Przez pierwsze 10 minut spotkanie było wyrównane, a tablica wyników wskazywała remis 4:4. Wtedy jednak nastąpiła seria pięciu bramek z rzędu drużyny z Ostrowa. Gospodarze przez cztery minuty nie potrafili pokonać bramkarza Ostrovii, a udało im się to dopiero z linii siedmiu metrów. Rzut karny wykorzystał Piotr Jarosiewicz. Na bramkę z gry Azoty pracowały aż osiem minut, gdy w końcu trafił Ivan Burzak.
- To był bardzo dziwny mecz dla nas. Dwie różne połowy. Po pierwszej mam dużo materiału do analizy i na spokojnie muszę znaleźć przyczyny dlatego to tak wyglądało. Było naprawdę źle – ocenia Patryk Kuchczyński, drugi trener Azotów.
Gospodarze wciąż jednak mieli problemy z wykańczaniem akcji i następnej bramki nie potrafili rzucić przez kolejne 10 minut! Goście w tym czasie trafili trzy razy i odskoczyli na siedem goli (13:6). Przez 20 ostatnich minut pierwszej połowy puławianie zdobyli tylko cztery bramki, w tym jedną z rzutu karnego i do przerwy niespodziewanie przegrywali 8:13.
Na początku drugiej połowy ostrowianie powiększyli przewagę o jedną bramkę, ale potem do głosu doszli gracze Roberta Lisa. Siedem minut gry gospodarze wygrali 5:1 i było już tylko 14:16. - W przerwie była rozmowa, mobilizacja i zaczęliśmy w grę wkładać serce. Wcześniej tego brakowało. Złapaliśmy wiatr w żagle i nas to poniosło – dodaje Kuchczyński.
Napór puławian trwał dalej. Kolejna seria trzech bramek doprowadziła do remisu 17:17 w 45. minucie. - W pierwszej połowie fajnie graliśmy w obronie i ataku. W drugiej coś się zacięło. Brakowało nam skuteczności. Mieliśmy wszystko w swoich rękach, dużą przewagę, ale w kilku ważnych momentach nie trafiliśmy rzutów karnych i kontr. Niespodzianka była bardzo blisko – przyznaje Mikołaj Przybylski, rozgrywający Ostrovii.
Azoty odzyskały prowadzenie w 48. minucie, po trafieniu Dawida Fedeńczaka. Chwilę wcześniej sędziowie wyrzucili na trybuny trenera gości, Macieja Nowakowskiego, który w niecenzuralny sposób zwrócił się do jednego z arbitrów.
- To było ciężkie spotkanie. Fajnie, że udało się zdobyć trzy punkty, bo po pierwszej połowie nic na to nie wskazywało. Po przerwie zaczęliśmy zdobywać bramkę za bramką i to nas napędzało – podkreśla Fedeńczak.
Pięć minut przed końcem spotkania Azoty wygrywały 24:21 i chociaż gospodarze nie zdobyli już bramki, to utrzymali prowadzenie i odnieśli czwarte zwycięstwo w szóstym meczu. - Zakończyliśmy pewien okres, mamy bardzo dużo rzeczy do poprawy. Będziemy się skupiali na zgrywaniu i na elementach, których nam brakuje – mówi Patryk Kuchczyński.
Następne spotkanie zespół z Puław zagra 15 listopada w Kielcach, z mistrzem Polski Łomżą Industria.
Azoty Puławy – Ostrovia Ostrów Wlkp. 24:23 (8:13)
Azoty: Borucki – Adamski 5, Jarosiewicz 5, Burzak 4, Fedeńczak 3, Zivkovic 2, Valles 2, Kowalczyk 2, Marciniak 1, Przybylski, Antolak, Janikowski, Konieczny. Kary: 14 min. Trener: Robert Lis
Ostrovia: Krekora, Zimny, Balcerek – Gajek 9, Gierak 4, Urbaniak 4, Wadowski 2, Wojciechowski 2, Adamski 1, Klopsteg 1, Marciniak, Misiejuk, Tomczak, Przybylski. Kary: 8 min. Trener: Maciej Nowakowski
Sędziowali: Sebastian Pelc i Jakub Pretzlaf (Rzeszów)
Widzów: 1648
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?