Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niepotrzebne interwencje straży pożarnej. Zarządcy budynków lekceważą swoje obowiązki

Aleksandra Dunajska
Najwięcej fałszywych alarmów straż dostaje z miasteczka akademickiego. Ale nie brakuje ich też w centrum - w bankach czy hotelach. Z tego powodu strażackie wozy ostatnio często mkną deptakiem
Najwięcej fałszywych alarmów straż dostaje z miasteczka akademickiego. Ale nie brakuje ich też w centrum - w bankach czy hotelach. Z tego powodu strażackie wozy ostatnio często mkną deptakiem
Kto przechadzał się we wtorek około godz. 20 deptakiem, nie mógł nie zauważyć trzech wozów strażackich, które na sygnale pomknęły na Stare Miasto. Za chwilę jechały z powrotem. Takich szybkich "interwencji" straż pożarna ma w ostatnich tygodniach bardzo dużo - 64 we wrześniu, 32 w październiku. Wszystkie to fałszywe alarmy. Ktoś robi sobie żarty? Wcale nie.

- Po prostu teraz wymagamy od zarządców budynków tego, czego powinniśmy wymagać od dawna - tłumaczy Michał Badach, rzecznik Komendy Miejskiej PSP w Lublinie.

Chodzi o obowiązki określone w rozporządzeniu w sprawie ochrony przeciwpożarowej budynków. Nakazuje ono stosowanie m.in. w hotelach, akademikach, teatrach, szpitalach czy halach sportowych systemu sygnalizacji pożarowej, służącego do "samoczynnego wykrywania i przekazywania informacji o pożarze". W uproszczeniu - takiego, który informację o pożarze przekazuje bezpośrednio do straży pożarnej. Zdarza się jednak, że system nie działa tak jak trzeba. Czasami niewielki dym odbiera jako pożar, reaguje też np. na zapalonego papierosa. A czasami urządzenia po prostu szwankują. Dlatego zarządcy budynków, a w ich imieniu np. dozorcy, po włączeniu się alarmu mają obowiązek sprawdzić, czy naprawdę coś się dzieje. Jeśli nie - powinni jak najszybciej poinformować o tym strażaków. Przepisy dają na to maksymalnie 10 minut, ale każdy właściciel może ustalić krótszy czas.

Do tej pory strażacy, nie dostając informacji, sami próbowali alarmy potwierdzać. Teraz mają nowe wytyczne od komendanta głównego i jeśli alarm nie zostanie odwołany w określonym czasie - wozy wyjeżdżają.

- W tym miesiącu takie przypadki były często w akademikach. Zdarzały się także w hotelach na Starym Mieście, centrum handlowym i w hali Globus - wylicza rzecznik Badach.

Aneta Adamska z biura prasowego UMCS wyjaśnia, że w akademikach uczelni czas na odwołanie alarmu został ustalony na dwie minuty. I zdarzyło się, że portier nie zdążył w tym czasie zareagować. - System ostrzegania w hali Globus ma już 9 lat. Teraz dostosowujemy go do aktualnych wymagań straży pożarnej - tłumaczy Miłosz Bednarczyk, rzecznik MOSiR.

Zarządcy budynków za nieuzasadniony przyjazd jednostek muszą płacić - po 200 zł. Strażacy liczą, że dzięki temu zaczną oni bardziej poważnie traktować swoje obowiązki.


Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową.
Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski