W owym drugim koncercie, przygotowanym przez Monikę Pacek, wystąpiły także grupy dziecięce i młodzieżowe, których liczba pokazuje, że zespół spokojnie może patrzeć w przyszłość, bo młode kadry są i wciąż przybywają nowe roczniki. Optymizmem zresztą napawa nie tylko ilość, lecz także ich poziom artystyczny. Młodzi "Kaniorowcy" nie tylko świetnie już tańczą, ale również bardzo dobrze śpiewają. A nawet - i to ci najmłodsi - bywają instrumentalistami. Niezapomniane wrażenie robił koncert na kilkadziesiąt dzwonków (potocznie, choć błędnie, zwanych cymbałkami) i kilkanaście fletów. Naprawdę warto było posłuchać i popatrzeć.
Dla tej części publiczności, której kontakty z folklorem są sporadyczne, sobotni koncert mógł być ciekawym i kształcącym doświadczeniem. Dla przykładu - można się było przekonać, iż czardasz to taniec nie tylko węgierskiej puszty i… scen operetkowych, lecz jest też obecny w folklorze polskiej Orawy. Nowe doświadczenia były zresztą udziałem niemal wszystkich.
Sam - choć na festiwalach folklorystycznych bywam nie od dziś i nie od wczoraj - po raz pierwszy miałem okazję zapoznać się bliżej z piosenkami i tańcami kaszubskimi. I nie będę ukrywał, że zrobiły na mnie jak najlepsze wrażenie; umieściłbym je tuż obok swych ulubionych - lubelskich. Podobał mi się zwłaszcza bardzo efektowny koseder, będący dla Kaszubów tym, czym dla nas polonez. Po raz pierwszy też zobaczyłem i usłyszałem na żywo kaszubski instrument burczybas, który od wczoraj będzie mi się kojarzyć już nie tylko z tytułem biuletynu kazimierskiego Festiwalu Kapel i Śpiewaków Ludowych.
A przed nami jeszcze trzeci, ostatni koncert z cyklu. Powinno być jeszcze ciekawiej…
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?