Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

NieRealny mecz Legii Warszawa. Wojskowi zremisowali z Królewskimi 3:3

Aneta Galek
Aneta Galek
Legia Warszawa zremisowała u siebie z Realem Madryt.
Legia Warszawa zremisowała u siebie z Realem Madryt. Szymon Starnawski /Polska Press
To miał być niezapomniany mecz. W końcu niecodziennie polski klub ma szansę mierzyć się z legendarnym Realem Madryt, i to w Lidze Mistrzów. I był. Ale przebiegał nie do końca tak, jak wszyscy się spodziewali. To Los Blancos mieli bombardować bramkę Arkadiusza Malarza, a Legia miała być "chłopcem do bicia". Na boisku zobaczyliśmy jednak co innego.

To był bez wątpienia historyczny mecz pod wieloma względami. Obecni piłkarze Realu Madryt nigdy wcześniej nie grali przy pustych trybunach. Taki mecz pamięta jedynie trener Królewskich, Zinedine Zidane, dla którego mecz z Legią był setnym odkąd trenuje Real. Tego jubileuszu Zizou nie będzie jednak wspominał zbyt dobrze.

Mecz w Warszawie zaczął się dla Realu Madryt fenomenalnie. Już w pierwszej minucie, zanim kibice na dobre zdążyli się rozsiąść przed telewizorami, piłkę do bramki Arkadiusza Malarza skierował Gareth Bale. Kibice Realu, których na stadionie było około dwustu, poczuli wiatr w żaglach i zaczęli mocno wspierać swoją drużynę. Legia starała się atakować, ale akcje Wojskowych były automatycznie uśmiercane. W 15. minucie mogło być już 0:2 dla Królewskich, ale po rzucie rożnym i uderzeniu Varane'a piłka tuż przed linią bramkową trafiła pod nogi Legionistów, którzy zdołali ją wybić.

Po kilkunastu minutach meczu swoje akcje na koncie mieli także piłkarze z Łazienkowskiej. Za każdym razem jednak futbolówka lądowała obok bramki lub trafiała w ręce Keylora Navasa.

W 35. minucie Bale dograł piłkę do Karima Benzemy, który pewnym strzałem pokonał bramkarza Legii. Wydawało się, że piłkarze Realu mają wszystko pod kontrolą. Całkiem dobrze pracowała defensywa, a dużo piłek w środku pola odbierał Kovacić. Zmieniło się to w 40. minucie. Vadis Odjjidja precyzyjnie uderzył zza pola karnego w samo okienko bramki i pewnie pokonał Navasa. Gol spotkał się z ogromną aprobatą obecnych na stadionie, którzy natychmiast zaczęli domagać się kolejnych trafień. Niepocieszeni mogli być za to fani Królewskich, gdyż w tym sezonie linia defensywna Realu pozostawia wiele do życzenia.

Pierwsza połowa meczu w Warszawie zakończyła się więc takim samym wynikiem, jak dwa tygodnie temu w Madrycie. Los Blancos prowadzili jedną bramką.

Wydawało się, że drugie 45 minut upłynie pod dyktando piłkarzy Realu, którzy spokojnie strzelą kilka bramek i pewnie pokonają Legionistów. Jednak już w 52. minucie to gospodarze mieli okazję do wyrównania. Piłka po rzucie wolnym Guilherme przeleciała minimalnie nad poprzeczką. Rzutów wolnych nie mogli wykorzystać też piłkarze z Madrytu. Próbowali zarówno Bale, jak i Ronaldo, ale obaj strzelali niecelnie.

W 58. minucie stadion Wojska Polskiego ogarnęła niebywała radość. Radović, który powrócił do Warszawy przed tym sezonem, strzelił bramkę dającą remis. Było 2:2. Na trybunach dało się słyszeć doping i można było choć na chwilę zapomnieć, że był to mecz bez kibiców. Legioniści dostali skrzydeł, co potwierdzili kolejną bramką! W 83. minucie trafił Moulin.

Sytuacji Realu, który w tym meczu zagrał słabo, nie poprawiło nawet pojawienie się na murawie rezerwowych. W międzyczasie na boisku zameldował się Lucas Vazquez, który zmienił Benzemę, oraz Marco Asensio (wszedł za Coentrao). Niezbyt dobrze na placu gry spisywał się też Cristiano Ronaldo, który w tym meczu był kapitanem Królewskich.

Real uratował Mateo Kovacić, który bez wątpienia był w środę jednym z najlepszych piłkarzy Blancos na boisku. W 85. minucie to on doprowadził do wyrównania i Królewscy mogli "cieszyć" się choć z jednego punktu. Mogli się cieszyć, bo ten mecz był dla nich naprawdę ciężki. Tuż przed ostatnim gwizdkiem sędziego piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki bramki Malarza, ale nic to nie dało. Legia Warszawa zremisowała u siebie z Realem Madryt 3:3 i bez wątpienia ten remis może traktować jak zwycięstwo.

- Cieszy mnie, że drużyna zagrała kapitalnie, przegrywając 0:2, dalej grali swoje. Byli ze sobą, kontynuowali to, co sobie nakreśliliśmy, grę, szukanie siebie, obserwację, grę po ziemi, grę kombinacyjną - mówił po meczu trener Legii, Jacek Magiera. Dodawał jednocześnie, że po ostatnim gwizdku przeszło mu przez głowę, że czuje niedosyt, bo Legia ten mecz mogła wygrać. - Trzeba jednak ten punkt bardzo szanować, bo graliśmy ze znakomitą drużyną, strzeliliśmy jej trzy gole, co nie zdarza się zawsze - komentował.

- Normalnie, gdy strzelamy dwie bramki na wyjeździe, można już liczyć na zwycięstwo, jednak tutaj po pierwszej bramce dla Legii pozwoliliśmy na za dużo Warszawiakom i mecz zaczął toczyć się innym życiem - stwierdził z kolei Zinedine Zidane. - Brakowało po trochu wszystkiego, natomiast koniec końców, cieszymy się z tego, że nie przegraliśmy tego spotkania, tylko je zremisowaliśmy - dodawał, biorąc winę za remis na siebie.

Legia w środę zbudowała kolejną kartę swojej historii. Piłkarze dokonali, jak się wydaje, niemożliwego, a może lepiej powiedzieć, nieRealnego. Szkoda tylko, że tego meczu nie mogli obejrzeć kibice Legii, dla których taki wynik byłby z pewnością wielką okazją do świętowania na trybunach. Legia zagrała bardzo dobrze, ale jednak Real spisał się poniżej oczekiwań. Kto wie, może wpływ na to miały także puste trybuny, do których piłkarze Królewskich nie przywykli?

Jedno jest pewne. Piłkarzom z Łazienkowskiej należą się brawa, bo być może na taki, zwycięski remis, z Realem, polski klub będzie musiał czekać kolejne 20 lat?

Legia Warszawa - Real Madryt 3:3 (1:2)

Legia Warszawa: Malarz; Bereszyński, Pazdan, Rzeźniczak, Hlousek; Kopczyński, Moulin, Odjidja-Ofoe (86' Jodłowiec), Radović (77' Prijović), Guilherme; Nikolić (69' Kucharczyk).

Real Madryt: Navas; Carvajal, Nacho, Varane, Coentrao (77' Asensio); Kroos, Kovacić; Bale, Ronaldo, Benzema (65' Lucas Vázquez), Morata (85' Mariano).

ZOBACZ TEŻ:

Legia Warszawa - Real Madryt

Legia Warszawa - Real Madryt. Jaki wynik? Bramki Legii i pus...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski