Ministerstwo przygotowuje zmiany w studiach doktoranckich
NIE - prof. Zbigniew Pastuszak, dziekan Wydziału Ekonomicznego UMCS
Stosowanie tzw. urawniłowki, czyli zrównanie wszystkich doktorantów, na wszystkich kierunkach i postawa, że wszystkim się należy po równo, to niewłaściwe podejście. W efekcie przyniesie więcej szkody niż pożytku. Przypomnę, że stypendium w wysokości 3,5 tys. zł to poziom zbliżony do przeciętnego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw, które np. w woj. lubelskim wynosi 3,9 tys. zł brutto. Praca naukowa jest ważna, ale z pewnością podniosą się głosy, że praca lekarza, górnika, montera instalacji elektrycznych, pielęgniarki, mechanika itd. jest jeszcze bardziej odpowiedzialna. Czy zrównanie ich dochodów lub zarobków decyzją administracyjną będzie sprawiedliwe?
Wiemy, że wśród doktorantów są osoby z pasją, ale też takie, które okres studiów traktują jako możliwość przedłużenia sobie młodości. Trochę też umożliwia im to system i brak skrupulatnej weryfikacji postępów pracy naukowej. W efekcie taka osoba może przez kilka lat pobierać stypendium, korzystać z grantów, ale bez wykazywania istotnych postępów naukowych. To czasem kończy się bez promocji doktorskiej i powoduje utratę pieniędzy zainwestowanych w młodego człowieka.
Wprowadzenie jednakowego stypendium dla każdego doktoranta destrukcyjnie wpłynie na morale tych ambitniejszych. Na pewno nie wpłynie motywująco na słabszych, którzy dostaną coś za samą chęć bycia doktorantem. Wnioskowanie przez organizacje doktorantów o jednolite stypendium jest zrozumiałe z punktu widzenia ich interesów. Natomiast za to będziemy musieli zapłacić my wszyscy z budżetu państwa. Pytanie, czy rząd (ministerstwo) podejmie decyzję odpowiadającą na potrzeby nauki i gospodarki, czy będzie się kierował względami populistycznymi.
Uważam, że doktorantom stypendia się należą. Muszą przecież mieć jakieś środki na realizację swoich podstawowych potrzeb. Natomiast przyznawanie wszystkim jednakowych stypendiów to wylewanie dziecka z kąpielą. Czy praca doktoranta, który opracowuje lek na raka, jest taka sama, jak doktoranta, który analizuje wiersze? Nie chcę deprecjonować pracy humanistów lub ekonomistów, ale nie można wszystkich równać administracyjnie. Jeśli coś należy się po równo, to mamy socjalizm. To już było i to się nie sprawdziło.