Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lublinianka-Wieniawa potwierdziła swoją dominację i wygrała 3:1 z GKS II Bogdanka

Tomasz Biaduń
Karol Wiśniewski
Lublinianka-Wieniawa nie pozostawiła złudzeń co do tego, kto jest najlepszą drużyną czwartej ligi. W meczu na szczycie lublinianie pokonali 3:1 GKS II Bogdanka. Gole dla zwycięzców strzelali etatowi snajperzy. Dwukrotnie do siatki trafił Erwin Sobiech, a raz Łukasz Gromba.

Obie drużyny rozpoczęły bardzo ostrożnie, ze sporym respektem dla siebie. Pierwszy gol padł dopiero w 29 minucie, po bardzo ładnej akcji miejscowych. Mariusz Gołociński po otrzymaniu świetnej, prostopadłej piłki trafił w słupek. Do futbolówki dopadł Gromba i był faulowany. Sam poszkodowany pewnie wykorzystał jedenastkę, myląc golkipera gości.

Druga bramka dla Lublinian- ki to był niemal majstersztyk, zważywszy na murawę, która obecnie wygląda jak wielkie klepisko. Piłka jak po sznurku wędrowała między trójką Gołociński - Gromba - Sobiech. Bezradni defensorzy GKS II tylko się przyglądali, jak lublinianie wymieniają między sobą koronkowe podania. Zabawa w dziada skończyła się celnym strzałem Sobiecha i po przeszło półgodzinie gry było 2:0.

Straty tuż przed przerwą zmniejszył jeszcze Marko Ma-tić, a po zmianie stron łęcznia-nie zdecydowanie ruszyli do przodu. Goście przeważali, prowadzili grę, umiejętnie konstruowali akcje, jednak brakowało im wykończenia.

Sam mecz mógł się mniej podobać niż w pierwszej połowie, jednak gospodarze wciąż prowadzili i kibice powinni być zadowoleni. Tym bardziej że w 65 minucie ich prowadzenie urosło do dwóch goli. Dobrym podaniem Sobiech znowu uruchomił Gołocińskiego. Pomocnik bardzo długo biegł z futbo- lówką prawą stroną. W pewnym momencie wydawało się nawet, że przeczekał dobry moment na podanie i akcja spali na panewce. Gołociński zagrał jednak w końcu idealnie "na nogę" Sobiecha, który - jak się później okazało - ustalił wynik meczu.

Goście walczyli jeszcze o od-robienie strat, jednak zadanie mieli niezwykle utrudnione. W pewnym momencie nastąpiło oberwanie chmury. Zaczął padać grad, a porywisty wiatr uniemożliwiał dokładne dogrywanie górnych piłek. Nie trzeba mówić, że dodatkowo nierów-na, beznadziejna murawa była kolejną przeszkodzą.

Łęcznianie byli jednak kilka razy blisko uzyskania kontaktowego trafienia, jednak ostatecznie mądrze broniący się gospodarze wyszli obronną ręką.

Wynik jest dla Lublinianki nieco lepszy niż gra, nie zmienia to jednak faktu, że podopieczni trenera Marka Sadow- skiego potwierdzili swoją dominację w lidze. Świetnie zagrała jak zwykle dwójka Sobiech - Gromba (mają już na swoim koncie odpowiednio 17 i 12 goli), a do ich poziomu dostosował się Gołociński. Pomocnik sprawiał gościom masę problemów przebojowymi rajdami i przytomnym rozgrywaniem piłki.

Po stronie GKS II nieźle prezentowali się Adrian Paluchowski i Jhonatan. Widać, że obaj mają spore możliwości i wkrótce zapewne powrócą do pierwszoligowej kadry.

Lublinianka-Wieniawa - GKS II Bogdanka 3:1 (2:1)
Bramki:
Gromba 29 z karnego, Sobiech 33, 65 - Matić 45
Widzów: 400
Sędziował: Erwin Paterek z Lublina
Lublinianka: Zdunek - Boniaszczuk, Krupski, Paździor, Mazurek - Ścibior (68 M. Majewski), Sebastianiuk - Sadowski, Sobiech, Gołociński (75 Bielak) - Gromba (79 J. Wójcik). Trener: Marek Sadowski.
GKS II: Kowalik - Rembiesa, (58 Bancerz), J. Majewski, Maleszyk, Bodziak - Matić, K. Wójcik, Iwanicki (86 Klajda), Jhonatan - Paluchowski, Kusiak. Trener: Tomasz Hermann.

POWIEDZIELI PO MECZU:
Erwin Sobiech, pomocnik Lublinianki

Dokładnie liczę swoje gole, bo każdy jest dla mnie ważny. Oczywiście zdobycie bramki przeciw takiemu rywalowi to rzecz wyjątkowa. Wynik meczu był nieco lepszy niż gra. GKS sporo utrzymywał się przy piłce, konstruował wiele akcji, ale liczy się to, co wpadnie do siatki. My prezentujemy świetną skuteczność, strzelamy wiele goli, a z GKS dobrze rozgrywaliśmy swoje kontry. Drugiej bramki nie powstydziłyby się zespoły ekstraklasy.

Adrian Paluchowski, napastnik GKS
Na pewno pogoda, jak i stan boiska nam nie pomagały. Zwykle trenujemy w lepszych warunkach i do nich jesteśmy przyzwyczajeni. Możemy jednak i tak od siebie więcej wymagać, powinniśmy bardziej stawić czoła Lubliniance. Co do mojego zdrowia, to nic już mnie nie boli. To, czy wrócę do pierwszego składu, leży w gestii trenera Rzepki i tego, co przekaże mu po sobotnim meczu trener Hermann.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski