CSM Bukareszt – MKS Perła Lublin 35:19 (16:10)
CSM: Dedu, Ion, Grubisic – Pintea 6, Curea 5, Torstensson 5, Moisa 4, Perianu 3, Omoregie 3, Valcan 3, Cvijic 2, Klikovac 2, Marin 1, Grbic 1, Jipa. Kary: 4 min. Trener: Adrian Vasile
MKS: Gawlik, Besen – Blazevic 4, Matuszczyk 3, Nocuń 3, Łabuda 2, Moldrup 2, Achruk 2, Szarawaga 1, Gęga 1, Gadzina 1, Olek, Królikowska, Nosek. Kary: 0 min. Trener: Robert Lis
Sędziowały: Tatjana Prastalo i Vesna Balvan (Bośnia i Hercegowina)
Szansa gry z najlepszymi drużynami w Europie jest cennym doświadczeniem, ale lekcje handballa udzielane przez topowe zespoły wydają się momentami wyjątkowo bolesne dla lubelskich zawodniczek. Tak na pewno było w Bukareszcie, gdzie mistrz Polski spotkał się z mistrzem Rumunii. Różnica klas była aż nadto widoczna.
Wprawdzie zaczęło się dobrze dla MKS Perła, bo po trafieniach Anety Łabudy, Valentiny Blazevic i Kingi Achruk, przyjezdne za każdym razem wychodziły na jednobramkowe prowadzenie. - Przed meczem nigdy nie oceniam, który zespól jest faworytem i nigdy w tej roli nie stawiam swojej drużyny. Mieliśmy bardzo dużo szacunku dla Lublina, ponieważ zagrali niezły mecz u siebie z Esbjerg - mówił po końcowym gwizdku Adrian Vasile, szkoleniowiec CSM.
Po dobrych pięciu minutach otwierających spotkanie, do głosu zaczęły coraz mocniej dochodzić gospodynie. Jeszcze w 25. minucie MKS przegrywał tylko 8:11, ale pod koniec pierwszej połowy rywalki rzuciły pięć bramek z rzędu i lublinianki odpadły z wyścigu o zwycięstwo.
- CSM grało bardzo dobrze. Dla nas był to ciężki mecze, ale próbowałyśmy walczyć. Myślę, że pokazało to pierwsze 15 minut
– uważa Mia Moldrup, rozgrywająca MKS.
Nieporadność w ostatnim fragmencie pierwszej części okazała się zwiastunem problemów, z którymi nasz zespół męczył się przez niemal całą drugą połowę. Ten fragment meczu był świadectwem olbrzymiej różnicy dzielącej rozgrywki polskiej PGNiG Superlig a Champions League.
Szczypiornistki MKS Perła popełniały proste błędy, które na tym poziomie zawsze kończą się stratą łatwej bramki. Niedokładne podania Polek napędzały rywalki, u których piłka w ataku pozycyjnym chodziła niezwykle szybko z rąk do rąk, świetnie rozciągając grę i tworząc czystą pozycję do rzutu jednej z zawodniczek. Natomiast atak lublinianek kończył się albo na bloku defensywy, albo udaną interwencją Denis Stefani Dedu.
W 38. minucie CSM odskoczyło na 10 bramek i trener Robert Lis poprosił o przerwę. Kilka przekazanych uwag niewiele pomogło, bowiem Rumunki systematycznie powiększały przewagę. Po następnych 10 minutach, i kolejnej akcji MKS zakończonej podaniem piłki praktycznie w ręce rywalek, które odpowiedziały kontrą, gospodynie wygrywały 30:14.
Szkoleniowiec MKS znów poprosił o czas, bo rzeczywiście jego drużynie należało się kilka ostrych słów. Na ławkę usiadła wtedy Valentina Blazević (w drugiej połowie nie wykorzystała rzutu karnego), a jej rolę na środku rozegrania przejęła Kinga Achruk.
W 53. minucie Rumunki wybroniły akcję mistrzyń Polski, a dalekim podaniem przez całe boisko została obsłużona Crina Elena Pintea, która nie dała szans Weronice Gawlik i powiększyła przewagę CSM już do 17 bramek (31:14). Po tym zagraniu spiker w hali Polivalenta krzyknął „showtime” i trudno było inaczej opisać to, co gospodynie wyczyniały z lubelską drużyną.
- Rezultat może świadczyć, że był to dla nas łatwy mecz, natomiast dla mnie najważniejsze jest to, że zespół przez 60 minut utrzymywał dyscyplinę w grze - stwierdził trener Rumunek.
W ostatnich pięciu minutach, głównie za sprawą trzech bramek Dagmary Nocuń, polski zespół zmniejszył nieco rozmiary porażki. Ale tak naprawdę, dopiero w 58. minucie obejrzeliśmy ładną i składną akcję MKS, w której Marta Gęga i Kinga Achruk zakręciły rumuńską defensywą tak, że spod opieki uwolniła się Sylwia Matuszczyk i kołowa MKS po raz trzeci wpisała się na listę strzelczyń.
- Graliśmy z jedną z najlepszych drużyn w Europie, z zespołem, który występował w Final Four. Próbowaliśmy walczyć i grać jak najlepiej – podsumował trener Robert Lis.
W drugim meczu grupy B Team Esbjerg pokonał u siebie Rostow Don 31:26. Na półmetku fazy grupowej, z dwoma zwycięstwami i remisem, prowadzi CSM Bukareszt. MKS Perła zamyka tabelę z zerowym dorobkiem punktowym. 3 listopada lublinianki zagrają rewanż z Rumunkami w hali Globus.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?