Motor faworytem starcia ze Spartakusem. Derby regionu w Świdniku

Motor Lublin, mający drugoligowe aspiracje, zagra u siebie (godzina 19) z chcącym pozostać na czwartym szczeblu rozgrywkowym Spartakusem Daleszyce. Dla gospodarzy to kolejny mecz z rodzaju tych, które bezwzględnie trzeba wygrać. Każdy inny wynik będzie uznany za sensację. Spotkanie na Arenie Lublin będzie można śledzić w tekstowej relacji "na żywo" na stronie Kuriera.

– Runda wiosenna jest zawsze trudniejsza od jesiennej. Jesteśmy w tej fazie sezonu, w której praktycznie wszyscy o coś grają. W Jarosławiu wykonaliśmy jeden krok z dwunastu do awansu, a dzisiaj chcemy wykonać kolejny – mówi Piotr Zasada, trener żółto-biało-niebieskich. – Spartakus na pewno będzie zmobilizowany, nie będzie miał nic do stracenia, ale dla nas liczy się tylko i wyłącznie zwycięstwo. Wiemy, że nasi kibice czekają na naszą bezdyskusyjną wygraną i do tego będziemy dążyć. Piłkarze znają już plan na to spotkanie, ale nie chciałbym go zdradzać. Powiem, że mamy koncepcję, która ucieszyłaby nas samych i naszych kibiców - dodaje.

Spartakus wiosną stracił tylko jednego gola, zresztą na swoim koncie ma także tylko jedną bramkę. Ekipa prowadzona przez Andrzeja Więcka w tym roku zmierzyła się już z drużyną z naszego regionu i to z dobrym dla niej skutkiem. Kilkanaście dni temu Spartakus pokonał na wyjeździe Podlasie Biała Podlaska 1:0. W ostatniej kolejce uległa u siebie z Resovii 0:1 (to była pierwsza porażka tego zespołu w rundzie jesiennej i pierwszy stracony gol, jednak miejscowi przed większość spotkania nawiązali równorzędną walkę z faworyzowaną drużyną) z którą Motor przegrał na Arenie Lublin. Ale, że ekipy z Kielecczyzny nie można lekceważyć, niech świadczą jej tegoroczne remisy z zespołami z czołówki tabeli, czyli Wólczanką Wólką Pełkińską i KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, a także solidnym Podhalem Nowy Targ.

Trener Motoru będzie miał już do dyspozycji Konrada Kasolika i Kamila Majkowskiego, którzy pauzowali ostatnio za żółte kartki. Decyzja o tym czy na boisku pojawi się leczący kontuzję Dawid Dzięielewski, miała zapaść po wczorajszym wieczornym treningu. Ostatecznie okazało się, że pomocnik będą wiosną w niezłej formie znalazł się w osiemnastce meczowej.

Dwie godziny wcześniej w Świdniku dojdzie do derbów, w których Avia podejmie Chełmiankę. Wydawało się, że będzie to starcie niepokonanych wiosną zespołów, ale ekipa z Chełma w poprzedniej kolejce, również w derbach, przegrała u siebie z Orlętami Radzyń Podlaski. Mimo to podopieczni Artura Bożyka są w ścisłej czołówce tabeli, zajmując drugą lokatę. Natomiast świdniczanie, dzięki dobrej postawie w rundzie rewanżowej, oddalili się od strefy spadkowej i są w gronie trzech zespołów, które wiosną nie zanotowały porażki. Żółto-niebiescy są w formie, ale trzeba pamiętać, że Chełmianka w tym sezonie jest najlepiej punktują drużyną na obcych stadionach.

– Nie skupiamy się specjalnie na przeciwniku, lecz na sobie. Chcemy podtrzymać dobrą passę. Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że czeka nas trudne spotkanie. Widzieliśmy skrót starcia Chełmianki z Orlętami. Rywale będą chcieli się odgryźć. Mam nadzieję, że kibice będą świadkami fajnego meczu - mówi trener Avii, Dominik Bednarczyk. – Kilka razy grałem w derbach. W nikt nikt nie chce przegrać, jest troszkę więcej "szachów", ale mam nadzieję, że będą wszystkie elementy i fani zobaczą ciekawe widowisko – dodaje.

– Dla mnie o wiele ważniejsze jest na ile mój zespół potrafi się rozwinąć "dzięki" ostatniej porażce. Zainteresowanie meczem jest duże, a chłopcy ze Świdnika będą chcieli pokazać się lubelskiej publiczności – mówi Bożyk. – My chcemy zachować swoją tożsamość. Przyzwyczailiśmy do tego naszych kibiców i nic w tej materii nie będziemy zmieniać. Mamy świadomość, że Avia sprowadziła zimą wielu doświadczonych zawodników, ale my przeciwstawimy temu młodość i entuzjazm. Jeśli chodzi o mecz z Orlętami, to na stratę punktów złożyło się kilka czynników. Jednak przede wszystkim rzuca się w oczy fakt, że strzelony przez nas pierwszy gol (Chełmianka przegrała 1:2 – red) przyniósł efekt w postaci obniżenia koncentracji w działaniach defensywnych – kończy trener beniaminka.

Fani piłki nożnej, którzy zasiądą na trybunach stadionu przy ulicy Sportowej liczą, że zobaczą kilka bramek. Mają ku temu podstawy, ponieważ goście mają w swoich szeregach lidera strzelców trzeciej ligi. Przemysław Banaszak zdobył trzynaście bramek, ale tylko dwa trafienia mniej ma strzelec wyborów Avii, Wojciech Białek. Jedenaście goli ma na swoim koncie również napastnik Motoru, Konrad Nowak.

Podlasie Biała Podlaska, walczące o pozostanie w gronie trzecioligowców zmierzy się przed własną publicznością (godz. 16) z ligowym średniakiem, Sołą Oświęcim. Gospodarzy od dwóch kolejek prowadzi Tomasz Złomańczuk, który zastąpił Miłosza Storto i ma na koncie dwa remisy. – Nie poddajemy się. Mamy opracowaną taktykę i mam nadzieję, że przy jej realizacji będzie dobrze i w końcu wywalczymy bardzo potrzebne nam trzy punkty – wyjawia Złomańczuk.

Działacze Soły w przerwie zimowej rozważali nawet wycofanie zespołu z rozgrywek, ale nie trzeba było wcielać w życie najczarniejszego scenariusza. Jednak z zespołu odeszło kilku doświadczonych piłkarzy, a skład został oparty ma młodzieżowcach. Na razie ekipa z Oświęcimia w sześciu wiosennych starciach wywalczyła dwa punkty. Nie ma na swoim koncie zwycięstwa, zresztą tak samo jak Podlasie.

Orlęta Radzyń Podlaski są już niemal pewne utrzymania. Podopieczni Damiana Panka podejmą (godz. 16) Wólczankę Wólkę Pełkińską, stając przed szansą drugiego zwycięstwa z rzędu. Trzeba jednak pamiętać, że beniaminek jest w czołówce tabeli i cały czas liczy się w walce o promocję na wyższy szczebel. Jednak ekipa z Wólki Pełkińskiej przeżywa ostatnio kryzys formy. Zespół trenowany przez Grzegorza Sitka przegrał dwie ostatnie potyczki i spadł na czwartą pozycję.