Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Paulina Guba: „Liczę, że wisienką na torcie mojej kariery będą igrzyska w Paryżu". Przeczytaj wywiad

Kamil Wojdat
Kamil Wojdat
(Paulina Guba powalczy o swój trzeci start w igrzyskach olimpijskich. Wcześniej udział w nich brała w 2016 roku w Rio de Janeiro i w 2021 roku w Tokio)
(Paulina Guba powalczy o swój trzeci start w igrzyskach olimpijskich. Wcześniej udział w nich brała w 2016 roku w Rio de Janeiro i w 2021 roku w Tokio) fot. ilustracyjne: Paweł Relikowski / Polska Press
Mistrzyni Europy w pchnięciu kulą z 2018 roku, Paulina Guba, wkrótce zamierza zakończyć swoją bogatą w medale i tytuły karierę sportową. Kłopoty ze zdrowiem nie omijają jej od dłuższego czasu, ale lekkoatletka AZS UMCS Lublin nie poddaje się i wierzy, że minimum kwalifikacyjne do tegorocznych igrzysk olimpijskich (18.80 metra) jest w jej zasięgu.

Wiemy, że przez dłuższy czas miałaś kłopoty zdrowotne. Można powiedzieć, że wszystko jest już w porządku?
Kontuzja prawego kolana. To właśnie ona mi głównie doskwiera. Czy jest dobrze? Może nie w stu procentach, ale na tyle, że mogę trenować i pchać.

I jak się czujesz w tym treningu? Dobrze?
Ogólnie tak. Czuję się bardzo dobrze, dopóki nie zrobię czegoś co sprawi, że spuchnie mi kolano (śmiech). Nie ma co ukrywać, że ono nadal mi doskwiera.

A do sezonu halowego gotowa?
Prawie. Zostały już tylko ostatnie szlify.

Jakie stawiasz sobie cele na najbliższe tygodnie?
Przede wszystkim dotrwać w zdrowiu do halowych mistrzostw Polski.

Mistrzostwa Polski ważne, ale wiadomo, że w 2024 roku będą też imprezy ważniejsze. Na czele oczywiście z igrzyskami olimpijskimi w Paryżu. Myślisz o nich?
Sądzę, że właśnie dlatego podjęłam jeszcze walkę i trenuję. Zdecydowałam bowiem, że po Paryżu kończę karierę. Mam nadzieję, że igrzyska będą taką wisienką na torcie. Wierzę, że na nie pojadę, a jak nie – mówi się trudno.

Można powiedzieć, że uśmiech nie schodzi z twojej twarzy. Wiemy natomiast, że ostatnie sezony nie były jednak dla ciebie najlepsze. Ciężki czas czy mimo wszystko dobrze odnalazłaś się w takiej sytuacji?
Generalnie jest to ciężki czas. Kiedy najpierw pchasz 19 metrów, a następnie spadasz na pułap 16 metrów, wtedy na pewno to boli. Ja staram się jednak zawsze z każdej sytuacji wychodzić z podniesioną głową i uśmiechem na twarzy. Nie będę się zamartwiała. Wszyscy sportowcy kiedyś kończą karierę, a że ja w tym okresie mam kłopoty zdrowotne – tego nie przeskoczę.

W swojej karierze przeżyłaś wiele pięknych chwil. W 2018 roku zostałaś mistrzynią Europy. Wracasz myślami do tego dnia?
No jasne, że wracam! Gdy sędzia mierzy 16.5 metra, podczas gdy na mistrzostwach w Berlinie mierzył mi 19.33 metra, to często o tym myślę (śmiech).

A myślisz, że do jakich wyników możesz zbliżyć się w tym roku?
18.5 metra oraz więcej. Sądzę, że minimum na igrzyska olimpijskie jest jak najbardziej realne. To moje założenie. Do rzucania na 19. metr będzie wrócić ciężko. To już nie jest ten sam trening, bo z powodu kontuzji wielu rzeczy nie jestem w stanie wykonać.

Na co dzień nie mieszkasz w Lublinie, ale odwiedziłaś nasze miasto i klub, który reprezentujesz przy okazji meczu koszykarek Polskiego Cukru AZS UMCS Lublin. Jak się czujesz wracając tutaj?
Bardzo dobrze. Zawsze jestem w Lublinie ciepło witana i naprawdę lubię tu wracać.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski