Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nadszedł czas na nową erę w Mieście Aniołów

Tomasz Biaduń
Gdy w 2002 roku Shaquille O'Neal wymusił na włodarzach Los Angeles Lakers swój transfer do Miami Heat, krzywdzący klub, nad Miastem Aniołów zebrały się czarne chmury.

Kibice z LA czekali aż siedem lat, aż ich Lakers wrócą na szczyt. W końcu ich cierpliwość została nagrodzona. W niedzielną noc czasu polskiego Kobe Bryant udowodnił, że jest najlepszym koszykarzem ligi, a także doskonałym liderem i poprowadził swoją ekipę do piętnastego mistrzostwa w historii.

- Czuję się jak dziecko w sklepie z cukierkami - mówił po spotkaniu Kobe, który faktycznie, po ostatniej syrenie, zachowywał się jak dziecko, podskakując w górę w niesamowitej eksplozji radości.

Mający przez całą fazę play-off grobową minę Bryant, już na kilkadziesiąt sekund przed końcem, przy bezpiecznej przewadze Lakers, nie mógł powstrzymać uśmiechu i gestów triumfu.

Dla Kobego to mistrzostwo znaczy wyjątkowo dużo. To jego pierwszy tytuł bez Shaqa w składzie (z nim triumfował trzy razy). Dzięki niemu za-mknął usta wszystkim krytykom, którzy powątpiewali, czy zawodnik sam jest w stanie poprowadzić Lakers do triumfów. Teraz krytycy milczą.

W decydującym meczu zawiódł lider Magików - Dwight Howard, który zdobył tylko 11 pkt., oddając ledwie dziewięć rzutów. Duża w tym zasługa znakomitej obrony Jeziorowców, którzy po prostu znaleźli sposób, jak bronić w serii finałowej giganta z Florydy.

Słaba gra Howarda nie przełożyła się jednak na większy czas gry dla Marcina Gortata. Trener Van Gundy trzymał Polakana ławce rezerwowych, dając mu pograć tylko 9 min. W tym czasie nasz rodak popisał się dwoma smeczami, a także wymusił faul ofensywny na Lamarze Odomie.

Mimo takiego obrotu spraw, Gortat nie będzie narzekał na brak zainteresowania w letniej przerwie. Polskim środkowym już jest zainteresowanych kilka klubów (m.in. dzięki dobrej prasie, jaką zawodnik cieszy się w USA). Najpoważniejszym kandydatem do jego pozyskania są ponoć New York Knicks, którzy mają mu zaoferować ok. 5 mln dolarów za sezon. W powszechnej opinii uważa się, że byłby to dobry kierunek dla Gortata. W Nowym Jorku dostałby on odpowiednio dużą ilość minut gry, a także grałby u trenera Mike'a D'Antoniego, znanego z dobrej pracy z młodymi. Póki co jednak Gortat nie myślał o nowym kontrakcie, bo musiał przełknąć wraz z kolegami gorycz porażki. Magicy poradzili sobie z tym bardzo dobrze, pokazując wielką klasę. Po meczu nie zeszli z boiska, tylko pogratulowali zwycięzcom, a także zostali na ich koronacji. Zupełnie inaczej niż LeBron James, który pokonany przez Orlando w finale konferencji tchórzliwie czmychnął do szatni, nie podając rywalom nawet ręki.

Chwała Magikom za to, że zachowali się inaczej. Inna sprawa, że Kobe i jego Lakers w pełni zasłużyli na takie docenienie. Nie ma bowiem wątpliwości, że to właśnie oni są obecnie najlepsza ekipą świata, a w Los Angeles wreszcie można zamknąć erę Shaqa. Teraz zaczął się czas Kobego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski