaje, z kim ma do czynienia. Osoby, które chcą uchodzić za ważniejsze niż są w rzeczywistości, naburmuszonym tonem oznajmiają, że są VIP-ami i nie będą płacić. Przepychają się w kolejkach i wchodzą do klubu, nie mówiąc nawet dobry wieczór. Prawdziwe VIP-y nie mają problemu nawet z odstaniem kilku minut. Są to osoby uprzejme, uśmiechnięte. - I mimo że mają złote karty klubowe i nie muszą płacić za wejście, wchodząc kłaniają się i pytają o cenę biletu - dodaje Katarzyna.

Próba dorównania facetom?

Jakie są przyczyny tej rewolucji obyczajowej? Pierwsza to statystyka. Więcej kobiet w klubach oznacza większe prawdopodobieństwo takich sytuacji. Panie zaczęły też więcej pić. Także te młode.

- Procent dziewcząt spożywających alkohol drastycznie wzrósł na przestrzeni lat. Z 30 proc. do nawet 80 proc, czyli poziomu, jaki wcześniej osiągali panowie. A kobiety są z natury bardziej emocjonalne od mężczyzn. Trudno się zatem dziwić, że pod wpływem alkoholu emocje zaczynają się z nich wydostawać - komentuje psycholog dr Ireneusz Siudem.

Kobiety podobnie jak mężczyźni sięgają po kieliszek, bo chcą odreagować stres związany z pracą, życiem prywatnym, czasem jest to kwestia zawodu miłosnego. Ale u nich alkohol uwalnia te emocje intensywniej niż u mężczyzn.

Drugi powód to stereotypy. Przez całe lata upijanie się i wywoływanie awantur było postrzegane jako męska domena. Kobieta, gdy się upija, jest agresywna i walczy, wywołuje o wiele większą kontrowersję. - Fakty mówią, że przeciętnej kobiecie trudniej jest dostać stanowisko kierownicze, trudniej jest podnieść zarobki. Trudniej jej zrobić karierę. W związku z tym kobiety muszą walczyć albo udowadniać swoją pozycję. A to sprzyja tworzeniu się postaw rywalizacyjnych - podkreśla Ireneusz Siudem.

Agresywne imprezowiczki przeszkadzają także innym klientkom. Karolina lubi w weekendy zrelaksować się przy drinku i muzyce. Pewnego razu, przy barze, uśmiechnęła się do stojącego obok chłopaka. Odwzajemnił uśmiech i wrócił do rozmowy z koleżanką. Gdy po chwili wróciła do baru po drinka, ta kobieta ją dopadła. „Spuścić ci wpie*dol?” - padło w stronę Karoliny. - Tak mnie zaskoczyła ta sytuacja, że odruchowo powiedziałam „nie, dziękuję” - śmieje się.

- Niestety, zatarła się różnica między słowem „równy” a „podobny”. Oznacza to, że niektóre kobiety dążą do tego, by upodobnić się do mężczyzn, także w ich gorszych zachowaniach - komentuje dr Ireneusz Siudem. - Kobiety w naturalny sposób są bardziej emocjonalne i empatyczne. I to decyduje o ich wyjątkowości.

Imiona bohaterów tekstu zostały zmienione na ich prośbę

Wedle policyjnych statystyk kobiety są daleko w tyle za mężczyznami, jeśli chodzi o akty przemocy. Przykładowo, w minionym roku ogólna liczba osób podejrzanych o przemoc pod wpływem alkoholu wśród kobiet wynosiła niecałe 2 tys. Wśród mężczyzn - ponad 48 tys. Kobiety także zdecydowanie częściej stają się ofiarami przemocy niż mężczyźni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski