Pierwsza połowa to przewaga przyjezdnych, które jednak na potęgę marnowały dobre sytuacje. - Nie było w naszej grze finezji, ponieważ boisko nie nadawało się do gry. Były na nim dziury. Wszystko przez to, że dzień wcześniej grali piłkarze i na niedzielę nikt nie przygotował płyty - zdradza Staniec. - W 68 min straciliśmy bramkę z rzutu karnego. To był niefart Maryny Huzarewicz, która w niegroźnej sytuacji, gdyż akcję asekurowały dwie nasze obrończynie, w dodatku w narożniku pola karnego nadepnęła na stopę jednej z zawodniczek z Żywca. Chociaż z drugiej strony gdyby piłkarka Mitechu nie krzyknęła, pewnie sędzina nie wskazałaby na wapno - dodaje Staniec.
Po stracie gola Górniczki jeszcze bardziej przycisnęły gospodynie, ale ponownie zawodziły pod bramką rywalek. Czasami miejscowym dopisywało szczęście, gdy po strzale Dominiki Kwietniewskiej z rzutu wolnego piłka trafiła w słupek. - Poza tym Anna Sznyrowska miała idealną sytuację. Bramkarka Mitechu leżała już na ziemi, ale zdołała jeszcze ręką wybić piłkę. Natomiast w sam środek bramki strzelała z 13 metrów Katarzyna Daleszczyk - kończy trener Górnika.
W sobotę 10 listopada (godz. 11), łęcznianki w meczu 1/8 finału Pucharu Polski zmierzą się na wyjeździe z Sokołem Kolbuszowa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?