Ostatni raz lublinianie mogli oglądać Michała w akcji w sezonie 2003/2004. Zresztą, to był w ogóle ostatni, jak dotąd, sezon, gdy Lublin oglądał ekstraklasę. Ignerski grał wtedy w Śląsku Wrocław. Po ponad roku odszedł do Portugalii, do klubu Ovarense Aeroso-les. To był bodaj najsłabszy zagraniczny zespół, w jakim przyszło mu grać. Wydawało się, że wiele już w jego karierze nie musi się zmienić. A jednak...
Po rocznym pobycie w Portugalii i dwunastu miesiącach we Włocławku spełniło się marzenie Ignerskiego; trafił do najlepszej europejskiej ligi, hiszpańskiej. Tam grał aż cztery sezony, w 2010 roku przyszedł czas na utytułowany Besiktas Stambuł, a przed minionym sezonem los rzucił go do Rosji. Na wschodzie lublinianin gra w ekipie Niżny Nowogród, gdzie wyjątkowo cenią sobie umiejętności "Igiego". Nie ma co się temu dziwić; 32-latek przeżywa drugą koszykarską młodość. Zaliczył zarówno świetny sezon ligowy, jak i eliminacje Eurobasketu. Był najlepszym, obok Marcina Gortata, koszykarzem reprezentacji. - Widać, że Michał z Marcinem świetnie rozumieją się na boisku. To bardzo cieszy, bo to ten duet jest głównym magnesem przyciągającym na mecz reprezentacji - komentuje Marek Lembrych, prezes LZKosz.
Gortata do tej pory kibice w Lublinie oglądali dwukrotnie, jednak ani razu na poważnie. Koszykarz Phoenix Suns prowadził bowiem jedynie minikampy dla dzieci. Teraz wreszcie przyszedł czas na grę serio. A w niej Gortat sprawdza się wyśmienicie. Ostatnio pobił swój rekord punktowy w kadrze (31 oczek w starciu ze Szwajcarią), a we wczorajszym arcyważnym wyjazdowym meczu z Finlandią zanotował efektowną zdobycz 27 pkt i 21 zbiórek. Wygrana z liderem grupy 96:91 oznacza, że na 99 procent możemy być już pewni awansu.
Nie oznacza to jednak, że trener Ales Pipan musi mecz z Albanią odpuścić. Po pierwsze, ze względu na mały procent wspomnianej niepewności, po drugie, zapewne zechce dać poczuć lubelskim kibicom smak koszykówki przez duże "K".
Dlatego w akcji obok Ignerskiego i Gortata zobaczymy także Łukasza Koszarka, Przemysława Zamojskiego, Dardana Berishę czy Mateusza Ponitkę. Ciekawy jest zwłaszcza ten ostatni gracz. W zeszłym roku 18-latek był bliski wybrania w drafcie (nabór do NBA) po tym, jak zaimponował skautom na turnieju letnim w Portland (był najlepszym zawodnikiem drużyny "Reszty Świata", rywalizującej ze zdolną młodzieżą z USA). Do najlepszej ligi świata polski młodzian nie trafił, ale jego szanse na to nie zmalały do zera, a wręcz przeciwnie... Świadczy o tym fakt, że jego karierę uważnie śledzą fachowe portale zza oceanu, donosząc o postępach młodego Polaka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?