Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Osiem dni z workiem

Jan Pleszczyński
Jan Pleszczyński
Jan Pleszczyński
Niektórzy pewnie wzruszą ramionami i powiedzą, że są znacznie poważniejsze problemy, a ja jak zwykle czepiam się nie tego, czego powinienem. Pewnie że są, ale o nich piszą i mówią inni - na okrągło, w nadmiarze i nie zawsze z sensem. A poza tym akurat ta sprawa jest dla mnie ważna, bo coś istotnego mówi o naszym życiu w mieście. Właśnie dlatego, że mało kto widzi tu problem, a nawet jak widzi, to nie wie, jak reagować. Ja też zresztą nie wiem - w końcu nic nie zrobiłem, tylko obserwowałem.

Otóż, przez osiem dni, od wtorku 2 lipca do wtorku 9 lipca, na jednej z centralnych miejskich arterii, na rogu Zana iNadbystrzyckiej, leżał wielki wór z rozmaitymi odpadami. Nie sposób było go nie zauważyć. Dzień w dzień był widziany przez setki pieszych, rowerzystów i tysiące zmotoryzowanych. Możliwe, że przez nikogo nie niepokojony wór leżał nawet dłużej, bo przez kilka wcześniejszych dni tamtędy nie przechodziłem.

Gdy zobaczyłem go po raz pierwszy pomyślałem: ale chamstwo. Już burakom nie wystarcza wywalanie worów z odpadami, starych zlewozmywaków, wanien, opon i akumulatorów do lasu albo robienie wysypisk na bocznych uliczkach. Są coraz bardziej bezczelni. Bo wyglądało to tak, jakby ktoś celowo wyrzucił ten wór z samochodu. Ale szybko się zreflektowałem i nieco zawstydziłem, że nie znając faktów przypisuję ludziom niecne intencje i czyny. Może worek zwyczajnie spadł z jakiejś ciężarówki czy przyczepy, a kierowca po prostu tego nie zauważył? Zdarza się. Nie takie rzeczy ludzie gubią.

Kiedy we wtorek po południu wracałem do domu trochę się zdziwiłem, bo wór nadal leżał w tym samym miejscu. W środę też. W czwartek zacząłem źle myśleć o służbach miejskich. Ale jeśli ktoś by mi wtedy powiedział, że nic się nie zmieni do następnego wtorku, to bym nie uwierzył. A jednak.

Być może, gdyby ten worek był mniejszy, to w piątek albo w sobotę sam bym go wziął i wywalił do jakiegoś osiedlowego śmietnika. Być może powinienem wykazać się obywatelską postawą i zadzwonić do Straży Miejskiej albo pójść do ratusza i zrobić awanturę. Ale nie zrobiłem. Pomyślałem, że w końcu każdego dnia przejeżdżają albo przechodzą tędy dziesiątki miejskich urzędników, radnych, strażników, policjantów - czyli osoby, które w zakres swoich obowiązków mają wpisaną troskę o miasto.

Wystarczyło, by wykonali jeden telefon - do właściwej firmy i uprzejmie poprosili, żeby przy najbliższej okazji zabrała ten wór.
Tych osiem dni z workiem jest dla mnie kolejnym dowodem, że łatwiej wprowadzić "ustawę śmieciową" - i każdą inną - niż zmienić ludzką mentalność.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski