Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oskarżony o liczne oszustwa Piotr O. twierdzi, że jest niewinny. W środę ruszył jego proces

Małgorzata Szlachetka
Proces Piotra O.
Proces Piotra O. Anna Kurkiewicz
Proces Piotra O. ruszył w środę przed Sądem Okręgowym w Lublinie. W sprawie jest poszkodowanych 16 osób oraz bank. Prokuratura zarzuca Piotrowi O., że pożyczał pieniądze, a potem ich nie oddawał. Miał oszukać nawet własnego adwokata, a znanemu lubelskiemu jubilerowi proponować sprowadzenie złota z Afryki po korzystnych cenach.

Piotr O. został doprowadzony na salę sądową z aresztu. Nie tylko odpowiadał na pytania sądu, ale sam zadawał je świadkom. Oskarżony jest świetnie znany wymiarowi sprawiedliwości. 16 marca 2006 roku Sąd Rejonowy w Lublinie skazał go na osiem lat więzienia, mężczyzna spędził za kratkami sześć lat i miesiąc. Wśród poszkodowanych przez Piotra O. był brazylijski piłkarz Romario.

W środę zaczął się nowy proces Piotra O. Prokuratura postawiła mu w sumie 18 zarzutów. Z ustaleń śledczych wynika, że Piotr O. działał na terenie całego kraju. Pożyczał różne sumy, od 2 tysięcy do ponad 1 mln złotych. Czasami jako termin zwrotu było deklarowany okres nawet tygodnia.

Na koncie oskarżonego ma być także naciągnięcie zakładu samochodowego na naprawy, łączny koszt strat w tym przypadku to ponad 17 tysięcy złotych. Miał też przedstawić w warszawskim oddziale banku HSBC podrobiony weksel na na 120 milionów euro.

Piotr O. nie przyznaje się do winy i zapowiada, że wkrótce dostarczy dowody, które to potwierdzą. - Osiem osób spośród wymienionych jest mi w sumie winne ponad 17 milionów dolarów - stwierdził oskarżony.

Piotr O. poinformował, że przed aresztowaniem zajmował się inwestycjami. Jako dyrektor firmy miał zarobić rocznie 1,2 miliona funtów, jednak "fizycznie nie otrzymywał tych pieniędzy". - Utrzymywałem się z oszczędności własnych i rodziców, które miałem w Szwajcarii, Wiedniu i Wielkiej Brytanii - mówił w środę przed sądem Piotr O.

W pierwszym dniu procesu zeznawały trzy osoby, świadkowie oskarżenia.

Znany lubelski adwokat Andrzej M. opowiedział o tym, jak pożyczył Piotrowi O. 7,7 tysiąca złotych, na ratę kredytu zaciągniętego na mercedesa. Pieniądze zostały przelane na konto ówczesnej żony Piotra O.

- Pana O. znałem osobiście, od kilku lat był klientem mojej kancelarii. Tłumaczył, że straci samochód, jeśli rata wysokości 9,7 tysięcy złotych nie zostanie zapłacona - mówił przed sądem Andrzej M.

Złoty łańcuszek dla adwokata, jako zastaw

Rata została przelana z konta kancelarii adwokackiej. Piotr O., na poczet spłaty długu, od razu przyniósł 2 tysiące złotych w gotówce. Pozostałe 7,7 tysięca miał zwrócić później. Tak się jednak nie stało.

Piotr O. miał w środę szereg pytań do świadka. Stwierdził, że adwokat w ramach zabezpieczenia dostał złoty łańcuszek Cartiera o wartości 3,5 tysiąca funtów. - Pan Andrzej włożył go do barku, koło swojego biurka. Może zapisał to w swoim notesie - przekonywał Piotr O.

Prawnik zaprzeczył, aby taki fakt miał miejsce, bo jego kancelaria nie jest lombardem. - Pan Piotr O. rzeczywiście zdjął łańcuszek z szyi, chyba nawet złoty, a potem deklarował, że da mi go w zastaw. Ja go nie przyjąłem - zapewnił. I dodał: - Chciałem jedynie, żeby zostały mi zwrócone pieniądze, jakie pożyczyłem. Nawet bez odsetek.

Piotr O. chwali się kontaktami w Afryce

Świadkiem w procesie Piotra O. jest także Waldemar Ś., jubiler z Lublina. W środę zeznawał przed sądem. Od oskarżonego miał dostać propozycje sprowadzenia po korzystnej cenie złota z Afryki. Piotr O. miał powoływać się na swoje kontakty. - Nie pytałem skąd, bo ludzie mają swoje źródła - zaznaczył Waldemar Ś.

Jubiler przyznał jednocześnie, że 10 tysięcy złotych przelał na konto żony Piotra O., ale nie w kontekście wspomniane inwestycji, ale dlatego, że Piotr O. poprosił go o wsparcie. - Po prostu chciałem mu pomóc - mówił świadek. Dodał, że od propozycji inwestycji do wypłaty minęło kilka miesięcy.

Potem okazało się, że dłużnik nie zwrócił pieniędzy, nic też nie wyszło ze wspólnego interesu. - Przestał odpowiadać na telefony - powiedział świadek.

"Trzeba przyznać, że [Piotr O. red.] miał gadane. (...) W pewnym momencie zrozumiałem, że mam do czynienia z oszustem" - to fragment wcześniejszych zeznań Waldemara Ś., które w środę zostały odczytane przed sądem.

Piotr O. wyciągnął z kolei inny wątek sprawy. Twierdził, że dla lubelskiego jubilera załatwiał markowe zegarki, a z tym związane były wydatki m.in. na zagraniczne podróże. Świadek po raz kolejny stwierdził, że także ten interes nie zakończył się niczym konkretnym.

Dała pieniądze, ale telefony odcięli

Przed sądem zeznawała w środę także siostra byłej już żony Piotra O. Stwierdziła, że pożyczyła oskarżonemu - przez swoją siostrę - 2 tysiące złotych, z czego została jej zwrócona połowa. Środki miały być przeznaczone na zapłacenie kilku rachunków, m.in. dotyczących telefonów dzieci Piotra O. - Nie miałabym pretensji, gdyby pieniądze rzeczywiście poszły na ten cel, ale telefony dzieci potem zostały odcięte - powiedziała.

Adwokat oskarżonego wnioskował o nie przedłużanie aresztu tymczasowego Piotra O. Sąd w środę się do tego nie przychylił, uznając, że w obliczu wysokiego wymiaru kary, jaka grozi w tym przypadku, istnieje ryzyko, że Piotr O. ucieknie za granicę.

Sąd przychylił się natomiast do wniosku Piotra O. o możliwość zapoznania się z aktami sprawy. Zostaną mu dostarczone do aresztu.

Kolejny termin sprawy został wyznaczony na 3 listopada. W planach są przesłuchania kolejnych pokrzywdzonych osób.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski