Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

MKS Perła. Są wkurzone i w Lubinie chcą zmazać plamę po Turcji

Aneta Galek
Aneta Galek
Aleksandra Januchta (z lewej) dostała szansę w meczu z Ardesen
Aleksandra Januchta (z lewej) dostała szansę w meczu z Ardesen Łukasz Kaczanowski
Szczypiornistki MKS Perła Lublin czeka drugie, bardzo ciężkie spotkanie w ciągu czterech dni. W środę o godz. 18.30 podopieczne Roberta Lisa zmierzą się w pierwszym meczu półfinału Pucharu Polski z Zagłębiem Lubin.

Na Dolny Śląsk lublinianki pojechały prosto z Turcji, gdzie w minioną niedzielę rozegrały pierwsze z dwóch starć w innym półfinale, europejskiego Challenge Cup. Nie była to jednak łatwa podróż, bo trwała aż 24 godziny.

Początkowo, zawodniczki MKS Perła miały dotrzeć do Warszawy w poniedziałek o godz. 14 i stamtąd udać się prosto do Lubina. Z powodu złych warunków atmosferycznych w Turcji, plany te uległy jednak zmianie i o godz. 14 lublinianki rzeczywiście wyruszyły w podróż, ale z Trabzonu do Stambułu, skąd poleciały do czeskiej Pragi. Tam na szczypiornistki czekał autobus, który zabrał je na Dolny Śląsk, gdzie MKS dotarł we wtorek o 4 nad ranem.

- Oczywiście jesteśmy zmęczone trasą, ale na szczęście dojechałyśmy już do Lubina i możemy się zregenerować - komentowała we wtorek kołowa lubelskiej ekipy, Joanna Drabik.

Całodobowa podróż MKS była męcząca nie tylko z powodu czasu jej trwania, ale także z racji wyniku, jaki lublinianki wywiozły z Ardesen.

Przypomnijmy, że podopieczne Roberta Lisa przegrały z turecką drużyną 23:28 i, by awansować do finału turnieju, w rewanżu, który odbędzie się w niedzielę w hali Globus, będą musiały odrobić stratę pięciu bramek.

- Nie był to nasz dobry występ. Powiedziałbym nawet, że był bardzo zły. Nie do końca zrealizowaliśmy założenia taktyczne, które mieliśmy. Niestety w sporcie tak jest, takie mecze się zdarzają. Na pewno wyciągniemy wnioski z tej porażki. Dziewczyny po niedzielnym spotkaniu były bardzo wkurzone. Wiemy, że potrafimy grać dużo lepiej i myślę, że pokażemy to w rewanżu - mówi o konfrontacji z Ardesen GSK Robert Lis, trener lublinianek.

- Każda z nas jest na siebie zła i ma wyrzuty sumienia, że nie zagrała tak, jak powinna. To jest jednak tylko sport i musimy się szybko pozbierać, bo przed nami bardzo ważny mecz z Zagłębiem. Dobrze, że jest tak szybko, bo to dla nas szansa, by zmazać plamę po Turcji - podkreśla z kolei Drabik.

Ardesen było szansą dla zmienniczek

W rozgrywanym nad Morzem Czarnym meczu, szkoleniowiec lubelskiej drużyny dokonał kilku zmian w składzie. Tą najbardziej znaczącą było postawienie w bramce na Aleksandrę Januchtę, która ostatnio nie dostawała zbyt wielu szans na grę.

- Zostało nam jeszcze sporo meczów i Weronika Gawlik sama nie udźwignie każdego spotkania po 60 minut. Uważam, że Ola ma potencjał. W tym momencie jest naszą drugą bramkarką (kontuzjowana jest Gabrijela Besen - przyp. red.) i musi nam pomóc. W meczu z Ardesen broniła bodajże z 31-procentową skutecznością, więc był to przyzwoity występ, który dał też szansę na odpoczynek, zarówno fizyczny, jak i psychiczny Weronice - twierdzi Lis.

W polu natomiast pojawiły się Małgorzata Stasiak i Kamila Skrzyniarz, które wróciły niedawno na boisko po długich przerwach i z reguły pojawiały się na parkiecie tylko w meczach z niżej notowanymi rywalkami.

- Chciałem dać im szansę. W niektórych spotkaniach te zawodniczki muszą grać. Jedną siódemką czy ósemką nie damy rady walczyć na trzech frontach. Strata punktów w lidze może kosztować nas bardzo wiele, w przypadku pucharów europejskich, czy krajowych, musimy jednak pamiętać, że, mimo iż pierwszy mecz jest bardzo ważny, zawsze pozostaje nam rewanż - argumentuje szkoleniowiec MKS.

- Po spotkaniu z Ardesen czujemy niedosyt i taką sportową złość, która, mam nadzieję, da nam kopa do walki w meczu z Zagłębiem - mówi Aleksandra Rosiak, autorka ośmiu trafień w starciu z Turczynkami.

Jak twierdzi Joanna Drabik, kluczem do zwycięstwa w dzisiejszej potyczce będzie twarda obrona i gra “z głową” w ataku.

- Na pewno będzie to bardzo ciekawe spotkanie. Nasze mecze z Zagłębiem zawsze są wyrównane przez 60 minut, a czasami, tak jak było w ostatnim przypadku (starcie rozstrzygnęło się po rzutach karnych), nawet dłużej - przypomina obrotowa.

- To będzie nasz drugi bardzo ciężki mecz w ciągu czterech dni. Musimy rozegrać go bardzo mądrze taktycznie - podsumowuje zaś Robert Lis.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski