Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marcin Biernat strzelał dla obu drużyn, ale Górnik pokonał w Łęcznej GKS Tychy

Krzysztof Nowacki
Krzysztof Nowacki
Wojciech Szubartowski
Marcin Biernat, obrońca zielono-czarnych, rozpoczął strzelanie od gola samobójczego, ale szybko się zrehabilitował i odzyskał dla Górnika prowadzenie. Po nerwowych ostatnich minutach łęcznianie pokonali GKS Tychy 3:2, odnosząc drugie zwycięstwo w rozgrywkach Fortuna 1. ligi.

W spotkaniu Górnika z GKS sędzia Piotr Urban dwukrotnie analizował sytuacje na powtórkach wideo, a następnie dyktował rzut karny. Po raz pierwszy przed upływem kwadransa gry, gdy Sergiej Krykun dośrodkował do Łukasz Grzeszczyka, a ten uderzył głową, ale zbyt lekko, aby zaskoczyć bramkarza gości. Napastnik Górnika protestował jednak, sugerując, że jeden z obrońców GKS dotknął piłkę ręką. Po analizie VAR sędzia wskazał na jedenasty metr, a rzut karny na gola zamienił Damian Gąska.

- Trzeba tę sytuację przeanalizować – mówi trener tyszan. - Straciliśmy gola w nieoczekiwanym momencie. Natomiast należy też powiedzieć, że do przerwy nasza gra, mimo sytuacji, które sobie stworzyliśmy, była za mało konkretna – dodaje Dominik Nowak.

Rywale już kilkadziesiąt sekund po stracie bramki byli bliscy wyrównania. Piłkę przed pole karne otrzymał Antonio Dominguez, ale strzał Hiszpana obronił Maciej Gostomski. Futbolówka „uciekła” mu jednak z rąk i dopadł do niej Mateusz Czyżycki. Jego dobitkę kapitan zielono-czarnych wybił na rzut rożny.

- Pierwsza połowa była bardzo dobra. Kontrolowaliśmy mecz, mieliśmy sytuacje, kilka zepsutych kontr. Ale dobrze wysoko wychodziliśmy i odbieraliśmy piłkę – ocenia Marcin Prasoł.

Na początku drugiej połowy Gostomski popisał się efektowną interwencją po strzale z rzutu wolnego Domingueza. Goście przycisnęli, ale wszystko, co najważniejsze, rozegrało się w końcówce. Ostatnie 10 minut meczu rozpoczęło ogromnym pechem Marcina Biernata. Akcję tyszan strzałem zakończył Krzysztof Wołkowicz, trafiając w słupek. Piłka nieszczęśliwie wróciła pod nogi stojącego na piątym metrze Biernata, który przypadkowym ruchem nogi skierował ją do własnej bramki.

Trzy minuty później goście wyszli z szybkim atakiem i tym razem łęcznian uratowała poprzeczka. Z linii pola karnego strzelał Patryk Mikita. - W drugiej połowie zespół dobrze zareagował. Mieliśmy sytuacje i w końcu udało nam się strzelić. Wydawało się, że jesteśmy na dobrej drodze, żeby wywieźć z Łęcznej nawet trzy punkty – przekonuje trener GKS.

W 85. minucie swoje grzechy odkupił Biernat. Z prawej strony piłkę w pole karne wrzucił Damian Zbozień, a lecąca futbolówka zbliżała się do bramki i… odbiła się od spojenia słupka z poprzeczką. Spadła na trzeci metr, a tam stał Biernat i z bliska strzelił do bramki GKS.

- Druga połowa była pod nasze dyktando, natomiast bramkę straciliśmy w kontrowersyjnych okolicznościach. Uważam, że wcześniej był faul na Mikicie – mówi Dominik Nowak.

Gdy na zegarze mijała 93. minuta, łęcznianie na 30. metrze zablokowali strzał rywala i szybkim podaniem uruchomili stojącego z przodu Huberta Sobola. Ten przebiegł niemal pół boiska, ale wyszedł sam na sam z bramkarzem i podwyższył prowadzenie.

Natomiast w 95. minucie, po dalekim wyrzucie gości z autu, w polu karnym Górnika zderzyli się Szymon Lewkot i Nemanja Nedić. Arbiter po raz drugi w tym spotkaniu skorzystał z analizy VAR, po której podyktował rzut karny. Na zegarze była już 99. minuta, gdy jedenastkę wykorzystał Krzysztof Wołkowicz.

- Zostawiliśmy na boisku dużo zdrowia i to zwycięstwo jest nagrodą. W drugiej połowie zabrakło nam znowu konsekwencji. Za głęboko się cofnęliśmy i GKS wpychał nas w pole karne, czego efektem była stracona bramka. Ale ostatecznie, to my wyprowadziliśmy dwa ciosy – cieszy się trener Marcin Prasoł.

- Ten mecz boli i szkoda, że nie wywieźliśmy chociaż punktu – dodaje Dominik Nowak.

Górnik Łęczna – GKS Tychy 3:2 (1:0)
Bramki: Gąska 14 (k), Biernat 86, Sobol 90+ – Biernat 81 (sam), Wołkowicz 90+ (k)

Górnik: Gostomski – Dziwniel, Cisse (46 Lewkot), Biernat, Zbozień, Krykun (76 Pierzak), Kryeziu (90 Lobato), Lykhovydko, Tkacz, Grzeszczyk (76 Podliński), Gąska (56 Sobol). Trener: Marcin Prasoł

GKS: Jałocha – Szymura (76 Mańka), Nedić, Buchta, Wołkowicz, Żytek (76 Mikita), Biegański, Machowski (90 Jaroch), Czyżycki (75 Kozina), Dominguez, Rumin (76 Malec). Trener: Dominik Nowak

Żółte kartki: Zbozień, Lewkot, Kryeziu (Górnik)

Sędziował: Piotr Urban (Warszawa)

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski