Afera z pawiami z Ogrodu Saskiego w roli głównej zaczęła się w ubiegłym tygodniu, kiedy dwie samiczki wywędrowały poza park i znalazły się na ruchliwej alei Długosza.
Wcześniej te ozdobne ptaki miały opiekuna, który czuwał nad nimi przez cały dzień. Od 1 lipca takiej osoby nie ma, bo urzędnicy uznali, że pawie wystarczająco zaaklimatyzowały się w nowym miejscu i nie potrzebują opieki.
W weekend ptaki były pod kluczem. W poniedziałek nie chciały opuścić woliery mimo tego, że wejście w ciągu dnia było otwarte. Odważyły się na to wczoraj.
- Najpierw nie odchodziły od woliery, ale w pewnym momencie dwie samiczki zaczęły zbliżać się do parkowego wejścia przy al. Długosza - opowiadała Olga Mazurek z zespołu prasowego Urzędu Miasta Lublin. Jednocześnie zapewniła: - Ptaki były pod obserwacją, dlatego od razu zostały przywołane z powrotem.
Czy UML nie widzi zatem potrzeby przywrócenia opiekuna pawi? - Jeśli sytuacja się powtórzy - stwierdziła Olga Mazurek. I zaraz dodała: - Na razie ciągle obserwujemy zachowanie ptaków.
Niedawno stado w Ogrodzie Saskim opuścił jeden, młodszy, samiec. Był agresywny wobec towarzysza. W rezultacie trzeba było dla niego szukać innego lokum.
Woliera z czterema pawiami stoi w rejonie głównego kwietnika Ogrodu Saskiego. Ptaki są do niej zaganiane wieczorem. To konieczność m.in. ze względu na lisy grasujące w Ogrodzie Saskim.
Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową.
Zapisz się do newslettera!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?