Pełnoletni licealiści z Lublina skarżą się, że szkoły ograniczają im wolność

- Nie możemy wychodzić ze szkoły podczas przerw i dlatego czujemy się jak w więzieniu - przyznają w liście, który wysłali do Kuriera. I dodają, że to dla nich bardzo niekomfortowa sytuacja, bo czasami potrzebują po prostu się przewietrzyć.

Okazuje się, że zakaz obowiązuje w tym liceum od kilku lat. - Wprowadziliśmy go ze względów bezpieczeństwa po konsultacji z radą rodziców - podkreśla Halina Dąbek, wicedyrektor XIX LO. - Aby uczniowie nie wychodzili, przy drzwiach szkoły dyżurują ochroniarze.

Podobne zakazy obowiązują także w innych lubelskich szkołach, np. w Staszicu czy Zespole Szkół im. Grabskiego.

- W ubiegłym roku wprowadziliśmy karty elektroniczne i monitorujemy wyjścia uczniów. Oczywiście nie jesteśmy w stanie upilnować wszystkich, ale bardzo pomagają nasze apele - przyznaje Elżbieta Sękowska, dyrektor ZS im. Grabskiego. - Rozmawiamy z uczniami jak z dorosłymi i myślącymi ludźmi. Tłumaczymy i prosimy, żeby w trakcie przerw nie wychodzili z budynku.

Powód? Troska o ich bezpieczeństwo. - Opuszczając na przerwie szkołę, uczniowie mogą mieć wypadek, ktoś ich zaatakuje, złamią nogę - wylicza Sękowska. - Nawet ci pełnoletni są w szkole pod naszą opieką, dlatego musimy robić wszystko, żeby ich chronić.

Młodym ludziom to się nie podoba:- Mamy w szkole wewnętrzny plac, na który możemy wyjść w trakcie przerwy, ale wolelibyśmy móc pójść do sklepu na przykład po drożdżówkę - mówi jedna z uczennic "Grabskiego". Dlatego uczniowie czasami się buntują i wychodzą w czasie przerwy poza budynek szkolny. - Zdarza się, że kiedy samowolnie opuszczają nasze mury, prosimy o pomoc Straż Miejską. Funkcjonariusze przyprowadzają wtedy uczniów do szkoły i zawiadamiają rodziców - opowiada dyrektor Sękowska.

Zakaz wychodzenia ze szkoły nie obowiązuje natomiast w III LO im. Unii Lubelskiej. - Zwracamy uwagę na sprawy bezpieczeństwa, ale nie zamykamy budynku - stwierdza dyrektor Grzegorz Lech. - Wielu uczniów to osoby pełnoletnie, którym taki zakaz nie jest potrzebny.

Obostrzenia powodowane względami bezpieczeństwa wprowadzono m.in. w I Liceum Ogólnokształcącym im. Stanisława Staszica.

- U nas także obowiązują karty magnetyczne, ale podchodzimy do nich w sposób zdroworozsądkowy - zaznacza dyrektor Stanisław Stoń. - Zakazu opuszczania szkoły w trakcie przerwy nie da się całkowicie wyegzekwować. Zresztą zdarzają się różne sytuacje losowe, które sprawiają, że uczniowie muszą wyjść.

Za wyjście ze szkoły konsekwencje nie są więc wyciągane dopóki nie dochodzi do niepokojących incydentów. - Kiedy jednak np. mieszkańcy sąsiednich domów skarżą się, że uczniowie palą pod ich oknami papierosy, szukamy "sprawców" - przyznaje Stoń. - Bardzo pomagają też apele i rozmowy z wychowawcami.

Socjologowie zauważają, że pomysł zamykania szkół rozpoczął się w Polsce po zmianach obyczajowych. - Myślę, że w tym przypadku jest to typowa sytuacja dotycząca kwestii wolności. Nastolatki czują, że ich wolność jest ograniczana. Jeżeli nie da się wyjaśnić tej sytuacji dzięki regulaminowi szkolnemu, to na drodze negocjacji powinno dojść do porozumienia - mówi prof. Włodzimierz Piątkowski, socjolog z Instytutu Socjologii UMCS oraz Pracowni Socjologii Medycyny UM. - Osoby w wieku 19 lat powinny być już świadome konsekwencji swoich decyzji i brać za nie odpowiedzialność. Nie należy też zapominać, że podczas przerw uczniowie nadal nimi są i muszą respektować regulamin szkoły, w której się uczą. Może kompromisem byłby monitoring na całym terenie szkoły, wokół boiska i wejścia.