Duran nie została miło przyjęta przez fanklub SPR i w trakcie meczu każdy jej kontakt z piłką kwitowany był głośnym buczeniem. Sama zawodniczka raczej się tym nie przejmowała i w pierwszej połowie stwarzała największe zagrożenie dla bramki SPR.
- Czy zachowanie kibiców mnie mobilizowało? Nie, cała sytuacja była śmieszna. Cieszyłam się po zdobytych bramkach i nie będę tego komentować - mówi zawodniczka, która już tego lata była bliska powrotu do SPR.
- Myślałam, że wrócę w tym roku, ale niestety nie udało się. W Gdyni uznali, że jestem im jeszcze potrzebna. Ale na pewno wracam do Lublina. Tak, że będzie miło, a buczenie będziemy słyszeli praktycznie co dwa tygodnie - śmieje się Duran. Jej kontrakt z Łączpolem kończy się po tym sezonie.
Po znakomitej pierwszej części, w drugiej połowie Duran nie miała już tyle swobody w ataku i ani razu nie udało jej się pokonać Anny Baranowskiej. - Trener Jankowski jest mądrym trenerem i w szatni na pewno udzielił drużynie dobrych wskazówek. Odczułam to na własnej skórze, bo nie było już tak lekko. Ale mamy w zespole inne zawodniczki i to na nie spadł ciężar zdobywania bramek - dodaje rozgrywająca Łączpolu.
Mimo porażki Duran była zadowolona z postawy swoich koleżanek: - Zabrakło nam trochę szczęścia, ale za grę należą się pochwały. Trener nie zgani nas w poniedziałek, ani nie przegoni za karę - twierdzi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?