Po dwóch wygranych w hali Globus szczypiornistki MKS Selgros Lublin są już bardzo bliskie wywalczenia 18. w historii mistrzostwa Polski. O trzecie zwycięstwo z Vistalem Gdynia powalczą teraz na boisku rywala - w sobotę o godz. 20 (transmisja w Polsacie Sport), a jeżeli z tej potyczki zwycięsko wyjdą gdynianki, wtedy dzień później (godz. 15) rozegrany zostanie mecz czwarty.
- Zawsze powtarzam, że pierwsze mecze są najważniejsze. Po wygranej mamy pewien komfort psychiczny. Na razie idziemy zgodnie z planem. Wygraliśmy oba spotkania na własnym parkiecie i jedziemy do Gdyni z nadziejami, że finał zakończymy już w trzecim meczu. Zdajemy sobie jednak sprawę, że rywalki się nie położą i będą walczyć o przedłużenie serii - twierdzi Sabina Włodek, trenerka MKS.
Trener Vistalu chce wrócić do Lublina na piąty, decydujący mecz. - Mam nadzieję, że w ten weekend w Gdyni będzie ładna pogoda i dziewczyny z Lublina zostaną u nas dłużej - mówi Paweł Tetelewski, licząc, że dojdzie do niedzielnej potyczki.
Dwa zwycięstwa lubelskiej drużyny są tym cenniejsze, że odniesione w cieniu problemów zdrowotnych. Po półfinale część zawodniczek się rozchorowała. - Wszystko zaczęło się od Marty Gęgi, która już w Szczecinie grała z gorączką. Potem chorowały kolejne zawodniczki - przypomina Włodek.
W rundzie zasadniczej lublinianki przegrały w Gdyni 24:25. - W głowach mamy tamtą porażkę. Przegrałyśmy wtedy jednak przez własną głupotę, bo miałyśmy mnóstwo niewykorzystanych sytuacji i to się zemściło. Pogrążyła nas nieskuteczność. Gosia Gapska robiła w bramce, co chciała, trzymała wynik i rywalki w końcówce zdołały przeważyć szalę zwycięstwa na swoją korzyść - wspomina Małgorzata Rola. - W Gdyni musimy wyeliminować błędy, zagrać bardziej dokładnie i przede wszystkim skuteczniej w ataku. Wtedy myślę, że nie powinnyśmy mieć problemów, żeby tam wygrać - dodaje skrzydłowa MKS.
Po meczach w hali Globus lublinianki były zadowolone z gry obronnej, w której zrealizowały założenia sztabu trenerskiego. Muszą jednak unikać przestojów w ataku.
- Na parkiecie przeciwnika zawsze gra się ciężko, ale na boisko musimy wyjść z myślą, że jest 0-0 i sobotni mecz zagrać na sto procent możliwości - podkreśla Kristina Repelewska. Rozgrywająca MKS przed tygodniem zastąpiła w wyjściowej siódemce Martę Gęgę. Bardziej wartościowa "ławka" miała duże znaczenie w tej rywalizacji. - Nasza trenerka ma duże pole manewru. Ławka zespołu z Gdyni jest podobna do naszej, tyle że u nas do gry wchodzą zawodniczki już ograne, a u nich są dziewczyny młode - zauważa Repelewska.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?