Majątek europosłów. Lubelscy deputowani budowali domy i kupowali auta

Całe pięć lat w PE zasiada Mirosław Piotrowski (startował z listy PiS). Dokończył w tym czasie budowę 350-metrowego domu, który wycenia na 1,7 mln zł. Kupił też volkswagena passata z 2010 roku (ma też toyotę land cruiser z 2005 roku) i pomnożył oszczędności - dziś ma na koncie 100 tys. zł, 110 tys. euro i 20 tys. franków szwajcarskich. Krócej, bo od grudnia 2011 r., w PE pracuje Arkadiusz Bratkowski (PSL). W jego garażu, obok mercedesa C180 z 2006 r. i rok młodszego audi, stoi dziś też skoda superb i BMW X1 - oba z 2011 r. Polityk powiększył też pulę "zaskórniaków" o blisko 30 tys. zł i 92 tys. euro.

Najmniej w PE zarobił Zbigniew Zaleski (PO) - zastąpił Lenę Kolarską- -Bobińską w styczniu br. Korzysta jednak z tego, że był eurodeputowanym w latach 2004-09. Odkąd skończył 63 lata przysługuje mu europejska emerytura. Za cały ubiegły rok było to 64 tys. zł.

Wynagrodzenie europosła, po odliczeniu 19 proc. podatku UE (deputowani nie płacą go w Polsce), wynosi 6,2 tys. euro. Do tego dieta - 304 euro za każdy dzień pracy w PE i 4,2 tys. euro miesięcznie na prowadzenie biur. Plus zwroty kosztów podróży, pieniądze na kursy językowe, na zatrudnienie asystentów itp. A jeśli nie powiedzie się w kolejnych wyborach - ponad 30 tys. euro odprawy (jeśli ktoś był w PE całą kadencję).

- Pieniądze nie są małe, ale wydatki związane z pracą europosła też spore - podkreśla Bratkowski. - Prowadzę kilka biur, nie tylko w Lubelskiem. Wynajęcie mieszkania w Brukseli razem z rachunkami to około 1,6 tys. euro miesięcznie. W Strasburgu płacimy za hotele. A to tylko część kosztów - wylicza.

- Byłem zwolennikiem, by polscy deputowani zarabiali tyle, co posłowie krajowi (tak było do 2009 r.- red.) - zapewnia Piotrowski. - Nie ja zdecydowałem, że się to zmieniło - dodaje.