Sfrustrowany intelektualista z neurotycznymi tendencjami - tyle wystarczy, by wiedzieć, że chodzi o film Woody'ego Allena. Przygnieciony życiem mądrala jak bumerang powraca w kolejnych jego filmach jako porte parole reżysera. Nieporadnie wzrusza ramionami i wygłasza cyniczne monologi. Ale w "O północy w Paryżu" życie nie jest takie cierpkie, jak zwykle. Wręcz przeciwnie - można wpaść na imprezkę do Jeana Cocteau albo Gertrudy Stein i poczuć się jak w domu.
Paryż lat 20., tonący w deszczu nieustannie gloryfikuje w myślach Gil Pender (Owen Wilson), pisarz, który z "braku laku" dorabia telewizyjnymi scenariuszami. Chce napisać powieść o człowieku, który pracuje w sklepie z pamiątkami. Właśnie jest z narzeczoną (Rachel McAdams) i jej rodzicami na wakacjach w stolicy Europy. Ale ona nie lubi moknąć, a jej matka w pogardzie ma wartość sentymentalną. "Tanie jest tanie", powtarza kręcąc nosem. Przyszły teść, zagorzały wyznawca Tea Party, dla dobra córki nie waha się wynająć detektywa, aby śledził niedoszłego zięcia. Z tego wszystkiego znudzony i pijany Gil osuwa się na schodach, i zaczyna się.
W ubiegłym stuleciu poznaje światowe sławy: Hemingwaya, Eliota, Luisa Bunuela, Salvadora Dalego, Francisa Scotta Fitzgeralda, jego ekscentryczną żonę Zeldę i olśniewającą Adrianę (Marion Cotillard). W kącie tańczy ciemnoskóra piękność o bujnych kształtach Josephine Baker, a Cole Porter wykonuje słynną piosenkę "Let's do it". Pender spaceruje z rękopisem pod pachą, chłonie atmosferę i się zakochuje. Każdy psychoanalityk nazwałby to bezlitośnie kompensacją. Ale Allen nie przekłuwa bańki z marzeniami, chociaż retro-knajpka niepostrzeżenie zamienia się w pralnię. Pozwala swojemu bohaterowi przypadkiem odnaleźć na moście nad Sekwaną świat zalanego deszczem Paryża.
Woody Allen, przy okazji opowiadania tej pełnej uroku historii, zgrabnie podśmiewuje się z maniery bycia wielkim artystą i wytyka nieśmiertelnym sławom wady. Zabawna jest nadęta powaga Hemingwaya, maczyzm Picassa, tyrada Dalego o nosorożcu i zakłopotanie Bunuela, gdy Pender podsuwa mu pomysł na fabułę "Anioła zagłady". Spotkania z wielkimi umarłymi to specjalność okularnika z Hollywood ("Jak się masz, koteczku?"), jak i sentyment do Paryża i Francji, czemu dał wyraz w wielu dowcipach.
"O północy w Paryżu" zaczyna się niepozornie, bo od wakacyjnej pocztówki. Na tym jednak sprawa się nie kończy. Film jest otoczony allenowskim klimatem, którego zabrakło chociażby "Vicky Cristinie Barcelonie".
"O północy w Paryżu", Kino Bajka, ul. Radziszewskiego 8, piątek-niedziela, godz. 17.00, 20.45
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?